-->

Ja wam poka??!

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Ja wam poka??!, Grochola Katarzyna-- . Жанр: Современная проза / Современные любовные романы. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Ja wam poka??!
Название: Ja wam poka??!
Автор: Grochola Katarzyna
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 271
Читать онлайн

Ja wam poka??! читать книгу онлайн

Ja wam poka??! - читать бесплатно онлайн , автор Grochola Katarzyna

Po wszystkich zawirowaniach sercowych (i finansowych) Judyta jest szcz??liwa. Ksi??? na bia?ym koniu, przebrany za socjologa w starym oplu, zakocha? si?, o?wiadczy? i wyje?d?a do Stan?w. Tosia odgra?a si?, ?e zda matur?. Ale w ?yciu Judyty pojawia si? kto?, kto wie lepiej, co b?dzie dla niej dobre. Czy wystarczy jej niezale?no?ci i uporu, by odnale?? w ko?cu w?asn? drog?? Trzecia cz??? przyg?d Judyty – kobiety pe?nej energii, temperamentu i (poza chwilami zw?tpienia) humoru – z pewno?ci? ucieszy nie tylko wielbicielki Nigdy w ?yciu! i Serca na temblaku. To ciep?a i zabawna opowie?? o tym, ?e nawet gdy na niebie nie ma ani jednej chmurki, trzeba by? gotowym na niespodzianki, wobec kt?rych zdrowy rozs?dek bywa bezradny…

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 48 49 50 51 52 53 54 55 56 ... 60 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Zbrodnia w kolejce

Kolejka ruszą, zostawiam miasto za sobą, w mdłych światłach wagonu widzę w szybie swoje odbicie. Wyciągam książkę, ale jest za ciemno, żeby czytać, światełko w suficie mocno przerzedzone. W Regułach wsiada do mojego wagonu mężczyzna. Najpierw idzie na tył wagonu, a potem rozgląda się, szybko spuszczam głowę, ale kątem oka go obserwuję. Tym razem nie pomaga mi powtarzanie „świat jest miejscem przyjazny i dobrym, świat jest miejscem przyjaznym i dobrym” widzę, jak przechodzi na środek, zbliża się niebezpiecznie i siada pośrodku wagonu, ma brązowe sznurowane buty, i kiedy podnoszę wzrok, widzę, że gapi się na mnie. Wystrzegam się wprawdzie wiadomości, ale przypominają mi się wszystkie artykuły o morderstwach, napadach i rozbojach. Udaję, że czytam, ale dopada mnie drżączka. Prawda jest okropna – jestem sama w Wagonie, z facetem o nieczystych zamiarach. Świat być może jest miejscem przyjaznym i dobrym, ale ten wagon nie!

Kolejka zatrzymuje się na następnej stacji. Składam powoli książkę, jak gdyby nigdy nic pakuję do torby, i serce mi martwieje. Mężczyzna wstaje i przesiada się bliżej. Z zapamiętaniem patrzę w ciemne okno i widzę jego odbicie. Siada bliżej i patrzy. Podnoszę się i jak gdyby nigdy nic przechodzę do następnego wagonu. Nie jest to mądre, ale do mojej stacji jeszcze tylko dwadzieścia minut. W środkowym wagonie jest starsza pani i jakiś śpiący mężczyzna. Starsza pani podnosi na mnie wzrok, siadam niedaleko, oddycham z ulgą, że nie jestem sama. Powinnam wsiadać do pierwszego wagonu, w razie czego można zapukać do motorniczego, ale do pierwszego wagonu nie ma już przejścia. Serce mi wali jak głupie. Kolejka zatrzymuje się, starsza pani trąca w ramię śpiącego mężczyznę, wysiadają. Kolejka rusza, a ja z przerażeniem widzę, jak drzwi rozsuwają się i wchodzi mój prześladowca. Rozgląda się po pustym wagonie i idzie w moją stronę.

Przed oczami widzę duże nekrologi:

Żegnamy Cię, Judyto, nieodżałowana i niezastąpiona nasza przyjaciółko – zespół gazety

Wyjątkowy redaktor, wyjątkowa kobieta, której nie doceniłem – redaktor naczelny Artur Kochasz

Jedyna miłość mojego życia… – bez podpisu

Moja ukochana była żono, przepraszam… – Eksio…

Mężczyzna siada naprzeciwko mnie. Sięgam ręką do plecaczka. Nie oddam swojego życia tak łatwo, o nie! Palcami wymacuję klucze i ściskam je mocno w garści. W chwili zagrożenia podobno całe życie staje przed oczami. Mnie nie staje życie, tylko mój młodszy brat. W łazience, jakieś trzydzieści lat temu. Pod nie obecność rodziców pokłóciliśmy się o coś ważnego – na przykład, kto ma wyjść z psem albo wynieść śmieci, albo o jakiś ołówek, i parę chwil praliśmy się dzielnie – ja go szarpałam za włosy i podrapałam, a on mi spuścił prawdziwe manto. Kiedy usłyszeliśmy zgrzyt klucza w zamku, rzuciliśmy się w zgodzie do łazienki, obmywając zadane sobie rany – ja krew z nosa, on ślady po moich pazurach. Mój kochany braciszek w tej łazience udzielił mi łaskawie paru rad. Powiedział mianowicie: trzymaj cokolwiek w ręce, wtedy uderzenie jest silniejsze. I nie drap, bo to nic nie daje, wal prosto w jaja.

Jestem czujna jak tygrys przed atakiem. Czuję klucze w dłoni, ściskam je tak mocno, że mam wrażenie, że dochodzą mi do kości. Niech się tylko ruszy! Jeden ruch i zobaczy, co to znaczy atakować kobietę, matkę dzieciom!

W głowie mi dudni: Nie bądź ofiarą! Krzycz! Broń się!

Nie będę krzyczeć, bo i tak nikogo oprócz nas nie ma. Skup się i nie przeocz niczego! Podnoszę głowę i patrzę mu prosto w oczy, niech wie, że go widzę. Mężczyzna to nie taki znowu mężczyzna, chłopak prawie, ale chłopcy też potrafią być źli, nie zwiedzie mnie jego sarni wzrok, w Anglii dwunastolatek zamordował. Ze mną nie pójdzie łatwo, nieco trudniej mi będzie kopnąć go w jaja, bo siedzi, ale niech się tylko ruszy, będę szybsza, wiem to. Kolejka staje, drzwi się otwierają, zamykają, nikogo. Dwie stacje do domu. Jeszcze tylko dwie stacje. Świat jest miejscem przyjaznym i dobrym, rzucam okiem na podłogę, wiem, gdzie postawię nogi, może mnie chwycić, jak będę wstawała, ukradkiem wyciągam dłoń z kluczami, jeden jest większy, trochę wystaje. Chłopak zaczyna się wiercić, drętwieję.

– Przepraszam, że tak się przysiadłem – mówi. Głos ma miły i nie więcej niż szesnaście lat. Bandyta o uwodzicielskich oczach, zielonkawoszarych, nie zwiedzie mnie jego ton głosu ani uroda! – Ale tak nieprzyjemnie o tej porze, trochę się boję, a nikogo nie ma tutaj oprócz pani, zawsze raźniej z kimś starszym… – kończy mój prześladowca.

Wracam do domu przez lasek. Czy to możliwe, że parę miesięcy temu czekał na mnie Niebieski?

1 ... 48 49 50 51 52 53 54 55 56 ... 60 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название