Inny Swiat

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Inny Swiat, Herling-Grudzinski Gustaw-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Inny Swiat
Название: Inny Swiat
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 367
Читать онлайн

Inny Swiat читать книгу онлайн

Inny Swiat - читать бесплатно онлайн , автор Herling-Grudzinski Gustaw

Wydane po raz pierwszy w 1953 roku w Londynie i wznawiane wielokrotnie wspomnienia Gustawa Herlinga – Grudzi?skiego z sowieckiego ?agru w Jercewie pod Archagielskiem ukazuj? si? w serii Lekcja Literatury poprzedzone niezwykle interesuj?c? rozmow?, jak? z autorem ksi??ki przeprowadzi? znakomity znawca jego tw?rczo?ci, W?odzimierz Bolecki. Ksi??ka Gustawa Herlinga – Grudzi?skiego obok nieprzeci?tnych walor?w literackich jest przede wszystkim – co podkre?la w rozmowie Autor – dokumentaln? relacj? ofiary, kronikarza i badacza instytucji i mechanizm?w sowieckiego "innego ?wiata" zbudowanego na utopijnej, zbrodniczej ideologii lewicowo – totalitarnej.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 42 43 44 45 46 47 48 49 50 ... 66 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Na tyłach otieczestwiennoj wojny

Jeśli chodzi w ogóle o donosy, to zazwyczaj kwitną one w więzieniu. Donosiciel nie podlega w więzieniu najmniejszemu upokorzeniu; nie do pomyślenia nawet byłoby oburzać się na niego. Nie stronią od niego, przyjaźnią się z nim, tak że gdybyście zaczęli w więzieniu wytykać całą podłość donosu, nikt by was nie zrozumiał.

Dostojewski, Zapiski z martwego domu

Partia szachów

Wybuch wojny rosyjsko-niemieckiej wprowadził zasadnicze zmiany w moim życiu: 29 czerwca zostałem wraz z innymi cudzoziemcami i rosyjskimi więźniami politycznymi usunięty z bazy żywnościowej i odesłany do nowo utworzonej brygady 57., która krótki okres lata miała spędzić na sianokosach w porębach leśnych, a na jesień i zimę przewidywana była jako brygada pomocnicza w pracach na tartaku i przy załadowywaniu okorowanych jodeł na otwarte platformy wagonów.

Ten ostatni tydzień spędzony na bazie pozwolił mi jednak zorientować się w rozmiarach zaskoczenia niemieckiego i nie ukrywanego popłochu psychicznego, z jakim straż i administracja obozowa przyjęły wybuch wojny. Pierwszy odruch miał w sobie coś z osłupienia i niesamowitego strachu; dopiero oświadczenie Churchilla, z którego wynikało, że „Anglia jest z nami, a nie przeciwko nam”, przyniosło pewne odprężenie. Nasz konwojent przywitał je głośnym „urra!”, podrzucając po kozacku futrzaną czapkę i karabin z bagnetem do góry, i zaczął nam opowiadać z podnieceniem, jak to,,Anglia nigdy jeszcze nie przegrała wojny”, zapomniawszy widać ze szczętem, że jeszcze parę dni temu ta sama Anglia była maleńką wysepką, którą „Niemcy zarzucą czapkami”. Podobny zwrot dokonał się również – w znacznie inteligentniejszej oczywiście formie – w tonie radia sowieckiego. Komunikaty i komentarze polityczne, przepełnione do niedawna jeszcze dziką Schadenfreude z okazji każdego sukcesu niemieckiego na Zachodzie, wezbrały teraz jak ropiejący wrzód jadem antyniemieckim i przemieniały się w czułe gruchanie, ilekroć mowa była o Anglii i państwach okupowanych. Tak wyglądała zmiana partnerów w tańcu na zewnątrz. W istocie pierwsze odgłosy nadciągającej burzy usłyszeliśmy już wcześniej. Nie uszedł naszej uwagi komunikat TASS z pierwszych dni czerwca, dementujący „w jak najbardziej kategorycznej formie rozsiewane na Zachodzie pogłoski o przeniesieniu paru dywizji syberyjskich z Dalekiego Wschodu nad Bug”; komunikat stwierdzał spokojnie, że wspomniane wyżej ruchy wojsk odbywają się w ramach normalnych manewrów letnich i przypominał dalej, że dobrosąsiedzkie stosunki rosyjsko-niemieckie, przypieczętowane paktem sierpniowym, przetrwają niezawodnie podłe intrygi imperialistycznych podżegaczy wojennych na Zachodzie. Inżynier ceramik Sadowski, towarzysz młodzieńczych lat Lenina i Dzierżyńskiego, niegdyś wicekomisarz lekkiego przemysłu w jednym z rządów porewolucyjnych, nachylił się do mnie i szepnął mi na ucho, że zaprzeczenia TASS są dla inteligentnych ludzi w Rosji tym, czym uczciwe doniesienia prasowe w Anglii lub Francji. Toteż jego wybuch wojny nie zdumiał zupełnie; co się zaś tyczy dalszego jej biegu i wyniku, wstrzymał się z wyrażeniem swego poglądu aż do upływu pierwszego miesiąca walk na froncie.

Przemówienia radiowego Stalina, wygłoszonego nazajutrz po ataku niemieckim na Rosję, wysłuchaliśmy na bazie, stojąc przed drewnianą dyżurką urzędnika intendentury kargopolskiej. Była to mowa złamanego starca; głos mu się zacinał, przechodził w dramatyczne akcenty, rozbrzmiewał pokornym ciepłem we wszystkich frazach patriotycznych. Staliśmy w milczeniu, z opuszczonymi głowami, ale widziałem nieomal, jak gorąca fala radości podpływa do wszystkich grdyk, dławi za gardła spazmem nadziei, zasnuwa zmętniałe od głodu i zmęczenia oczy bielmem półprzytomnej ślepoty niewolników, dla których każda ręka otwierająca wrota kaźni jest ręką Opatrzności. W pierwszych tygodniach wojny mówiło się o niej wśród więźniów mało i ostrożnie, ale prawie zawsze tak samo: idą naprzód! I jest może miarą upodlenia i rozpaczy, do jakiej doprowadził swe ofiary system nowoczesnego niewolnictwa, fakt, że nie licząc tysięcy prostych Rosjan, Ukraińców i „nacmenów”, dla których Niemcy byli naturalnym sojusznikiem w walce ze znienawidzonymi kołchozami, bez mała wszyscy komuniści europejscy i rosyjscy, ludzie światli, wykształceni i mądrzy, oczekiwali z dnia na dzień z podnieceniem i zniecierpliwieniem przyjścia hitlerowskich oswobodzicieli. Myślę z przerażeniem i głębokim wstydem o Europie przedzielonej na pół Bugiem, w której po jednej stronie miliony niewolników sowieckich modliły się o wyzwolenie z rąk armii hitlerowskiej, a po drugiej miliony nie dopalonych ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych pokładały ostatnią nadzieję w Armii Czerwonej.

Ludzie wolni dostępni mojej obserwacji, to znaczy nasi stróże obozowi, reagowali, rzecz prosta, inaczej. Dla nich cały problem sprowadzał się do pytania: Quis custodiet custodes. Od pierwszego uczucia zwierzęcego niepokoju o los „socjalistycznej ojczyzny”, który u Rosjan – moim zdaniem – ma charakter organicznego kompleksu niższości wobec Niemców, przeszli do niepokoju o sprawy bardziej bliskie i uchwytne, bo o los własny. Chodziło głównie o to, czy w związku z wymaganiami frontu nie zacznie się w obozie „sokraszczenije sztata”, innymi słowy, czy nie wypadnie zamienić wygodnej i spokojnej posady na dalekiej Północy na niepewną tułaczkę po okopach. Po dwóch tygodniach wojny te obawy rozwiały się w sposób jak najbardziej nieoczekiwany. Było coś zdumiewającego i nieprawdopodobnego w tym nowym fakcie: komunikaty wojenne wymieniały codziennie nazwy miejscowości przyfrontowych położonych coraz dalej na wschód, a do Jercewa przybywały codziennie świeże kontyngenty młodych i rosłych żołnierzy NKWD przeznaczonych do wzmocnienia załogi obozów nad Morzem Białym, w odległości trzystu kilometrów od Archangielska! Dwudziestoosobowe brygady więźniów wychodziły teraz do pracy pod eskortą dwóch uzbrojonych konwojentów*, a pierwsza danina krwi, jaką obóz złożył na ołtarzu zagrożonej ojczyzny, polegała na wypowiedzeniu bezwzględnej walki potencjalnym wrogom wewnętrznym; usunięto wszystkich „politycznych” z odpowiedzialnych stanowisk technicznych, zastępując ich ludźmi wolnymi, wypędzono wszystkich Niemców nadwołżańskich z biur obozowych do brygad leśnych (gdzie zażywali zresztą szacunku wśród więźniów rosyjskich jako przyszli rządcy tego kraju), odesłano do innych brygad wszystkich więźniów cudzoziemskich i politycznych z bazy żywnościowej, aby zapobiec zatruciu artykułów spożywczych przeznaczonych dla spółdzielni na wolności, podwojono w trybie doraźnym wyroki wszystkim więźniom podejrzanym o szpiegostwo na rzecz Niemiec, wstrzymano bezterminowo, „aż do odwołania”, zwalnianie więźniów politycznych, którzy kończyli właśnie lub mieli wkrótce skończyć odsiadywanie kary, zamknięto w izolatorze obozowym paru oficerów polskich, z natury rzeczy posądzanych o sympatie proniemieckie. Obóz odetchnął, a ustępująca początkowo w popłochu fala patriotyzmu wróciła na swoje dawne miejsce, jeszcze bardziej grzywiasta, groźna i wezbrana. Nie bez wpływu na poprawę samopoczucia patriotycznego załogi obozu był także drobny fakt, którego mimowolnym świadkiem stałem się w ostatnim dniu pobytu na bazie. Wyładowaliśmy mianowicie wagon wieprzowiny litewskiej w pięknych opakowaniach jutowych, ostemplowanych niemieckim znaczkiem importowym. Transport nie zdążył już widać do adresata i po długich podróżach dobił do spokojnego portu w Jercewie. Został też, dla upamiętnienia wybuchu „otieczestwiennoj wojny”, rozdzielony sprawiedliwie między „spiecłarok” i ubogi sklepik w pobliżu zony.

* Jeśli przyjąć, że w Rosji było podówczas 20 milionów więźniów, to operacja musiała kosztować władze sowieckie około miliona doborowych żołnierzy, zupełnie bezużytecznych dla frontu.

1 ... 42 43 44 45 46 47 48 49 50 ... 66 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название