-->

C?rka Czarownic

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу C?rka Czarownic, Terakowska Dorota-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
C?rka Czarownic
Название: C?rka Czarownic
Автор: Terakowska Dorota
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 169
Читать онлайн

C?rka Czarownic читать книгу онлайн

C?rka Czarownic - читать бесплатно онлайн , автор Terakowska Dorota

W lesie, z dala od ludzi, pod m?dr? opiek? czarownic dorasta z?otow?osa dziewczynka. Cho? poch?ania magiczne ksi?gi, uczy si? czyta? w my?lach i rozmawia? z gwiazdami, nie przypuszcza nawet, jaki cel ma jej nauka i pe?na niebezpiecze?stw w?dr?wka po czterech stronach Wielkiego Kr?lestwa. Przed wiekami jej kraj najechali okrutni barbarzy?cy.

Wed?ug s??w tajemniczej Pie?ni, teraz po siedmiuset siedemdziesi?ciu latach zbli?a si? koniec ich panowania. Czy na tronie zasi?dzie wreszcie sprawiedliwy w?adca. Czy Luelle doro?nie, by spe?ni? przeznaczenie?

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 41 42 43 44 45 46 47 48 49 ... 72 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– Kochali zatem Lasy – westchnęła Dziewczyna.

– Tak. Ród Luilów wyrósł w Wielkich Lasach i nigdy, z pokolenia na pokolenie, nie wygasła w nim miłość do nich. Prawdziwie wolni i swobodni czuli się właśnie tam. Ale oto chyba nasza brama główna…

Z głównej bramy jakimś cudem pozostało ogromne, hakowate, rzeźbione w kamieniu zwieńczenie i duży fragment bocznych murów. Na obluzowanych zawiasach nadal zwisały potężne, żelazne drzwi, kute na całej swej powierzchni w delikatny zwierzęco – roślinny wzór. Dwie wielkie klamki, jakby na ironię, miały kształt smukłych, wygiętych żmij, których wąskie łby stanowiły sam uchwyt. A teraz właśnie żmije objęły Pałac w swe władanie…

– Tą bramą wchodziło się na dziedziniec od frontu Pałacu. Dziedziniec, bardzo rozległy, otaczał cały Pałac dookoła. Zaś sam Pałac z kolei budowany był dookoła starodawnej, Białej Sali Luila I, która była pierwotnym i pierwszym Zamkiem królewskiego rodu – mówiła Czarownica rozglądając się wokół. Z dziedzińca nie zostało wiele. I tu rozpleniła się zieloność, choć nie aż w tak bujnej formie. Jej swobodny rozwój zahamowały wysokie pałacowe mury i grube, szczelnie ułożone marmurowe płyty, wyłożone gęsto na całej przestrzeni, tworząc bladoróżową posadzkę.

Dziewczyna stanęła w bramie głównej i jej oczy w zachwycie chłonęły widok, który się przed nią rozpostarł. Wbrew przypuszczeniom, Pałac uległ zniszczeniu w nikłym tylko stopniu. I oto teraz, pośrodku dziedzińca, otoczonego lekkim, choć wysokim murem z białego kamienia, którego krańce trudno było dostrzec, rozpościerał się Pałac Królów, zbudowany cały także z oślepiająco białego kamienia i przykryły szmaragdowe połyskującym dachem. Jakimś cudem zachowały się prawie nietknięte wszystkie jego nieduże, smukłe wieżyczki, których była nadzwyczajna mnogość, a także balkoniki i rozległe tarasy, krużganki obwodzące Pałac wzdłuż jego pierwszego piętra, wsparte na smukłych kolumienkach. Pałac właściwy także miał wiele bram, ale było ich równo o połowę mniej niż w murach zewnętrznych. W Pałacu także najważniejsza i najzdobniejsza była brania główna, do której wiodły szerokie schody z różowego marmuru, a pozostałych 37 bram bocznych, tak jak w pałacowym murze, nie posiadało drzwi, a jedynie hakowate zwieńczenia. Wszystko stało otworem, jakby ci, którzy przed wiekami opuszczali Pałac w pośpiechu, zapomnieli go zamknąć. Na dziedzińcu, w gorących promieniach słońca wygrzewało się setki tysięcy żmij. Na widok podróżniczek z bezdźwięcznym sykiem zaczęły opuszczać swe miejsca i znikać we wszelkich możliwych dziurach i szparach.

– Połknijmy ponownie karadorm – rzekła Czarownica. Jest ich tu o wiele więcej niż w samym mieście. Jakby wyczuły, że to Pałac jest królewską, a zatem jedynie właściwą dla nich siedzibą. A teraz spróbujemy do niego wejść…

Dziewczyna – na którą urok tego miejsca oddziaływał silniej niż wszystko, co kiedykolwiek do tej pory ujrzała odczuła dziwne drżenie na myśl o przekroczeniu progu Pałacu Królów. Nagle, nie wiedzieć czemu, zaciążyło jej całe brzemię jego wielowiekowej historii, jego świetności i upadku. Brzemię to było na przemian ciężkie i bolesne – to znowu lekkie, ciepłe, pełne wewnętrznej radości.

– Ardżana – szepnęła cichutko sama do siebie. – Chyba ją kocham równie mocno jak Las i Wysokie Góry. Jest w niej dziwna godność, duma i piękno. Jak w Lesie. Ale Las jest dziełem Matki Natury, a ją stworzyli ludzie. A skoro ludzie… ci, stąd, z tej zniewolonej krainy, ich prapraprzodkowie, to musieli być również godni szacunku, skoro umieli tworzyć takie zaklęte w kamieniu piękno…

Przymknęła oczy i wydawało się jej, że słyszy echo odgłosów rzezi, jaka miała tu miejsce, gdy na bezbronnych mieszkańców Pałacu napadła czarna wataha Najeźdźców. Oczami wyobraźni widziała uniesione bezradnie w górę drewniane miecze, niezdolne przeciwstawić się stali i żelazu napastników. Słyszała jęki rozpaczy, bezsilności, płacz konających, ojców, matek i dzieci, słabe nawoływania umierających z ran starców. Wzdrygnęła się cała na myśl o przemocy, która dotknęła to miejsce, ten kraj, tych ludzi…

… otwarła oczy. Na pałacowym dziedzińcu trwała charakterystyczna dla tego miejsca cisza – którą pogłębiało jakby, a nie przerywało, brzęczenie milionów os, pszczół i trzmieli, syk żmij, szum liści na wietrze.

– Po raz pierwszy od siedmiuset siedemdziesięciu pięciu lat słychać na tym dziedzińcu głos ludzi – powiedziała Czarownica jakby w odpowiedzi jej myślom. – Chodź już…

I obie wkroczyły na szerokie, kamienne schody głównej, pałacowej bramy.

1 ... 41 42 43 44 45 46 47 48 49 ... 72 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название