Jesienna Miloic
Jesienna Miloic читать книгу онлайн
Jest rok 1958. Beztroski siedemnastolatek, Landon Carter, rozpoczyna nauk? w ostatniej klasie szko?y ?redniej w Beauford w Karolinie P??nocnej. Jego ojciec kongresman pragnie, by syn zrobi? karier? – tymczasem Landon, podobnie jak reszta klasy, nie zacz?? jeszcze zastanawia? si?, co zrobi? z doros?ym ?yciem. Jedynie Jamie Sullivan, cicha, spokojna dziewczyna, opiekuj?ca si? owdowia?ym ojcem, pastorem, jest inna. Nie rozstaje si? z Bibli?, nie chodzi na prywatki, a dzie? bez dobrego uczynku uwa?a za stracony. Tymczasem zbli?a si? doroczny bal. Nie maj?c akurat dziewczyny, Landon w odruchu desperacji zaprasza Jamie, na kt?r? nikt dot?d nie zwr?ci? uwagi. Znajomo?? nie ko?czy si? na balu. Wykpiwany przez koleg?w ch?opak pocz?tkowo unika Jamie, wkr?tce jednak ich kontakty przeradzaj? si? w przyja??, a potem g??bok? mi?o??. Landon odkrywa prawdziwy sens ?ycia – pi?kno natury, rado??, jak? sprawia pomaganie innym, b?l po utracie najbli?szej osoby…
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– Nie mogę oddać Jamie, podobnie jak nie mogę oddać swego serca. Mogę jednak podzielić się z kimś innym radością, którą zawsze mi dawała. Niechaj Bóg błogosławi was oboje.
Powiedziawszy to, odłożył na bok Biblię, wyciągnął do mnie rękę, a ja ująłem ją, zamykając krąg.
Dopiero teraz odebrał od nas przyrzeczenie małżeńskie. Ojciec dał mi obrączkę, którą pomogła wybrać matka, a Jamie wręczyła mi swoją. Wsunęliśmy je sobie nawzajem na palce. Hegbert obserwował, jak to robimy, i gdy byliśmy wreszcie gotowi, ogłosił nas mężem i żoną. Pocałowałem delikatnie Jamie – w tym momencie mama zaczęła płakać – a potem wziąłem jej dłoń w swoją. W obliczu Boga oraz wszystkich obecnych przyrzekłem jej miłość i oddanie w chorobie oraz zdrowiu i nigdy jeszcze nic nie sprawiło mi takiej radości.
Był to, pamiętam, najpiękniejszy moment w moim życiu.
Minęło odtąd czterdzieści lat i wciąż pamiętam dokładnie tamten dzien. Jestem może starszy i mądrzejszy, przeżyłem może od tamtej pory zupełnie inne życie, wiem jednak, że kiedy nadejdzie w końcu mój czas, wspomnienie tego dnia będzie ostatnim obrazem, jaki pojawi się pod moimi powiekami. Wciąż ją kocham, widzicie, i nigdy nie zdjąłem z palca obrączki. W ciągu wszystkich tych lat nigdy nie miałem ochoty tego zrobić.
Oddychałem głęboko, nabierając w płuca świeżego wiosennego powietrza. Chociaż zmienił się Beaufort i zmieniłem się ja, powietrze jest wciąż takie samo. To powietrz mojego dzieciństwa, powietrze moich siedemnastych urodzin i gdy wypuszczam je w końcu z płuc, mam znowu pięćdziesiąt siedem lat. Ale to nieważne. Uśmiecham się lekko, spoglądając ku niebu, świadom jeszcze jednej rzeczy, której wam nie wyjawiłem: swoją droga, wierzę teraz, iż cuda się zdarzają.