Ja wam poka??!
Ja wam poka??! читать книгу онлайн
Po wszystkich zawirowaniach sercowych (i finansowych) Judyta jest szcz??liwa. Ksi??? na bia?ym koniu, przebrany za socjologa w starym oplu, zakocha? si?, o?wiadczy? i wyje?d?a do Stan?w. Tosia odgra?a si?, ?e zda matur?. Ale w ?yciu Judyty pojawia si? kto?, kto wie lepiej, co b?dzie dla niej dobre. Czy wystarczy jej niezale?no?ci i uporu, by odnale?? w ko?cu w?asn? drog?? Trzecia cz??? przyg?d Judyty – kobiety pe?nej energii, temperamentu i (poza chwilami zw?tpienia) humoru – z pewno?ci? ucieszy nie tylko wielbicielki Nigdy w ?yciu! i Serca na temblaku. To ciep?a i zabawna opowie?? o tym, ?e nawet gdy na niebie nie ma ani jednej chmurki, trzeba by? gotowym na niespodzianki, wobec kt?rych zdrowy rozs?dek bywa bezradny…
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– No ta, w której się Piotrek kocha, nie rozumiesz? Więc nie bądź dla niego za surowa.
Powoli dociera do mnie prawda. Mój siostrzeniec jest zakochany i wymaga specjalnej troski. Ale ja też jestem zakochana, a nie zauważyłam, żeby ktoś się z tego powodu nade mną pochylił.
Wieczorem jemy pierogi w zupełnej zgodzie. Na kolację załapała się Ula, która wykorzystała moment, że nie siedzę przy komputerze, tylko podaję pierogi jak prawdziwa ciocia. Ula zawsze wywącha pierogi.
– Ciociu – odzywa się Piotrek, który odzyskał głos – jakbyś wylosowała kogoś do dania mu prezentu i byś się chciała zamienić, to co byś zrobiła?
– Nie mówi się do dania, tylko żeby mu dać – poprawiam natychmiast i zalewa mnie fala wstydu. Biedne dziecko prosi o radę, a ja mu tu wyjeżdżam z poprawkami języka. A przecież dziecko na telewizorze się uczy, to jak ma mówić? – Zamieniłabym się.
No bo Piotrek wylosował Artura – rzuca Tosia.
Tosia, podaj pomidory – mówię do Tosi.
– Nie jedz pomidorka, bo był używany przez muszki – mówi Tosia. – Nie możesz się zamienić z kimś, kto ma Agatę?
– Ja chcę pomidora. Nie mogę. Bo Agatę wylosowała Lusia, a Lusia nie lubi Artura.
To zamień się z kim innym na Artura, a potem tego innego z Lusia.
Chciałem. Ale chłopaki się chcą wymienić tylko na Andrzeja. Jakbym miał Andrzeja, to mógłbym poprosić Tomka, żeby wziął Artura, bo Tomek ma Ewę, a Ewa przyjaźni się z Aśką. I wtedy Aśka, którą wylosowała Karinę, mogłaby ewentualnie się zamienić na Ewę, a ja bym zamienił Karinę z Lucyną, bo Lucyna ma Baśkę i jej nie lubi. Jakbym miał Baśkę, to Lusia by się zamieniła na Agatę, bo się przyjaźni z Baśką.
Jak wiesz, co masz zrobić, to czemu tego nie robisz? – zakręciło mi siew głowie od imion.
Bo Ewa nie przyszła dziś do szkoły, jest chora.
To co ja mam zrobić?
– Może będzie jutro – podpowiedziała Ula.
– A jak jej jutro nie będzie? – jęknął Piotrek.
– To kupisz prezent Arturowi. Czy to ma jakieś znaczenie? Przecież lubisz Artura.
– No tak, ale ja nie wiedziałem, że Ewy nie będzie i wczoraj zamieniłem Artura na Andrzeja. A Andrzej nie chciał, żebym ja go miał. Powiedział, żebym się walił. Nie chcę zostać z Andrzejem!
Nie powiedziałam „jak się wyrażasz”. Rozumiałam go. Ja też parę razy w życiu nie chciałam zostać z jakimś nieprzyjemnym mężczyzną. Ale moje możliwości rozumienia nastoletniego chłopca były mocno nadwerężone.
– Tosia ci pomoże – powiedziałam przewrotnie i zajęłam się sprzątaniem ze stołu.
Ula dzielnie mi zaczęła sekundować. Tosia z Piotrkiem zostali w pokoju, udzielając sobie rad na temat mikołajek, a myśmy poszły do kuchni. Zrobiłam pyszną herbatę, umyłam talerze i zapaliłam małą lampkę na stole. Nareszcie poczułam się jak w domu. Z pokoju doleciał mnie głos spikera:
– Nierozgrzany Piecyk wbiega na boisko! Gdyby był Adam… Siedzieliby sobie wszyscy troje przed jakimś meczem, a my byśmy sobie siedziały w kuchni. Zupełnie jak teraz. Tylko że Adama nie ma i wtedy to nasze siedzenie w kuchni już nie jest takie smakowite.
Kiedy urodziny Tosi? – pyta Ula, a mnie się robi głupio, bo przecież Tosia chciała samą rodzinę i chociaż Ula jest jak rodzina, to jednak rodziną nie jest.
– Dwunastego grudnia – mówię spokojnie, biorę głęboki oddech. – Ale postanowiłyśmy zaprosić tylko rodzinę, nie gniewasz się?
A skądże – mówi Ula – bardzo rozsądnie. – Isia zażyczyła sobie wynajęcia klubu. Chce obejść osiem nastkę hucznie, ale za to bez rodziny – wzdycha. – To już ty masz lepiej. I taniej – dodaje po chwili.
– Ciociu, a gdybym Andrzeja zamienił na Jurka, i wtedy Ola zostałaby z… – Piotrek wchodzi do kuchni, nie bacząc na to, że rozmawiam z Ula o rzeczach ważnych.
– Piotrek, zlituj się – jęczę – zrób jak chcesz.
Czy ty się kochasz w Agatce? – pyta Ula i widzę, że Piotrek robi się czerwony.
Ja? – prycha jak Zaraz, nie przymierzając – ja???
No to dlaczego chcesz koniecznie mieć wylosowaną Agatkę? – pyta trzeźwo Ula.
– Bo mam prezent dla niej – warczy Piotrek. – Bo mi Tosia dała. Tylko dlatego. Nie lubię głupich dziewczyn. I wtedy bym oszczędził na prezencie, o to tylko chodzi! A nie mam prezentu dla Andrzeja, poza tym on jest głupi!
Piotrek wychodzi i zamyka za sobą drzwi. Patrzę na Ule, ale nie mogę mieć pretensji. Przecież ona ma córki.
– Zakochany – mówię cicho – ale nie wolno o tym głośno mówić.
– Dlaczego? – pyta Ula. – Przecież wtedy można coś doradzić, pogadać… I skąd wiesz?
Pogadać i doradzić można dziewczynce. Chłopcy mają inaczej zbudowany mózg. Jak są wściekli albo nieszczęśliwie zakochani w starszym wieku, napadają na ościenne państwa, ot co. I Ula o tym nie wie?
– Nic nie można zrobić – szepczę. – Wczoraj zużył cały mój puder, ten, który kupiła mi Agnieszka w strefie wolnocłowej i który oszczędzałam, jak się okazuje, całkiem niepotrzebnie. Wiesz po co? Żeby nie było widać trądziku! A on przecież nie ma trądziku! Dezodorantem tak jedzie w łazience, że najpierw muszę wietrzyć, a dopiero potem się kąpać. To są objawy zakochania, prawda? A ty tak prosto z mostu, trochę delikatności, Ula!
Ale Ula szybko zmienia temat:
To prawda, że na urodzinach Tosi będzie Eksio?
Tak – potwierdzam i czuję się w obowiązku do dać: – Tosia bardzo chciała, to przecież jej ojciec, dobrze, że nam się jako tako ułożyły stosunki i możemy już na siebie patrzeć, prawda?
Nie pamiętasz, co on ci zrobił?
– Ech – machnęłam ręką – gdyby nie on, nigdy nie spotkałabym Adaśka, więc pewno lepiej się stało. Zresztą – dodaję konfidencjonalnie i nie bez pewnej satysfakcji – Jola się wyprowadziła. Eksio mówi, że po to się rozstali, żeby móc się przekonać, czy chcą być rzeczywiście razem. – Kręcę głową z niedowierzaniem. – Czy naprawdę kobiety zawsze się muszą nabierać na takie dyrdymały?
– Nie masz słodzika? – Ula odsuwa od siebie cukierniczkę. – Posłodziłabym sobie… Życie mi zawsze brzydnie w listopadzie…
– Ula! – cieszę się jak dziecko, bo mam jedyną w swoim rodzaju okazję, żeby powtórzyć jej to, czego mnie uczyła. – Listopad to najlepszy miesiąc w roku, ponieważ do następnego listopada mamy całe jedenaście miesięcy! A już od Wigilii dni są dłuższe – rozmarzam się – i za chwilę wiosna!
Ula wychodzi przed jedenastą. Spać, spać, spać. Niestety, łazienkę okupuje Tosia, czekam cierpliwie, potem nalewam sobie wody do wanny i dłuższą chwilę szukam mydła. Nie ma. Myję się szamponem przeciwłupieżowym Piotrusia. Jak miło odpocząć po całym dniu bieganiny! A potem widzę, że w polu widzenia nie ma żadnego ręcznika! Wściekła owijam siew szlafrok, Tosia siedzi w kuchni i rozmawia przez telefon.
– Tośka, dlaczego mi wzięłaś ręcznik?
– Poczekaj, Kuba… – mówi Tosia do słuchawki i zakrywa ręką telefon. – Czerwony?
– Zielony! Czerwony jest Piotrka! – Ale był tylko czerwony! Wzięłam czerwony, bo mój był żółty i nie było go! To znaczy, że Piotrek wziął twój!
– A gdzie jest jego?
Tosia wzrusza ramionami i wraca do rozmowy. Rozmowy telefoniczne o tej porze doprowadzają mnie do szału. Nie mogą sobie pogadać w dzień? Ale nie chcę się czepiać, ostatecznie Tosia jest dorosła.
Zostawiam mokre plamy na podłodze i sięgam do szafy. Codziennie jest ten sam problem. Piotrek nie jest w stanie zapamiętać, który ręcznik jest jego. Jak to dobrze, że już niedługo wracają jego rodzice, i to oni nie będą się mogli wycierać po kąpieli. Jeszcze tylko wypuścić psa, sprawdzić pocztę – nie ma listu od Adasia, wpuścić psa i spać, spać, spać.