-->

Ono

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Ono, Terakowska Dorota-- . Жанр: Современная проза. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Ono
Название: Ono
Автор: Terakowska Dorota
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 322
Читать онлайн

Ono читать книгу онлайн

Ono - читать бесплатно онлайн , автор Terakowska Dorota

"Ono" – jedna z bardziej zaskakuj?cych powie?ci ostatnich lat, ksi??ka inna od tych, kt?re Terakowska kierowa?a dotychczas do m?odzie?y, inna te? od adresowanej do starszych czytelnik?w "Poczwarki", cho?, podobnie jak ta ostatnia, przeznaczona jest dla dojrza?ych odbiorc?w. Po raz pierwszy Dorota Terakowska przedstawia ?wiat tak dotkliwie realistyczny, cho? nie pozbawiony magii i niezwyk?o?ci. Umieszcza w nim na poz?r nie wyr??niaj?c? si? ?adnymi szczeg?lnymi cechami osobowo?ci czy zdolno?ciami bohaterk?, w kt?rej ka?dy mo?e odnale?? mniej lub bardziej sobie znajom? "dziewczyn? z s?siedztwa". Dziewi?tnastoletnia Ewa, mieszkanka ma?ego polskiego miasteczka, pozbawiona zainteresowa? i jakichkolwiek wi?kszych ambicji, staje nagle przed bardzo powa?nym problemem ?yciowym. To, co jej si? przytrafia, nie jest niestety czym? niespotykanym, zaskakuj?ca jest natomiast jej reakcja na ?w problem – postawa niewiele maj?ca wsp?lnego z wyborem, jakiego mogliby?my si? po "takiej dziewczynie" spodziewa?. Powie?? jest zadziwiaj?ca, wielowymiarowa i pe?na napi?cia, autorka po mistrzowsku wykorzysta?a w niej wypr?bowan? w prozie realistycznej ide? ukazania wewn?trznego rozwoju m?odego bohatera na tle jego ?rodowiska. Mamy tu do czynienia z realizacj? nie tylko udan?, ale i pod wieloma wzgl?dami nowatorsk?. Misterna, przemy?lana w ka?dym szczeg?le konstrukcja oraz znakomicie nakre?lone, wyraziste postaci sprawiaj?, ?e powie?? czyta si? jednym tchem.

"Ono", opr?cz typowego dla Terakowskiej klimatu i symboliki, jest powie?ci? przejmuj?co realistyczn?. Nie pozwala na oboj?tno??, porusza, si?ga do najg??bszych emocji ka?dego czytelnika. Dotyka problem?w bliskich nam wszystkim i zmusza do g??bokich refleksji. Po t? ksi??k? powinien si?gn?? ka?dy, bo dla wszystkich ta literacka rzeczywisto?? jest ?wiatem, w kt?rym ?yjemy. "Ono" zmusi do odpowiedzi na pytanie: "jakie jest nasze w tym ?wiecie miejsce?" i w ka?dym z nas pozostawi ?lad na bardzo d?ugo.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 24 25 26 27 28 29 30 31 32 ... 88 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Babcia Irena tu nie pasuje. Już dawno nie nosi kapelusza, ale Ewie wydaje się, że on wciąż tkwi na jej starannie uczesanych, gładkich włosach. I babcia porusza się tak, jakby on stale tam był. Zatem nadal pozostaje babcią kapeluszową i nawet ten straszny dom nie jest w stanie tego zmienić.

„Co ona tu robi? Czemu tu jest? Przecież nie jest jeszcze stara!”, myśli Ewa i zaraz sobie odpowiada: „A gdzie miałaby być? u nas?”

Starsza pani zawsze ożywiała się na widok wnuczki i ściskała jej rękę tak, że ten uścisk w zupełności zastępował pocałunek (którego Ewa nie lubiła). Tylko kapeluszowa babcia umiała w zwykły uścisk dłoni włożyć tyle znaczenia.

– Czy jest ci tu bardzo źle? – pyta Ewa. Babcia Irena uśmiecha się.

– Powiem ci coś w tajemnicy…

Ewa rozgląda się i jej wzrok pada na staruszkę patrzącą w okno.

– Ona nie słyszy – mówi babcia. – Ona czeka i nic więcej jej nie obchodzi. Tu wystarczy znaleźć sobie zajęcie i jest dobrze. Ona je znalazła. I ja znalazłam.

„Babcia Maria robiłaby swetry na drutach. Szaliki i rękawiczki”, myśli Ewa. „Co znalazła babcia kapeluszowa w tym okropnym miejscu? Co tu można znaleźć?”

– Wiesz, co to za budynek? – pyta babcia Irena i uśmiecha się. – Nawet Janowi tego nie powiedziałam. To moja dawna szkoła.

– Szkoła? Tu kiedyś była szkoła? – pyta Ewa bez zdziwienia, bo to wyjaśnia rozkład dużych sal wokół ciągnących się przez cały budynek korytarzy. Wyślizgane poręcze („Pewnie zjeżdżali na nich, jak my”), ślady po boisku w zaniedbanym ogrodzie.

– Tak, tu była szkoła, jeszcze w czasach stalinowskich.

– Co to są czasy stalinowskie? – pyta Ewa.

– Miałaś przecież lekcje historii – mówi babcia bez wyrzutu, jakby dla przypomnienia.

– Uczyłam się na pamięć – tłumaczy się Ewa.

Babcia Irena płynnie przemienia się w babcię kapeluszową i mówi surowo, choć z troską (Ewę niepokoi, że to starsza pani martwi się o nią, zamiast na odwrót. Na odwrót byłoby normalnie i w porządku):

– Nie można żyć prawdziwie, nie mając pojęcia o miejscu, w jakim się żyje i o tym, jakie ono było kiedyś.

Ewa milczy i myśli, że ona nie wie, a przecież żyje. A babcia znowu się uśmiecha.

– Wtedy żyjesz tylko z dnia na dzień – dopowiada, tak jakby słyszała jej myśli.

„Już nie. Już nie, choć nadal nie wiem, co to czasy stalinowskie”, myśli Ewa i pyta głośno:

– Co ci to daje, że kiedyś była tu twoja szkoła?

– W tych murach wciąż są obecne nasze głosy, myśli, uczucia, wydarzenia… a ja przeżywam je na nowo.

– Opowiedz mi o nich.

– Na przykład mój list do Stalina, w 1950 roku i spotkanie z hrabiną Maricą – mówi babcia i nie wiadomo, czy się uśmiecha, czy zasępia.

Ewa wyrzuca z głowy nazwisko Stalina, historii nie lubiła i nie lubi i pyta szybko:

– Znałaś prawdziwą hrabinę?

– Dziecko, hrabina Maricą to nie taka hrabina, jak myślisz – śmieje się babcia Irena.

– Nie? – dziwi się Ewa.

Hrabina Marica:

pani od polskiego odeszła. Na emeryturę. I przyszła nowa. Jasne włosy w gęstych loczkach po trwałej „na gorąco”. Małe, bystre oczy, pogodny uśmiech, wesoły, stanowczy głos. Zdrowa cera bez makijażu. Energiczne ruchy. Granatowa spódnica. Zielona koszula. Czerwony krawat.

– Dzień dobry, dziewczynki i chłopcy! – mówi pani tak radośnie, że wszyscy odruchowo uśmiechają się i rozbłyskują nawet okna dostojnego szkolnego budynku. – Od dziś lekcje będziemy prowadzić po nowemu. Bo mamy nowy ustrój. Bo wszystko w Polsce jest nowe i piękne. A będzie jeszcze piękniejsze. Spójrzcie, jak wszystko się zmienia!

…pani wykonuje szeroki wymach ręką i rzeczywiście, ponura zazwyczaj klasa jaśnieje od słonecznych promieni i od niej samej. Czterdzieści par oczu śledzi powiew nowego.

„Chyba nie będzie dziś gramatyki”, szepcze z nadzieją sąsiadka Ireny.

– Jeszcze niedawno w tym kraju była niesprawiedliwość. Kapitaliści wyzyskiwali robotników. Dlatego robotnicy strajkowali. A dziś właśnie robotnicy rządzą krajem. Wprawdzie jeszcze zostało trochę zgniłej reakcji, ale uporamy się z nią! – woła pani i ściany klasy rozstępują się przed jej głosem. – Dziewczynki i chłopcy! Czy wiecie, kto to jest Józef Wissarionowicz Stalin? Czy wiecie, jak się buduje socjalizm? Czy wiecie, że polscy robotnicy pod wodzą Stalina walczą o socjalizm, ale zgniła reakcja i inteligencja bronią się przed nim? Ale oni przegrają, a my wychowamy sobie nową inteligencję! i ja was tego nauczę, bo ta walka zaczyna się już tutaj, w szkole. Ja was nauczę, jak mamy wygrać, bo bój to będzie ostatni, dziewczynki i chłopcy.

Wszyscy odruchowo prostują się, gdyż od nowej pani bije zdrowa, świeża energia, w przeciwieństwie do starej polonistki, która pachniała kurzem, zleżałymi ubraniami i naftaliną.

– A teraz się poznamy – ciągnie pani radośnie i zerka do klasowego dziennika. – Adlewska, powstań… Aaa, to ty… Pochodzenie?

– ?

– Pochodzenie, mówię!

– …?!

– No, zawód ojca, Adlewska.

– Dentysta.

– Siadaj. Batko! Pochodzenie!

– Tata jest tym… no… urzędnikiem.

– Siadaj. Bigaj!

– Pochodzenie robotnicze, tata jest kolejarzem.

– Ładnie. Bardzo ładnie. A należy?

– …?

– Pytam, do czego tata należy?

– Tata należy do kolei.

– Idiotka…

– Tata należy do naszej rodziny…?

– Pytam, czy tata należy do partii!

– Ja nie wiem.

– To zawsze trzeba wiedzieć. Spytaj w domu i jutro mi powiesz. Siadaj. Czerwińska!

Irenka myśli: „Ona jest taka ładna i młoda. Jest jak koleżanka. Wszystko wie. Niczego się nie boi. Jakie ja mam pochodzenie? Inteligencja pracująca. I nie należy. Ona nie będzie mnie lubić. Tak bym chciała, żeby mnie lubiła”.

– Kalińska… Irenka wstaje.

– Pochodzenie…

Irenka pręży się na zewnątrz (już niemal stoi na baczność) – i wewnątrz.

– Mój tata jest inteligentem, ale nie ma dyplomu, więc właściwie… właściwie to jest półinteligentem! i nie należy, ale może należeć! Ja mu powiem!

Pani patrzy na Irenę długim, zaciekawionym spojrzeniem.

Nazajutrz pani przynosi na lekcje polskiego adapter. Cała klasa uczy się piosenek. o Nowej Hucie. o Zetempe. o stalowych rumakach, co ruszyły na pola. I piosenkę o Suliko. Po rosyjsku. Nikt w klasie nie zna rosyjskiego, więc wszyscy zapisują fonetycznie to, co pani im dyktuje. „Gdieże ty, maja Suliko…?” To jest ukochana piosenka Józefa Wissarionowicza Stalina. A Józef Wissarionowicz Stalin jest Ukochanym Wodzem pani.

– …nie. Nie moim, tylko nas wszystkich. I waszym też – wyjaśnia pani cierpliwie.

Pani opowiada klasie, jak się buduje Nową Hutę. Silnymi i zdrowymi rękami buduje ją młodzież z całej Polski.

My Zetempe!

My Zetempe!

Roboty nie boimy się!

Nie! Nie! Nie!

– Jak będziecie grzeczni, to was zabiorę na wycieczkę do Nowej Huty – mówi pani.

– i do Krakowa! – wyrywa się któraś z uczennic.

– Do Krakowa? Po co? Tam nie ma nic ciekawego a teraz opowiem wam o niezwykłym dzieciństwie małego Soso…

Wszyscy w klasie milkną. Dzieciństwo małego Soso brzmi prawie tak zachęcająco jak Przygody Winnetou. A mały Soso to po prostu duży Józef Stalin.

– Był dzieckiem genialnym…

Klasa w gorączkowym podnieceniu słucha opowieści pani o Pawliku Morozowie. o Pawce Korczaginie, o tym, jak Lubow Jarowaja z miłości do partii porzuciła złą miłość do białogwardzisty, wroga rewolucji i wydała go w ręce Czeka. To jest prawie tak samo ciekawe jak opowieści o Indianach; tam też byli źli biali i dobrzy czerwoni.

Ale najciekawsza – gdyż najbardziej niepojęta – jest dyktatura proletariatu. Chyba nawet pani nie wie, czym ona jest, gdyż choć wciąż używa tego określenia – to jednak nie objaśnia go, więc Irenka sama je sobie wyobraża: dyktatura proletariatu jest czymś wspaniałym i mocnym. Można być przy niej bezpiecznym, nigdy nie czuć strachu, przeciwnie: napełniać lękiem innych – byle być jej częścią. Dyktatura proletariatu wszystko wie i nigdy nie ma wątpliwości. Choć jest rodzaju żeńskiego, to jednak nie ma płci. Jest podobna do gigantycznego robotnika, wymalowanego na jednej ze ścian przy rynku – ma toporne, grube rysy i sękate, mocne dłonie, lecz równocześnie delikatne loczki pani i jej zdecydowany, jasny, wibrujący głos. Irenka bardzo chce być dyktaturą proletariatu, choć nie wie, jak to osiągnąć.

1 ... 24 25 26 27 28 29 30 31 32 ... 88 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название