Kochaj albo rzu?
Kochaj albo rzu? читать книгу онлайн
Trzecia i ostatnia cz??? sagi o Pawlaku i Kargulu.Tym razem Kargul i Pawlak wraz z wnuczk? Ani? odbywaj? dalek? podr??- a? do Chicago. Jad? tam na zaproszenie brata Pawlaka, Johna. Niestety, na miejscu okazuje si?, ?e Ja? niedawno zmar?. Nasi ulubie?cy dowiaduj? si? tak?e, ?e mia? nie?lubn? c?rk?. Shirley… jest Mulatk?. Ania szybko si? z ni? zaprzyja?nia, natomiast jej dziadkowie d?ugo nie mog? pozby? si? uprzedze?… Znakomita komedia, m?odym ludziom powinna przypa?? do gustu najbardziej w?a?nie ta cz??? trylogii o przesiedle?cach zza Buga.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– Mówiłem już, że nie usłyszy – łysy powiedział to głosem, jakim przekazuje się zwykle złe wiadomości.
– Kazał to przekazać w wasze ręce. Podsunął torbę Pawlakowi. Kaźmierz nie zwracał uwagi na nieznajomego, wciąż oczekując pojawienia się brata. Kargul wziął torbę, postawił ją na ladzie baru i zajrzał do środka ostrożnie, jakby się bał, że natknie się na ładunek wybuchowy. W głębi tkwił parciany woreczek, u góry zawiązany sznurkiem. Kargul jednym szarpnięciem rozwiązał węzeł, zanurzył rękę i przyjrzał się uważnie temu, co wydobyła jego wielka dłoń. Przybliżył dłoń do nosa, powąchał ten szaro-bury proch, po czym przeniósł pytające spojrzenie na łysego: – Ziemia?
– John mówił, że od was to przywiózł…
– Taż to nasza ziemia! Kiedy Kargul dokonał odkrycia, że
zawartość woreczka stanowi ziemia z Rudnik, którą Jaśko Pawlak zabrał ze sobą w 1960 roku do Chicago, wszystko nagle stało się dla nich jasne: i to, że Jaśko nie wyszedł po nich na lotnisko O'Hare, i to, że nie mógł usłyszeć wołania Kaźmierza… Rozległ się głuchy stuk. To Pawlak wypuścił z dłoni ciężkie walizy, wypełnione wędlinami własnej roboty, bochenkiem czarnego chleba i słoikami marynowanych grzybków. Przez chwilę stał jak ogłuszony. Kąciki ust drgały mu od powstrzymywanego szlochu. W oczach Kargula pojawiły się łzy. W tym momencie, Kaźmierz runął ku niemu, wcisnął głowę pod jego pachę, a Kargul ogarnął go ramieniem. Stali tak złączeni nierozerwalnym uściskiem, jakby od tego momentu zniknęło wszystko, co mogło ich dzielić. Kargul nie zważał na to, że Kaźmierz nastąpił swoim butem na jego nogę.
