Ogniem i mieczem, tom pierwszy
Ogniem i mieczem, tom pierwszy читать книгу онлайн
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Za to też i witał z radością. Teraz więc oto, wracając z Krymu po pomyślnym rzeczy załatwieniu, podśpiewywał wesoło i czwanił koniem [323], jadąc obok pana Longinusa, który siedząc na ogromnej inflanckiej [324] kobyle, strapiony był i smutny jak zawsze. Wozy poselstwa, karałasze [325] i eskorta zostały znacznie za nimi.
— Jegomość poseł leży na wozie jak kawał drzewa i śpi ciągle — rzekł namiestnik. — Cudów mi naprawił o swojej Wołoszczyźnie [326], aż i ustał. Jam też słuchał z ciekawością. Nie ma co! kraj bogaty, klima [327] przednie, złota, wina, bakaliów [328] i bydła dostatek. Pomyślałem sobie tedy, że nasz książę rodzi się z Mohilanki [329] i że ma takie dobre prawo do hospodarskiego tronu [330], jak kto inny, których praw przecie książę Michał [331] dochodził. Nie nowina to naszym paniętom Wołoszczyzna [332]. Bijali już tam i Turków, i Tatarów, i Wołochów, i Siedmiogrodzian [333]…
— Ale lud tam miększy niż u nas, o czym mi i pan Zagłoba w Czehrynie [334] opowiadał — rzekł pan Longinus — a gdybym jemu nie wierzył, to tedy w książkach od nabożeństwa potwierdzenie tej prawdy się znajduje.
— Jak to w książkach?
— Ja sam mam taką i mogę ją waszmości pokazać, bo ją zawsze wożę ze sobą.
To rzekłszy odpiął troki przy terlicy i wydobywszy niewielką książeczkę, starannie w cielę oprawioną [335], naprzód ucałował ją pobożnie, potem przewróciwszy kilkanaście kartek rzekł:
— Czytaj waść.
Pan Skrzetuski rozpoczął:
—„Pod Twoją obronę uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko…” Gdzież zaś tu jest o Wołochach [336]? co waść mówisz! — to antyfona!
— Czytaj waść dalej.
— „….Abyśmy się stali godnymi obietnic Pana Chrystusowych. Amen.”
— No, a teraz pytanie…
Skrzetuski czytał.
— „Pytanie: Dlaczego jazda wołoska [337] zowie się lekką? Odpowiedź: Bo lekko ucieka. Amen.” — Hm! prawda! Wszelako w tej książce dziwne jest materii pomieszanie.
— Bo to jest książka żołnierska, gdzie obok modlitw rozmaite instructiones militares [338] są przyłączone, z których nauczysz się waść o wszystkich nacjach, która z nich zacniejsza, która podła; co do Wołochów zaś, to się pokazuje, iż tchórzliwe z nich pachołki, a przy tym zdrajcy wielcy.
— Że zdrajcy, to pewno, bo pokazuje się to i z przygód księcia Michała [339]. Co prawda, to i ja słyszałem, iż żołnierz to z przyrodzenia nieszczególny. Ma przecie książę jegomość chorągiew wołoską [340] bardzo przednią, w której pan Bychowiec porucznikuje, ale stricte [341] to w owej wołoskiej chorągwi nie wiem, czy i dwudziestu Wołochów się znajduje.
— Jak też waszmość myślisz, panie namiestniku, siła [342] książę ma ludzi pod bronią?
— Będzie z ośm tysięcy nie licząc Kozaków, co po pałankach [343] stoją. Ale powiadał mi Zaćwilichowski [344], że teraz nowe zaciągi są czynione.
— To może Bóg da jakową wyprawę pod księciem panem?
— Tak mówią, że wielka wojna z Turczynem się gotuje i że sam król z całą potęgą Rzplitej [345] ma ruszyć. Wiem też, że upominki Tatarom są wstrzymane, którzy przecie od strachu nie śmią zagonów ruszyć. O tym słyszałem i w Krymie [346], gdzie bodaj dlatego przyjmowano mnie tak honeste [347], bo jest wieść, że gdy król z hetmany [348] pociągnie, książę ma na Krym uderzyć i całkiem Tatarów zetrzeć. Jakoż to jest pewna, że takowej imprezy innemu nie powierzą.
Pan Longinus podniósł do góry ręce i oczy.
— Dajże, Boże miłosierny, daj takową świętą wojnę na chwałę chrześcijaństwu i naszemu narodowi, a mnie grzesznemu pozwól w niej wota moje spełnić, abym in luctu [349] mógł być pocieszony albo też śmierć chwalebną znaleźć!
— To waść ślub [350] wedle wojny uczynił?
— Tak zacnemu kawalerowi wszystkie arkana duszy mojej otworzę, choć siła [351] mówić, ale gdy waćpan ucha chętnego skłaniasz, przeto incipiam [352]: Wiesz waszmość, że herb mój zwie się Zerwikaptur, co z takowej przyczyny pochodzi, że gdy jeszcze pod Grunwaldem przodek mój Stowejko Podbipięta ujrzał trzech rycerzy w mniszych kapturach [353] w szeregu jadących, zajechawszy ich, ściął wszystkich trzech od razu, o którym to sławnym czynie stare kroniki piszą z wielką dla przodka mego chwałą…
— Nie lżejszą miał on przodek od waści rękę, ale i słusznie Zerwikapturem go nazwali.
— Któremu też król herb nadał, a w nim trzy kozie głowy w srebrnym polu na pamiątkę owych rycerzy, gdyż takie same głowy były na ich tarczach wyobrażone. Ten herb wraz z tym tu oto mieczem przodek mój Stowejko Podbipięta przekazał potomkom swoim z zaleceniem, by starali się splendor rodu i miecza podtrzymać.
— Nie ma co mówić, z grzecznego rodu waszmość pochodzisz!
Tu pan Longinus zaczął wzdychać rzewnie, a gdy na koniec ulżyło mu trochę, tak mówił dalej:
— Będąc tedy z rodu ostatni, ślubowałem w Trokach [354] Najświętszej Pannie żyć w czystości i nie prędzej stanąć na ślubnym kobiercu, póki za sławnym przykładem przodka mego Stowejki Podbipięty trzech głów tymże samym mieczem od jednego zamachu nie zetnę. O Boże miłosierny, widzisz, żem wszystko uczynił, co było w mocy mojej! Czystości dochowałem do dnia dzisiejszego, sercu czułemu milczeć kazałem, wojny szukałem i walczyłem, ale szczęścia nie miałem…
Porucznik uśmiechnął się pod wąsem.
— I nie ściąłeś waćpan trzech głów?
— Ot! nie zdarzyło się! Szczęścia nie ma! Po dwie na raz nieraz bywało, ale trzech nigdy. Nie udało się zajechać, a trudno prosić wrogów, by się ustawili równo do cięcia. Bóg jeden widzi moje smutki: siła w kościach jest, fortuna jest… ale adolescentia [355] uchodzi, czterdziestu pięciu lat dobiegam, serce do afektów się wyrywa, ród ginie, a trzech głów jak nie ma, tak nie ma!… Taki i Zerwikaptur ze mnie. Pośmiewisko dla ludzi, jak słusznie mówi pan Zagłoba, co wszystko cierpliwie znoszę i Panu Jezusowi ofiaruję.
Litwin począł znowu tak wzdychać, że aż i jego inflancka [356] kobyła, widać ze współczucia dla swego pana, jęła stękać i chrapać żałośnie.
