Tajemnica Nieznoinego Kolekcjonera
Tajemnica Nieznoinego Kolekcjonera читать книгу онлайн
Na przyj?ciu zorganizowanym z okazji zar?czyn znika milioner(ojciec dziewczyny). Porywacz chce dosta? za cz?owieka ksi??k? biskupa. Jednak nikt nie wie co to za ksi??ka. Ch?opcy znajduj? j? dopiero na statku milionera. cz?owiek poszukuj?cy ksi??ki zostaje z?apany.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Na wierzchu torby leżało coś niebieskiego. Jupe pochylił się, żeby się temu przyjrzeć z bliska. To była wiatrówka. Dotknął jej. Torba przewróciła się i wiatrówka zsunęła się na podłogę, ukazując złożoną gazetę. Jupe przyjrzał się jej uważnie, nie dotykając.
Ktoś wyciął słowa z tytułu artykułu na pierwszej stronie! Jupe odczytał:
“… MIASTA TOKIO… Z PRZYJACIELSKĄ WIZYTĄ DO HUNTING-TON HARBOUR”.
Uzupełnił w myśli brakujące słowa, “ojciec” i “przybywa”, dwa pierwsze słowa listu porywacza.
– Hej, Jupe! – zawołał z kuchni Burnside. – Przez cały dzień będziesz kroił ten tort?
Jupe aż podskoczył. Wepchnął z powrotem wiatrówkę i oparł torbę o ścianę. Spiesznie wziął trzy kawałki tortu, położył je na papierowym talerzu i zabrał do kuchni.
– Dla pana nie nałożyłem – powiedział do Burnside'a.
– Dziękuję ci. Potrzebuję wsparcia, żeby wytrwać w moim postanowieniu.
Bob i Pete wzięli swoje porcje. Jupe wyciągnął spod kontuaru stołek i usiadł.
– Jak wam idzie z panną dziedziczką? – zapytał Burnside. – Macie już jakąś poszlakę? Odzyska ojca?
– Stara się, jak może, ale to niełatwa sprawa – odpowiedział Jupe. – Porywacz zażądał okupu w postaci czegoś, co nazywa książką biskupa. Marilyn nie wie, co to jest.
Bob i Pete przestali jeść. Pete nabrał tchu, żeby wypalić “ale my wiemy!”, powściągnął się jednak i powiedział:
– Przejrzeliśmy już dobre siedem milionów książek.
– I parę ton papierów – dodał Bob. – Pan Pilcher wszystko gromadzi, nigdy niczego się nie pozbywa.
Burnside zachichotał.
– Założę się, że większość tego wszystkiego nie warta jest złamanego grosza.
– Wybieramy się później do “Przystani centralnego wybrzeża” – powiedział Jupe. – Zna pan tę stocznię przy Bowsprit Drive? Trzymają tam jacht Pilchera w suchym doku. Nazywa się “Bonnie Betsy”. Pani Pilcher zasugerowała nam, żeby tam poszukać książki. Przypuszczalnie jacht będzie zawalony rupieciami, tak samo jak dom.
– Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej – Burnside spojrzał w stronę drzwi za Jupe'em. – Ramon, chodź tutaj, mam pieniądze dla ciebie.
Jupe się odwrócił. W progu stał czarnowłosy pomywacz z przyjęcia. Skinął głową chłopcom i podszedł do Burnside'a po swoją kopertę.
– Skończyliście? – zapytał Jupe przyjaciół, przetykając ostatni kęs tortu.
Pete i Bob dojedli szybko swoje porcje. Pożegnali się z Harrym Burnside'em, zawołali “do widzenia” do Ramona, który wszedł do spiżarni, żeby też uciąć sobie kawałek tortu, i wyszli tylnymi drzwiami.
Minęli ciężarówkę Burnside'a, zaparkowaną w alejce na zapleczu, doszli do ulicy i przeszli na drugą stronę. Dopiero wtedy Jupe się obejrzał.
– Teraz wytłumacz, co znaczyło to całe gadanie – powiedział Bob.
– Właśnie – przyłączył się do niego Pete. – Dlaczego wygadałeś się przed Burnside'em o książce biskupa? Wiesz o czymś, o czym my nie wiemy?
– W spiżami stała plastykowa torba. Od Becketa. Tym domem towarowym zarządza Ariago. Nie miałoby to znaczenia, gdyby nie to, że w torbie była gazeta z wyciętymi z tytułu artykułu słowami.
Bob wciągnął powietrze.
– List porywacza!
– Właśnie – przytaknął Jupe.
– Burnside? – zdumiał się Pete. – Burnside jest porywaczem? Nie wierzę. Prędzej bym uwierzył, że mój dziadek jest Drakulą!
– Wiem – Jupe się zasępił. – Wydaje się to niemożliwe, a jednak widziałem gazetę. Jak nie wierzyć w coś, co się widziało?
– Zastawiasz więc na niego pułapkę – powiedział Bob.
– Tak jest. Dałem mu do zrozumienia, że książka może się znajdować na jachcie. Teraz zobaczymy, co zrobi.
– Jeśli mamy go śledzić – powiedział Pete – potrzebujemy samochodu, i to natychmiast! Jupe skinął głową.
– Ray Estava powiedział, że chce nam pomóc. Damy mu sposobność.
ROZDZIAŁ 14. Jupe zmienia zdanie
Ray Estava przybył na wezwanie w piętnaście minut. Przyjechał szarym, zniszczonym sedanem z zardzewiałymi zderzakami i kilku wgnieceniami po bokach.
– Pożyczyłem samochód od sąsiada – wyjaśnił. – Jest tak niepozorny, że nikt nie zwróci na nas uwagi. Kogo śledzimy?
– Harry'ego Burnside'a – powiedział Jupe. – Tutaj się mieści jego zakład. Za chwilę powinien stąd wyjść.
– Burnside'a? – zdumiał się Estava. – On jest w to wmieszany? Ależ to wyjątkowo miły człowiek!
– Wiem, trudno w to uwierzyć – przyznał Jupe – ale widziałem dowód rzeczowy… patrzcie, idzie!
Harry Burnside zamykał właśnie tylne drzwi swojego zakładu.
Ray uruchomił silnik samochodu.
Burnside wsiadł do ciężarówki i wolno ruszył. Chłopcy skurczyli się na siedzeniach samochodu, chowając głowy jak najniżej. Burnside zatrzymał ciężarówkę na końcu alejki, spojrzał w prawo i lewo i skręcił w ulicę, kierując się na szosę nadbrzeżną.
Estava odczekał, aż ciężarówka trochę się oddali i ruszył za nią.
Na skrzyżowaniu z szosą Burnside musiał się zatrzymać na czerwonym świetle. Estava zwolnił i przepuścił jakąś furgonetkę między siebie a ciężarówkę Burnside'a.
– Dobry jest pan w tym – powiedział Pete z podziwem.
– Widziałem dużo filmów szpiegowskich – odparł Estava.
Światła się zmieniły. Wjechali na szosę, skręcając na północ w stronę Bowsprit. Gdy się zbliżali do skrzyżowania, Jupe natężył uwagę. Ale ciężarówka minęła Bowsprit i pomknęła dalej szosą.
– Hej! – wykrzyknął Bob. – Tego nie było w scenariuszu!
Jupe nic nie odpowiedział.
Przy Chaparral Canyon Burnside zwolnił i skręcił w prawo. Kawałek dalej był kompleks budynków mieszkalnych. Burnside zahamował przed wejściem do jednego z nich nacisnął dzwonek. Estava wyminął go i zatrzymał samochód na następnym rogu.
Przez tylną szybę samochodu chłopcy zobaczyli, jak Burnside wchodzi do budynku. Po kilku minutach ukazał się w towarzystwie ładnej dziewczyny o długich, ciemnych włosach. Wsiedli do ciężarówki i zawrócili na szosę.
– Nie wybiera się do stoczni – stwierdził Bob. – W każdym razie nie dzisiaj.
Nie mylił się. Burnside pojechał na południe do przystani del Rey, gdzie wysiedli z dziewczyną i poszli do restauracji.
– Widzicie? – powiedział Ray. – Po prostu zaprosił swoją dziewczynę na kolację. Nie jestem tym zaskoczony. To nie jest przestępca. Gdyby pojechał do tej stoczni, dostałbym chyba ataku serca!
W tym czasie Burnside zatrzymał się przy wejściu do restauracji i przytrzymał drzwi wchodzącej w nie dziewczynie. Był zwrócony tyłem do chłopców obserwujących go z samochodu i nagle Jupe przypomniał sobie Jeremy'ego Pilchera, stojącego na progu swojej kuchni. Przez moment oczyma wyobraźni znowu ujrzał twarz pomywacza Ramona, odwracającego głowę i patrzącego na Pilchera. W myślach dźwięczały mu słowa Estavy – atak serca.
– Och! – Jupe pacnął się pięścią w czoło. – Co za dureń ze mnie! Oczywiste, że to nie Burnside! To nie może być on. Teraz sobie przypominam. Pilcher wszedł do kuchni, żeby urządzić awanturę o rozbitą szklankę i w tym momencie wszystko się zaczęło!
Urwał i zamknął oczy dla lepszej koncentracji.
– Harry Burnside był wtedy w kuchni. Nakładał jedzenie na półmiski, a ten cały Ramon stał przy zlewie z rękami w mydlinach. Do tej chwili nie istniał żaden plan porwania. Mogę za to dać głowę. Pilcher był absolutnie bezpieczny i… nagle znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Co więcej, sam dobrze o tym wiedział. Widziałem, jak to się stało, a nie zrozumiałem, co się właściwie dzieje.
Bob pochylił się ku niemu.
– Czego nie zrozumiałeś? Co się stało?
– Pamiętasz, jaki Pilcher był wściekły? Pokrzykiwał, a Marilyn starała się go uspokoić. Potem Ramon popatrzył na niego i wypuścił talerz z ręki. Pilcher mato nie dostał ataku serca.
– Nic w tym niezwykłego – powiedział Ray. – Stłuczenie czegokolwiek niemal zabijało starego sknerę. Zwłaszcza kiedy musiał zapłacić za szkodę.
– Nie to było jednak powodem tego szoku – podjął Jupe. – W momencie, gdy talerz się roztrzaskał, Pilcher po raz pierwszy naprawdę zobaczył Ramona. Ramon na niego patrzył. Pilcher stał do mnie tyłem i nie widziałem jego twarzy, ale widziałem twarz Ramona. Pomyślałem wtedy, że Ramon zląkł się Pilchera. Myliłem się. To nie strach widziałem w jego twarzy. To była nienawiść. Patrzył na Pilchera jak na robaka, którego chciał rozdeptać! Bo go rozpoznał. Oni się znali przedtem. I Pilcher rozpoznał Ramona. Dlatego dostał ataku!
