-->

Zatopiony Swiat

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Zatopiony Swiat, Ballard James Graham-- . Жанр: Научная фантастика. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Zatopiony Swiat
Название: Zatopiony Swiat
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 172
Читать онлайн

Zatopiony Swiat читать книгу онлайн

Zatopiony Swiat - читать бесплатно онлайн , автор Ballard James Graham

ZATOPIONY ?WIAT to debiut powie?ciowy Ballarda. Ta ksi??ka, wydana po raz pierwszy w 1962 roku, zdobyta z miejsca uznanie krytyki i czytelnik?w. Stanowi ona pierwsze ogniwo ballardowskiej wizji ?wiata, rozwijanej w p??niejszych utworach. Wizja ta nie napawa optymizmem. Bohaterowie Ballarda nie maj? z?udze? co do przysz?o?ci. Po latach walki o zachowanie dawnego stylu ?ycia, rezygnuj?, postanawiaj? przystosowa? si? do nowych warunk?w, cho?by mia?o to oznacza? dla nich nieuchronn? zag?ad?. Trudno zgodzi? si? z tego typu postaw?, ale nie mo?na jej negowa?, bowiem ?wiat opisany w powie?ci Ballarda mo?e sta? si? nied?ugo nasz? rzeczywisto?ci?.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Kerans odczekał w chacie jeszcze dwa dni na wypadek, gdyby Hardman jednak postanowił wrócić, po czym sam ruszył w drogę. Zapasy medyczne już się skończyły, niósł więc jedynie zawiniątko z jagodami i rewolwer, w którym pozostały tylko dwa naboje. Sprawnego wciąż zegarka Kerans używał także w charakterze kompasu, starannie odmierzając ponadto upływ kolejnych dni nacięciami, żłobionymi każdego ranka na pasku od spodni.

Ruszył w głąb doliny, brodząc w płytkim strumieniu, który miał doprowadzić go do brzegów wielkiej rzeki. Od czasu do czasu wodę siekły gwałtowne deszcze, które jednak padały teraz głównie już tylko kilka godzin po południu i wieczorem.

Kiedy okazało się, że będzie musiał zboczyć kilka mil na zachód, żeby dotrzeć do rzeki, Kerans odstąpił od swoich zamiarów i poszedł dalej na południe. Gęste dżungle wzgórz zastąpił najpierw rzadki las, a potem bagna.

Obchodząc je, Kerans stanął nieoczekiwanie nad brzegiem potężnej laguny. Miała ponad milę średnicy i otoczona była białym pierścieniem plaży. Z piasku wystawały najwyższe kondygnacje kilku zrujnowanych bloków mieszkalnych, wyglądających z daleka jak plażowe szalety. Kerans zatrzymał się w jednym z tych domów na jeden dzień odpoczynku, chciał bowiem opatrzyć kostkę, którą pokryła czarna opuchlizna. Wyglądał przez okno na tarczę wody i patrzył, jak popołudniowy deszcz wali w powierzchnię laguny z nieubłaganą furią. A kiedy chmury zniknęły woda wygładziła się niczym tafla szkła, Kerans rozpoznał w jej barwach wszystkie metamorfozy, które widział dotąd w swoich snach.

Na podstawie znacznego wzrostu temperatury wywnioskował, że w drodze na południe pokonał już około stu pięćdziesięciu mil. Upał przenikał znów wszystko, podniósł się do stu czterdziestu stopni, i Kerans nie miał ochoty opuszczać laguny z jej pustymi plażami i cichym kręgiem dżungli. Wiedział, że Hardman wkrótce umrze, i że i on, być może, nie przeżyje długo w bezkresnych, rozległych dżunglach na południu.

Pogrążony w półśnie, rozmyślał o wydarzeniach minionych lat, które doprowadziły do jego pobytu w strefie lagun centralnych i pchnęły go na drogę neuronicznej odysei. Myślał o Strangmanie i jego obłąkanych aligatorach, a na końcu, z głębokim westchnieniem żalu i czułości pomyślał o Beatrice i życiodajnym uśmiechu dziewczyny, trzymając się jej wyrazistego wspomnienia tak długo, jak tylko mógł.

Potem usztywnił sobie chorą nogę, przywiązując do niej służącą mu za kulę gałąź, i kolbą pustego już rewolweru wydrapał na ścianie pod oknem wiadomość, której, jak sądził, nikt nigdy nie przeczyta:

Dzień 27. Odpocząłem i idę na południe. Wszystko porządku. Kerans.

Opuścił zatem lagunę i wrócił znów do dżungli. Po kilku dniach zupełnie stracił orientację, ale parł dalej na południe pośród nowych lagun, w przybierających na sile deszczach i narastającym upale, atakowany przez aligatory i olbrzymie nietoperze, niczym drugi Adam w poszukiwaniu zapomnianych rajów odrodzonego słońca.

***
Zatopiony Świat - pic_2.jpg
1 ... 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название