-->

Perfekcyjna niedoskonaloic

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Perfekcyjna niedoskonaloic, Dukaj Jacek-- . Жанр: Научная фантастика. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Perfekcyjna niedoskonaloic
Название: Perfekcyjna niedoskonaloic
Автор: Dukaj Jacek
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 182
Читать онлайн

Perfekcyjna niedoskonaloic читать книгу онлайн

Perfekcyjna niedoskonaloic - читать бесплатно онлайн , автор Dukaj Jacek

Pierwsza cz??? trylogii science-fiction, czyli teoria rozwoju wszelkich mo?liwych cywilizacji we wszelkich mo?liwych wszech?wiatach w nowej powie?ci Jacka Dukaja.

Adam Zamoyski, tajemniczy zmartwychwstaniec, znajduje si? w centrum rozgrywki mi?dzy cywilizacjami, lud?mi, nielud?mi i istotami postludzkimi. Bohater stanowi klucz do zwyci?stwa w owej ewolucji. Czy sam zdo?a przeby? ?cie?k? od Homo sapiens, przez formy czystej informacji i przez wszech?wiaty coraz dziwniejszych fizyk – do Doskona?o?ci?

„Jacek Dukaj jak demiurg powo?uje ?wiaty do istnienia, nadaj?c im przy tym cywilizacyjn? pe?ni?. Wymy?la wszystko: edukacj?, stosunki rodzinne, struktur? w?adzy, mod?, a tak?e j?zyk, teorie fizykalne i antropologiczne.

(…) Czyta si? wi?c t? powie?? ?wietnie – im dalej, tym lepiej. Kto wie, mo?e b?dzie to ksi??ka kultowa? Bo j?zykiem tej powie?ci mo?na m?wi?, a jej koncepcje mo?na przyk?ada? do rzeczywisto?ci.

(…) Najbli?ej by?oby pewnie od tej powie?ci do ksi??ek Dicka, do powie?ci Ursuli le Guin, je?li wzi?? pod uwag? pe?ni? stworzonego ?wiata, a tak?e do Lema, tym razem ze wzgl?du na g??wnego bohatera (…). Kr?tko m?wi?c: Dukaj potrafi miesza? – zar?wno je?li chodzi o stwarzanie rzeczywisto?ci, kt?ra wymaga od nas poznawczego przeorientowania, jak i w zakresie ??czenia rozmaitych wzorc?w literackich. Wra?enie pozostaje to samo: ta powie?? jest do czytania i do przemy?lenia. Wspaniale opas?e tomisko wci?ga atrakcyjn? fabu??, dobrze prowadzonymi dialogami, zagadkami i sensacyjnymi rozwi?zaniami."

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 41 42 43 44 45 46 47 48 49 ... 86 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

To Angelika wypowiedziała je na głos.

– Ile czasu nam zostało?

– Około pięćdziesięciu siedmiu godzin w modelu dla obojga, stahs.

– Czym właściwie są te Wojny? – wybuchnął Zamoyski w ciszy zapadłej po tym oświadczeniu. – Rejestrujesz w pobliżu jakieś Kły? W ogóle – cokolwiek? Patrick…? Najpierw mi tłumaczyli, że nic nie izoluje od Plateau – po czym Wojny to robią. Następnie się dowiaduję, że Kly -

– Odbieram sygnał pozbawiony identyfikatora Cywilizacji – przerwału mu Gheorg/Oficjum. – Wstępna ocena odległości źródła: ćwierć miliona kilometrów.

Zamoyski wypuścił powietrze z ptuc.

– Deformanci – mruknęła Angelika.

– Po utopieniu należy poćwiartowanego na płonącym stosie rozstrzelać zatrutymi kulami – skomentował sucho Adam, przesuwając się wzdłuż ściany ku ekranowi.

McPherson parsknęła za jego plecami.

– Gdzie oni? – postukał brudnym od krwi palcem w gwiazdy. – Pokaż.

Konstelacje przesunęły się. Między ciemną mgławicą a gwiazdą potrójną pojawił się pulsujący, czerwony punkt, graficzny znacznik.

– Względna prędkość.

– Dziesięć kilometrów na sekundę w zbliżeniu, ale to głównie z Dopplera; składowa prostopadła jeszcze niepewna. Jednak na pewno minęlibyśmy się w sporej odległości.

– A ten sygnał – spytała Angelika – co to jest?

– Wezwanie pomocy. W Kodzie. Adam odruchowo obejrzał się na nią.

– To taka lingua franca Galaktyki – odpowiedziała na niezadane pytanie.

– Ze jak? – żachnął się Zamoyski. – Uniwersalny język? Międzygatunkowy? Nie wierzę! – Ale już zarzekając się tak, wiedział, że ile czyni, bo wierzyć powinien we wszystko.

– To niezupełnie jest język – uściśliłu Patrick/Ofi-cjum. – Z „nagim" Kodem nie będzie pan miał nigdy do czynienia, zawsze wyewoluowuje się stosowne interpretery: zwięzyki. Jak koloniści hodowali sobie tłumaczy języków tubylczych, inaczej niepojmowalnych: w dzieciach z tubylczej matki, ojca cywilizowanego, wychowywanych na styku kultur – w nich powstawał fren pomostowy. Do hodowli zwięzyków wystarczy Kod i procesor słowiński. Sygnał od Deformantów przyszedł w formie nieobrobionej, co może być pośrednim dowodem odcięcia ich od Plateau – ale nawet on stanowi już pewną pochodną Kodu. Naturalnie zamierzam na niego odpowiedzieć i pójść na przechwycenie, więc dowiemy się więcej.

– Co?!

Oboje obrócili się ku drugiemu ekranowi, ku twarzy Patricku Gheorgu McPhersonu.

– Proszę o kontrargumenty – rzekłu. – Słucham.

Słuchału, lecz oni – zrazu głucho milczeli, potem pokrzywili się, pomamrotali złe słowa, na koniec Angelika przyznała:

– Teraz to już wszystko jedno, wróg nie wróg. Nie zabrzmiało to optymistycznie.

Cóż więcej było do powiedzenia? Mknęli ku Deforman-tom (a właściwie nie ku nim, lecz po stycznej ku punktowi przechwycenia) z 1^, tak że fotel mieli teraz na ścianie, ekrany na bocznych, przeorientowane o 90°, zaś z sufitu leciał czerwony pył krwawej skrzepliny. Angelika z furią wy-trzepywała go sobie z włosów. W podłodze ziała dziura korytarza prowadzącego do perystaltyki śluzy.

Zajęło im to nieco ponad godzinę. Gheorg/Oficjum usłużnie wyświetliłu zegar; mogli liczyć uciekające ułamki życia.

Zamoyski liczył co innego: prawdopodobieństwo, że ta kolejna fala Wojen wyrzuciła dwie swoje ofiary tak blisko siebie. Bo przecież nie było to żadne kosmiczne skrzyżowa-

nie, środek zatłoczonego układu planetarnego. Więc? Przypadek? Nawet jeśli, to już chyba doprawdy ostatni taki w jego życiu.

Deformanci twierdzili, że, istotnie, z ich strony przypadek. Gheorg/Oficjum wymieniału z nimi informacje w Subkodzie. Streszczenia tłumaczeń przekazywału Ange-lice i Adamowi. Powoli to szło, Deformanci musieli wyhodować emulator Kodu dla stahsowego angielskiego, co poza inkluzjami Słowińskiego było prawie niewykonalne w rozsądnym a-czasie. Kod stawiał tłumaczy w sytuacji fizyków rozwiązujących równania ruchu wielu mas wolniej, aniżeli te masy się przemieszczają.

Potem, gdy w zbliżeniu ujrzeli – miast graficznego symbolu – samo źródło sygnałów, zrozumieli: to nie byli Deformanci – to byłu Deformant; jednu. Gheorg/Oficjum nawet nu spytału o pochodzenie z Progresu – ale tamtu nie wiedziału lub nie chciału zdradzić. Zresztą nie miało to znaczenia. Może pochodziłu od Homo sapiens, może nie.

– Jak to: nie ma znaczenia? Obcy albo nie Obcy!

– Doprawdy?

Rozciągału się na prawie dziesięć tysięcy kilometrów sześciennych. Najpierw, gdy jeszcze mieściłu się cału na ekranie, przypominału bardziej pleśń zarastającą próżnię – od koronki wiotkich, prawie niewidocznych nici, przez ich coraz grubsze sploty i warkocze, aż do kulistych skłę-bień, spęcznień, zrostów.

– Skoro taka forma życia jest możliwa w naszym wszechświecie, to prędzej czy później musi się ziścić.

– Równanie Drake'a operuje tak wielkimi liczbami -

– To nie ma nic wspólnego z równaniem Drake'a. To Prawo Progresu. Raz uruchomiony Progres, o ile nie zostanie ucięty przed przekroczeniem Pierwszego Progu, w skończonym czasie zrealizuje wszystkie możliwe w danym wszechświecie formy życia.

– Myślałem, że Progres zmierza prosto ku Ul…

– Ojej, no przecież nie mówię o Cywilizacjach, tylko odrywających się od Progresu Deformantach! Jeśli warunki fizyczne wszechświata otwierają jakąś niszę ekologiczną, to nie ma siły, autoewoluujący fren wpełznie i tam. I jakie wówczas znaczenie ma, z którego akurat Progresu pocho-dzii? Definiuje go ta nisza.

W miarę jak zmniejszała się skala i dostrzegali kolejne szczegóły, przeważały skojarzenia z rozszarpanym ukwia-łem, wypreparowanym układem krwionośnym – układem krwionośnym organizmu, w który uderzyła salwa szrapne-li. Nie będą w stanie nu pomóc.

Twierdziłu, że kona. Niszcząca wnętrzności Kłów fala Wojen przetoczyła się po num i to, co pozostało – był to zaiste preparat po wiwisekcji.

– Ale przecież po zaledwie kilkuset latach… Jak mogłu się tak szybko zagubić w swej ewolucji?

– Inne Progresy są starsze. Poza tym nawet jeśli pochodzi od HS – mogłu się w swym Porcie podsłowińczyć, onu, jenu przodkowie. Być może patrzysz na generację milionową. Jakie ma znaczenie, czy generacją numer jeden była bezwłosa małpa – czy homeostatyczny obłok gazu?

Deformant nie należału bowiem do gatunku przystosowanego do życia w próżni, jak to sobie Zamoyski zrazu wyobrażał. (Czy należału do jakiegokolwiek gatunku, czy też Deformantom obca była i ta kategoria?). Żyłu w Porcie – lecz Port rozpruły Wojny. Zabieg przypominał wyjęcie wnętrzności z ciała, tylko że bardziej był brutalny. A ów Port – a właściwie En-Port – subtelnie wyrzeźbiona wielokrotna pętla czasoprzestrzeni, stanowił jedyne naturalne środowisko życia Deformantu.

Więcej – Deformant samu po części byłu tym Portem; żywe analogi Kłów utrzymujące Port stanowiły jego organy. Kraftoid, mówiła Angelika. Wypełniału byłu sobą

tę kieszeń czterech wymiarów, rozpięty na niepojęcie skomplikowanej siatce Stref; poszarpany Sak to przy niej prosta autostrada. Tam i w taki sposób obracały się jenu procesy życiowe – tu natomiast widzieli tyle, ile pozostałoby z człowieka przejechanego przez walec, a następnie wyrzuconego w próżnię. Rolę walca spełniły Wojny.

Zamoyski kazał Gheorgu/Oficjum zapytać o nie Defor-mantu. Tamtu również nie wiedzialu. Twierdzilu, że w ogóle niewiele wie; że nie uczestniczy w konflikcie. Z definicji to Cywilizacje są strukturą zwartą, zorganizowaną. Defor-manci to wszechanarchia. Ci i owi mogą się skrzyknąć dla osiągnięcia jakiegoś celu – teraz najwyraźniej zachodziła taka okoliczność – lecz większość trzyma się z dala, przeważnie nawet się ze sobą nie komunikując.

– Niech ja to sobie ułożę w głowie. Czas i przestrzeń to gładka glina. Stałe fizyczne odkształcają ją tak lub owak; jedne ich kombinacje powodują takie wypaczenia, inne – inne. Bierzemy następnie garnek ciasta: życie. Wylewamy: to jest Pierwszy Próg. Ciasto pokrywa całą glinę, wypełniając każdą nierówność i szczelinę. Z którejkolwiek strony byśmy to ciasta lali, wypiecze się zawsze w tych samych kształtach, określonych przez wypaczenia gliny. Dobrze mówię?

1 ... 41 42 43 44 45 46 47 48 49 ... 86 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название