-->

Ksiizyc w nowiu

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Ksiizyc w nowiu, Meyer Stephenie-- . Жанр: Фэнтези. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Ksiizyc w nowiu
Название: Ksiizyc w nowiu
Автор: Meyer Stephenie
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 294
Читать онлайн

Ksiizyc w nowiu читать книгу онлайн

Ksiizyc w nowiu - читать бесплатно онлайн , автор Meyer Stephenie

Na "Ksi??yc w nowiu", dalszy ci?g bestsellerowego "Zmierzchu", czeka?y z niecierpliwo?ci? tysi?ce czytelnik?w z kilkunastu kraj?w ?wiata. Od wielu miesi?cy obie powie?ci znajduj? si? w czo??wce listy bestseller?w "New York Timesa", a nak?ad trzeciej z cyklu osi?gn?? w USA milion egzemplarzy. Podobnie jak pierwsza powie?? o nastoletniej Isabelli Swan, "Ksi??yc w nowiu" jest po??czeniem romansu z trzymaj?cym napi?cie horrorem, w kt?rym rozterki zakochanej dziewczyny przeplataj? si? z opisami mro??cych krew w ?y?ach niesamowitych wydarze?.

Edward Cullen to wci?? dla Belli najwa?niejsza osoba pod s?o?cem. S? par? i jest im razem cudownie. Gdyby tylko ch?opak nie by? wampirem! Niestety, ten fakt wszystko komplikuje, tak?e z pozoru niewinn? za?y?o?? dziewczyny z przyjacielem z dzieci?stwa, Jacobem.

Wiosn? Edward musia? broni? Belli przed swoim krwio?erczym pobratymcem, jesieni? zakochani u?wiadamiaj? sobie, ?e by? to dopiero pocz?tek ich k?opot?w.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 65 66 67 68 69 70 71 72 73 ... 102 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Przygryzłam wargi, zastanawiając się, jak usprawiedliwić swoje zachowanie tak, żeby nie wyjść na wariatkę.

Moja rozmówczyni pokręciła głową.

– Mówiłam mu, że tak to się skończy, ale nie chciał mi wierzyć. „Bella dała mi słowo”. – Alice naśladowała Edwarda tak doskonale, że zamarłam, zszokowana. Zaraz potem w moją klatkę piersiową wbił się niewidzialny sztylet. – „Tylko nie zaglądaj w jej przyszłość,” nakazał mi – relacjonowała. – „Dość wyrządziliśmy szkód”. Ale to, że nie zaglądam, nie oznacza, że nie widzę! Przy sięgam, nie miałam zamiaru w żaden sposób cię kontrolować. Po prostu więź, jaka się między nami wytworzyła, jest wciąż silna.

Odbieram sygnały. – Zamilkła na moment. – Kiedy zobaczyłam cię skaczącą ze skały, bez namysłu wsiadłam w pierwszy samolot.

Przyjechałam z myślą, że może wesprę jakoś Charliego, a chwilę po mnie, zjawiasz się ty! – Rozłożyła ręce. Była coraz bardziej rozdrażniona. – Widziałam w mojej wizji, jak wpadasz do wody, ale się nie wynurzyłaś. Trwało to całe wieki. Byłam pewna, że już po tobie! Jak wydostałaś się na brzeg? I jak w ogóle mogłaś zrobić coś takiego?! Jak mogłaś zrobić coś takiego ojcu?! A mój brat? Czy masz pojęcie, co on…

– Alice _ wtrąciłam się – to nie była próba samobójcza. Powinnam była jej przerwać, gdy tylko zorientowałam się, o co mnie podejrzewa, ale górę wzięła chęć napawania się dźwięcznością jej głosu. Nie mogłam jednak dłużej zwlekać. Przyjrzała mi się nieufnie.

– Chcesz powiedzieć, że wcale nie skoczyłaś ze skały do morza?

– Skoczyłam, ale nie… – Skrzywiłam się. – Skoczyłam dla zabawy.

Moja przyjaciółka zmarszczyła czoło.

– Obserwowałam kiedyś, jak robią to koledzy Jacoba Blacka.

Wydawało mi się, że to świetna sprawa… nudziłam się dzisiaj…

więc postanowiłam spróbować.

Alice milczała.

– Nie pomyślałam, że burza wpłynie jakoś na prądy. Tak właściwie to wcale nie myślałam o tym, że mój lot skończy się w wodzie.

Siostra Edwarda nie kupowała mojej historii. Przyglądała mi sceptycznie. Nadal była przekonana, że chciałam się zabić. Zadecydowałam, że lepiej będzie zmienić temat.

– Skoro widziałaś, jak wpadam do wody, to czemu nie widziałaś Jacoba?

Zaskoczyłam ją tym pytaniem. Przekrzywiła głowę.

– Gdyby nie Jacob – ciągnęłam – chyba bym się utopiła. No dobra, nie było żadnego „chyba”. Utopiłabym się jak nic. Miałam tyle szczęścia! Nawet nie pamiętam, jak mnie uratował – ocknęłam się na dobre dopiero na plaży. Tylko skoro skoczył za mną z klifu i doholował mnie do brzegu, a twierdzi, że zabrało mu to co najwyżej kilka minut, to czemu nie widziałaś go w swojej wizji?

– Ktoś cię uratował? – spytała z niedowierzaniem.

– Tak. Jacob. No przecież mówię.

Alice zaczęła intensywnie się nad czymś zastanawiać Trudno było ocenić, w jakim jest nastroju. Czyżby coś ją gryzło?

Czyżby po raz pierwszy miała do czynienia z tak niedoskonałym objawieniem i martwiła się, że jej dar ją zawodzi? Nagle pochyliła się w moją stronę i obwąchała moje ramię.

Serce podskoczyło mi do gardła.

– Nie bój się, głuptasie – szepnęła, nie przerywając swoich badań.

– Co ty wyprawiasz?

Pochłonięta dedukowaniem, puściła moje pytanie mimo uszu.

– Kto cię tu przywiózł? Z kim się tak kłóciłaś tam, za rogiem?

– Z Jacobem. Pamiętasz Jacoba Blacka z La Push, prawda? Jest teraz poniekąd moim najlepszym przyjacielem. A przynajmniej był… – Przed oczami stanęła mi jego zagniewana twarz, Nie byłam pewna, czy miał mi wybaczyć tę zdradę.

– Hm… – Co?

– Nie wiem – przyznała. – Ale coś jest nie tak.

– Cóż, najważniejsze, że żyję.

Dziewczyna wywróciła oczami.

– A Edward sądził, że wystarczy cię poprosić, żebyś na siebie uważała! Ten facet jest albo chory, albo zaślepiony. Nigdy w życiu nie spotkałam nikogo, kto częściej od ciebie pakowałby się z głupoty w tarapaty! Masz chyba jakieś skłonności masochistyczne!

– Jeszcze żyję – przypomniałam.

Alice była już myślami gdzie indziej.

– Jeśli powrót na brzeg utrudniały ci prądy, to, dlaczego nie przeszkodziły temu twojemu Jacobowi?

– Ee… to silny chłopak.

Zauważyła moje wahanie. Jedna jej brew powędrowała ku górze.

Czy mogłam jej zdradzić sekret watahy? Czy był to w ogóle sekret? A jeśli nim jednak był, kogo miałam uznać za swojego prawdziwego sojusznika, Jacoba czy Alice?

Doszłam do wniosku, że ukrywanie czegoś przed siostrą Edwarda zbyt wiele by mnie kosztowało. Jacob wiedział o Cullenach – czemu nie miała wiedzieć o sforze?

– Widzisz, Jacob jest kimś w rodzaju wilkołaka – wyznałam. – Kiedy w okolicy pojawiają się wampiry, niektórzy przedstawiciele plemienia Quileutów zmieniają się w wilki. Ostatni raz miało to miejsce, kiedy Carlisle zjawił się tu po raz pierwszy. Znał go pradziadek Jacoba. Byłaś już wtedy w rodzinie?

Alice wpatrywała się we mnie kilkanaście sekund szeroko otwartymi oczami, po czym doszła do siebie, szybko mrugając.

_ To tłumaczy ten dziwny zapach – powiedziała do siebie. – Ale czy to wystarczający powód, żebym go nie widziała? – Znowu się zamyśliła.

– Dziwny zapach? – powtórzyłam.

– Okropnie śmierdzisz – rzuciła, nie podejmując rozmowy. Z jej alabastrowego czoła nie znikały zmarszczki. Milczała przez chwilę. – Na pewno jest wilkołakiem? Byłaś świadkiem tego, jak się przeobraża?

– Niestety tak. – Pojedynek Jacoba z Paulem nie należał do moich ulubionych wspomnień. – Czyli nie mieszkałaś jeszcze z Carlislem i Esme, kiedy w Forks były wilkołaki?

– Nie. Dołączyłam do nich później.

Na powrót zrobiła się nieobecna, ale zaraz potem coś do niej dotarło. Znienacka obróciła się gwałtownie.

– Twój najlepszy przyjaciel jest wilkołakiem? – spytała. Potwierdziłam zawstydzona.

– Od jak dawna to trwa?

– Niedługo – podkreśliłam, jakby miało mnie to usprawiedliwić.

– Pierwszy raz zmienił się dopiero kilka tygodni temu.

Alice uderzyła pięścią o kanapę.

– Czyli to młody wilkołak? A niech mnie! Ty to masz fart, dziewczyno! Edward miał rację – przyciągasz katastrofy jak magnes. I kto obiecał, że nie będzie narażał się na niebezpieczeństwo?

– Młode wilkołaki nie są wcale takie groźne – oświadczyłam urażona trochę jej komentarzami.

– Tak, dopóki nie stracą nad sobą kontroli. Boże, Bello po wyjeździe wampirów nie mogłaś dla odmiany zaprzyjaźnić z paroma ludźmi?

Nie chciałam się z nią kłócić – tak bardzo cieszyłam się że wróciła – ale musiałam wyprowadzić ją z błędu.

– Mylisz się Alice, wampiry nie wyniosły się z Forks na dobre W tym cały kłopot. Gdyby nie miejscowa sfora wilkołaków, już dawno dopadłaby mnie Victoria. A raczej Laurent, bo to on wpadł na mnie przed nią…

– Victoria? – syknęła Alice. – Laurent?

Chyba nigdy wcześniej nie miała przy mnie tak morderczej miny.

– Magnes działa – powiedziałam cicho.

– Mniejsza o twój magnes. Opowiedz mi wszystko od samego początku.

Opuściłam wprawdzie w mojej relacji cztery miesiące depresji, omamy słuchowe i eksperymenty z motorami, ale poza tym nie pominęłam niczego. Powtórzyłam nawet historyjkę o skakaniu z nudów z klifu. Moja przyjaciółka znowu jej nie łyknęła, więc przeszłam pospiesznie do płomienia na falach i mojej hipotezy wyjaśniającej jego pochodzenie. Słysząc, że mogła być to Victoria, Alice rozeźliła się nie na żarty. Jej półprzymknięte drapieżnie oczy ciskały błyskawice. Wyglądała teraz naprawdę groźnie – jak na wampirzycę przystało. Nigdy dotąd nie myślałam o niej jak o potworze. Przełknąwszy ślinę, zagłębiłam się w szczegóły dotyczące śmierci Harry'ego.

Alice ani razu mi nie przerwała, co najwyżej, zasępiona, kiwała głową. W końcu wyczerpały mi się tematy i zapadła cisza. Teraz, kiedy emocje związane z odejściem Jacoba i pojawieniem się przyjaciółki nieco opadły, wrócił lęk o ojca. Jak się czuł po tym strasznym dniu? W jakim stanie miał zjawić się w domu?

– Nasz wyjazd nic nie naprawił, prawda? – spytała retorycznie moja rozmówczyni.

1 ... 65 66 67 68 69 70 71 72 73 ... 102 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название