-->

Ksiizyc w nowiu

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Ksiizyc w nowiu, Meyer Stephenie-- . Жанр: Фэнтези. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Ksiizyc w nowiu
Название: Ksiizyc w nowiu
Автор: Meyer Stephenie
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 294
Читать онлайн

Ksiizyc w nowiu читать книгу онлайн

Ksiizyc w nowiu - читать бесплатно онлайн , автор Meyer Stephenie

Na "Ksi??yc w nowiu", dalszy ci?g bestsellerowego "Zmierzchu", czeka?y z niecierpliwo?ci? tysi?ce czytelnik?w z kilkunastu kraj?w ?wiata. Od wielu miesi?cy obie powie?ci znajduj? si? w czo??wce listy bestseller?w "New York Timesa", a nak?ad trzeciej z cyklu osi?gn?? w USA milion egzemplarzy. Podobnie jak pierwsza powie?? o nastoletniej Isabelli Swan, "Ksi??yc w nowiu" jest po??czeniem romansu z trzymaj?cym napi?cie horrorem, w kt?rym rozterki zakochanej dziewczyny przeplataj? si? z opisami mro??cych krew w ?y?ach niesamowitych wydarze?.

Edward Cullen to wci?? dla Belli najwa?niejsza osoba pod s?o?cem. S? par? i jest im razem cudownie. Gdyby tylko ch?opak nie by? wampirem! Niestety, ten fakt wszystko komplikuje, tak?e z pozoru niewinn? za?y?o?? dziewczyny z przyjacielem z dzieci?stwa, Jacobem.

Wiosn? Edward musia? broni? Belli przed swoim krwio?erczym pobratymcem, jesieni? zakochani u?wiadamiaj? sobie, ?e by? to dopiero pocz?tek ich k?opot?w.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 58 59 60 61 62 63 64 65 66 ... 102 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Oparł się delikatnie policzkiem o moją skroń. Zapadła cisza.

Zastanawiałam się, o czym rozmyśla, ale stwierdziłam, że może nie chcę wiedzieć.

– Powiedz, co jest w tym wszystkim najgorsze? – szepnęłam wciąż licząc na to, że w czymś mogę mu ulżyć.

– Najgorsze jest to, że… że traci się nad sobą kontrolę.

To poczucie, że nie można dłużej być siebie pewnym. Że dla twojego dobra powinienem trzymać się od ciebie z daleka, od ciebie twojego reszty. Muszę pamiętać, że jestem potworem, że mogę kogoś skrzywdzić. Widziałaś Emily. Sam się rozgniewał, ten jeden jedyny raz, a ona stała zbyt blisko… W żaden sposób jej tego nie zadośćuczyni. Słyszę jego myśli, wiem, co przeżywa…

– Kto chce być potworem?

– Najbardziej nienawidzę tego, że wszystko, co wilcze, przychodzi mi tak łatwo. Jestem lepszy w te klocki niż cała reszta sfory.

– Czy to oznacza, że mam w sobie mniej z człowieka niż Sam czy Embry?

– Czasami boję się, że zupełnie się w tym byciu wilkiem zatracę.

– Czy to trudne? Czy trudno przeistoczyć się z powrotem w człowieka?

– Zwłaszcza na początku – potwierdził. – Trzeba nabrać wprawy. Ale, tak jak mówiłem, jest mi łatwiej niż pozostałym.

– Dlaczego?

– Ponieważ dziadkiem mojego ojca był Ephraim Black, a dziadkiem mojej matki Quil Areara.

– Quil? – Coś mi się nie zgadzało. Quil Areara miał szesnaście lat.

– Jego pradziadek – wyjaśnił Jacob. – Quil, którego znasz, jest moim dalekim kuzynem.

– Ale jakie to ma znaczenie, kto był twoim pradziadkiem?

– Obaj należeli do ostatniej sfory, razem z Levim Uleyem.

Odziedziczyłem wilcze geny i po ojcu, i po matce. Nie miałem szans się wymknąć. Quil też nie ma – dodał ponuro.

– Czy bycie wilkołakiem ma jakieś zalety? – spytałam, żeby go pocieszyć.

Chłopak uśmiechnął się nagle i rozmarzył.

– Najfajniejszy jest ten pęd…

– Lepiej niż na motocyklu?

– Nie ma porównania. – Z jaką prędkością potraficie…

– Biegać? – dokończył. – Cóż, nie nosimy przy sobie tachometrów. Jak by ci to przybliżyć… Znasz się na wampirach. Złapaliśmy tego tam, Laurenta, prawda? To już chyba ci coś mówi?

– Tak, i to wiele. Nie byłam w stanie sobie tego wyobrazić Zatem wilki biegały szybciej niż wampiry… Cullenowie, biegnąc robili się niemal niewidzialni!

– Opowiedz mi o czymś, o czym nie wiem – zaproponował Jacob. – Coś o wampirach. Jak w ogóle znosiłaś ich towarzystwo. Nie umierałaś ze strachu?

– Nie – odpowiedziałam cierpko.

Mój ton głosu dał mu do myślenia. Zamilkł na moment.

– Dlaczego twój luby zabił tego całego Jamesa? – spytał znienacka.

– Tylko tak można było go powstrzymać. James próbował zabić mnie – ot tak, dla sportu. Pamiętasz, jak zeszłej wiosny miałam wypadek w Phoenix i leżałam tam, w szpitalu?

Jacob gwizdnął.

– Tak mało brakowało?

– Bardzo mało.

Wyrwałam rękę z uścisku Jacoba, żeby odruchowym gestem pogłaskać moją bliznę.

– Co tam masz? – Chłopak sięgnął po moją prawą dłoń. – A, to ta twoja zabawna blizna, która jest taka chłodna. – Z opóźnieniem dotarło do niego, skąd ją mam. – Ach! – przeraził się.

– Widzę, że się domyśliłeś – skomentowałam. – Tak, to tu James mnie ugryzł.

Jacob wybałuszył oczy, a miedziana skóra na jego twarzy dziwnie pożółkła. Wyglądał jak ktoś, komu nagle zachciało się wymiotować.

– Ale, skoro cię ugryzł, to…? Czy nie powinnaś być teraz…

– Wiosną Edward dwukrotnie uratował mi życie – wyszeptałam. – Wyssał jad z rany – rozumiesz, tak jak po ukąszeniu grzechotnika.

Wzdłuż brzegów mojej wirtualnej rany rozlał się ból. Zadrżałam.

Nie ja jedna. Jacob także dygotał. Rozkołysał cały samochód.

– Spokojnie, Jake, tylko spokojnie.

– Tak wykrztusił. – Najważniejszy jest spokój. – Pokręcił głową jakby chciał otrzepać ją ze zdenerwowania. Podziałało. Po chwili trzęsły mu się jedynie dłonie.

– Wszystko w porządku? – spytałam.

Opowiedz mi o czymś innym. Żebym dłużej o tym myślał.

– Co chciałbyś wiedzieć?

– Hmm… – Zamknął oczy, żeby się skoncentrować.

– Interesują mnie te dodatkowe talenty. Czy pozostali Cullenowie też potrafią coś ekstra? Na przykład czytać w myślach?

Zastanowiłam się. Było to pytanie adresowane raczej do szpiega, a nie do przyjaciółki. Ale jaki sens miało ukrywanie tego, co wiedziałam?

Cullenowie byli daleko, a Jacobowi trzeba było pomóc Się zrelaksować.

– Jasper potrafi… coś jakby kontrolować emocje ludzi ze swojego otoczenia. – Mówiłam bardzo szybko, mając przed oczami zdeformowaną twarz Emily. Raz po raz przebiegały mnie ciarki.

Od mojego przyjaciela dzieliło mnie tylko kilka centymetrów.

Gdyby zmienił się teraz w wilka, rozerwałby na kawałki nie tylko auto, al. i cały garaż. – Nie manipuluje ludźmi z jakichś niecnych pobudek, stara się po prostu ich uspokoić, odwrócić ich uwagę, tego typu sprawy.

– Przydałby się przy Paulu – zażartowałam. – Alice potrafi z kolei przewidywać przyszłość. No, powiedzmy, do pewnego stopnia. Ma wizje, które sprawdzają się tylko wtedy, jeśli ktoś do końca nie zmieni zdania.

Widziała mnie, jak umierałam… i widziała, jak staję się jedną z nich. Obie przepowiednie się nie sprawdziły. A jedna miała nie sprawdzić się już nigdy.

Zakręciło mi się w głowie. Zaczerpnęłam powietrza, ale było w nim za mało tlenu. A może to moje płuca znowu znikły?

Jacob odzyskał nad sobą kontrolę. Już nie drżał.

– Czemu tak robisz? – spytał. Pociągnął mnie delikatnie za mankiet, chcąc, żebym oderwała jedną z rąk od klatki piersiowej, ale poddał się, widząc, jak uparcie przyciskam ją do ciała. Nawet nie zauważyłam, kiedy je tam przeniosłam. – Robisz tak, kiedy się denerwujesz. Dlaczego?

– To boli – wytłumaczyłam. – Wspominanie Cullenów sprawia mi ból. Czuję się wtedy tak, jakbym się dusiła… jakbym jednocześnie rozpadała się na małe kawałki.

To, że mogłam wreszcie o wszystkim Jacobowi opowiedzieć było niesamowite. Nie mieliśmy już przed sobą żadnych tajemnic. Przygładził moje włosy.

– Przepraszam, Bello. Nie zdawałem sobie sprawy. Przyrzekam, że nie będę już poruszał tego tematu.

– Nie przepraszaj – uśmiechnęłam się blado. – To nie twoja wina. W kółko mi się to zdarza.

– Ale z nas para popaprańców – stwierdził. – Oboje od czasu do czasu się rozpadamy i nie możemy nic na to poradzić.

– Tak, jesteśmy żałośni.

– Ale przynajmniej mamy siebie.

Ta świadomość najwyraźniej przynosiła mu ulgę. Mnie również.

– Zawsze coś – powiedziałam.

Kiedy byliśmy razem, humor mi dopisywał, ale większość czasu Jacob spędzał jednak w lesie – wilczy honor nakazywał mu tropić wampirzycę do skutku. Nie pozostawało mi nic innego, jak przesiadywać dla bezpieczeństwa w La Push, nie wiedząc, czym się zająć, żeby odgonić natrętne myśli.

Chcąc nie chcąc, stałam się stałym elementem wyposażenia domu Blacków – chcąc nie chcąc, bo często wolałam być wszędzie, byle nie tam. Wszystko przez Billy'ego i jego małomówność.

Kiedy nie uczyłam się do zapowiedzianego na następny tydzień testu z matematyki (a mój mózg buntował się już po dwóch – trzech godzinach), czułam się w obowiązku zabawiać gospodarza rozmową. Niestety, zupełnie mi nie pomagał w przestrzeganiu podstawowej zasady dobrego wychowania. Co kilkanaście minut (jeśli miałam szczęście) zapadała niezręczna cisza.

W środę po południu postanowiłam dla odmiany odwiedzić Emily. Z początku było nawet fajnie. Narzeczona Sama należała do pogodnych, serdecznych osób, którym robota pali się w rękach. Bezustannie krążyła po pokojach i podwórku – chodziłam za nią krok w krok. Najpierw wyszorowała fragment nieskazitelnej w moim mniemaniu podłogi, potem wyrwała z grządki kilka rachitycznych chwastów, wreszcie naprawiła zawias i zajęła się na tkaniem na krosnach. W przerwach kroiła, mieszała i doprawiała. Narzekała odrobinę na rosnące apetyty chłopców ze sfory, ale było widać jak na dłoni, że karmienie tej gromadki sprawia jej przyjemność. Przebywanie z nią nie przysparzało mi trudności – w końcu obie byłyśmy teraz „dziewczynami wilkołaków”.

1 ... 58 59 60 61 62 63 64 65 66 ... 102 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название