Ksiizyc w nowiu
Ksiizyc w nowiu читать книгу онлайн
Na "Ksi??yc w nowiu", dalszy ci?g bestsellerowego "Zmierzchu", czeka?y z niecierpliwo?ci? tysi?ce czytelnik?w z kilkunastu kraj?w ?wiata. Od wielu miesi?cy obie powie?ci znajduj? si? w czo??wce listy bestseller?w "New York Timesa", a nak?ad trzeciej z cyklu osi?gn?? w USA milion egzemplarzy. Podobnie jak pierwsza powie?? o nastoletniej Isabelli Swan, "Ksi??yc w nowiu" jest po??czeniem romansu z trzymaj?cym napi?cie horrorem, w kt?rym rozterki zakochanej dziewczyny przeplataj? si? z opisami mro??cych krew w ?y?ach niesamowitych wydarze?.
Edward Cullen to wci?? dla Belli najwa?niejsza osoba pod s?o?cem. S? par? i jest im razem cudownie. Gdyby tylko ch?opak nie by? wampirem! Niestety, ten fakt wszystko komplikuje, tak?e z pozoru niewinn? za?y?o?? dziewczyny z przyjacielem z dzieci?stwa, Jacobem.
Wiosn? Edward musia? broni? Belli przed swoim krwio?erczym pobratymcem, jesieni? zakochani u?wiadamiaj? sobie, ?e by? to dopiero pocz?tek ich k?opot?w.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– Co ty Bella? Przyszedłem cię przeprosić.
– Przeprosiny odrzucone!
Pomyślałam, że skoro śnię, nie mogę zrobić mu krzywdy, więc spróbowałam wypchnąć go przez okno. Nic z tego. Nawet nie drgnął, choć natarłam na niego z całej siły. Odsunęłam się, przyglądając mu się z przestrachem. Zaskoczył mnie nie tylko silą, ale i temperaturą ciała. Przyłożywszy dłonie do jego nagiego torsu, odkryłam, że skóra Jacoba niemal parzy – tak jak jego czoło wtedy po kinie. Tak, jakby nadal cierpiał na swoją tajemniczą chorobę… Nie wyglądał na chorego – wyglądał, jakby był na sterydach. Barami przesłaniał całe okno. Mój wybuch agresji tak go zaszokował, że aż zaniemówił. Ja z kolei poczułam nagle, że wszystkie moje bezsenne noce postanowiły właśnie w tej chwili pokazać mi, na co je wspólnie stać. Zachwiałam się niczym ofiara hipnotyzera.
Oczy zaszły mi mgłą.
– Bella? – zaniepokoił się Jacob. Zachwiałam się po raz drugi, więc przytrzymał mnie i podprowadził do łóżka. Kiedy wyczułam jego krawędź, ugięły się pode mną kolana i opadłam na pościel jak lalka.
– Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? – Chłopak miał zatroskaną minę.
Obróciłam się na bok. Łzy na moich policzkach jeszcze nie wyschły.
– Dobrze wiesz, co mi jest i że nic nie jest w porządku.
Malujące się stale na twarzy Jacoba rozgoryczenie ustąpiło czemuś na kształt rozpaczy.
– Tak – przyznał ze smutkiem. Wziął głęboki oddech. – Cholera. Boże…Tak chciałbym móc to naprawić, Bello.
Bez wątpienia mówił szczerze. Tylko ten gniew w jego oczach…Na kogo był tak potwornie zły?
– Dlaczego tu przyszedłeś? Nie potrzebuję twoich przeprosin.
– Wiem – powiedział – ale nie chciałem, żeby tamta rozmowa koło domu była naszą ostatnią. Potraktowałem cię jak śmiecia, Dręczyły mnie wyrzuty sumienia.
– Nic nie rozumiem…
– Wszystko ci wyjaśnię… – Przerwał niespodziewanie jakby coś mu przeszkodziło. Znów zaczerpnął powietrza. – Nie, nie mogę nic ci wyjaśnić – poprawił się zdenerwowany. – A o niczym innym nie marzę.
Przyłożyłam głowę do poduszki.
– Dlaczego nie możesz?
Jacob nie odpowiedział. Otworzyłam oczy i zobaczyłam ze zdziwieniem, że napina wszystkie mięśnie, jakby bardzo starał się coś zrobić.
– Co się dzieje? – spytałam poruszona.
Chłopak wypuścił głośno powietrze z płuc. Uzmysłowiłam sobie, że cały ten czas wstrzymywał też oddech.
– Nie da rady – mruknął sfrustrowany.
– Czego nie da rady?
Zignorował mnie.
– Może inaczej. Słuchaj. Postaw się na moim miejscu. Na pewno ukrywałaś kiedyś przed resztą świata jakiś sekret, prawda?
Spojrzał na mnie wyczekująco. Rzecz jasna, natychmiast pomyślałam o Cullenach. Mogłam tylko modlić się o to, żeby nie dało wyczytać się tego z wyrazu mojej twarzy.
– Przyznaj – ciągnął – czy nie przydarzyło ci się nigdy coś takiego, o czym nie mogłaś powiedzieć Charliemu ani mamie.
Z czego nie mogłaś się zwierzyć nawet mnie? Czego nawet teraz nie chcesz wyjawić?
Spuściłam wzrok. Podejrzewałam, że i tak potraktuje moje milczenie jako odpowiedź twierdzącą.
– Czy… czy potrafisz sobie wyobrazić, że ja też… ja też znalazłem się niedawno w podobnej sytuacji? – Znowu się męczył walczył o każde o słowo, jakby część z nich była dla niego zakazana. – Czasami szczerości wchodzi w drogę lojalność. Czasami ten sekret nie jest do końca nasz i zdradzając go, można zaszkodzić innym.
Nie mogłam się z nim kłócić. Idealnie opisał moje położenie, Tak na prawdę nie strzegłam swojej tajemnicy, ale cudzej – tajemnicy, którą Jacob niestety wydawał był się poznać.
Nadal nie rozumiałam, co ma ona wspólnego z nim, Billym czy Samem. Czemu przejmowali się Cullenami, skoro tamtych już od dawna nie było w okolicy?
– Jeśli masz zamiar serwować mi same zagadki zamiast odpowiedzi, to lepiej sobie już idź.
– Przepraszam. – Zmarkotniał. – Staram się, jak mogę.
Wpatrywaliśmy się w siebie, nie wiedząc, co począć.
– Najgorsze jest to – odezwał się Jacob – że już ci wszystko wyjaśniłem.
– Co mi wyjaśniłeś? Kiedy?
Analizował coś intensywnie. Widać było, jak z opóźnieniem dociera do niego znaczenie tego, co przed chwilą powiedział, ale – wolał się nie łudzić nadzieją, zanim nie zyska pewności.
Nachylił się nade mną, podekscytowany. Jego oddech był równie gorący co skóra.
– Musi się udać. Bello, przecież już wszystko wiesz. Opowiadałem ci o tym! Nie mogę ci zaradzić, o czym, ale ty możesz to sobie przypomnieć. Sama się domyślisz. Zgadnij, no, zgadnij!
Podparłam się na łokciu.
– Mam zgadnąć? Co mam zgadnąć?
– Co mi jest! Uwierz, znasz już odpowiedź!
Byłam taka zmęczona. Nie nadążałam za tokiem jego rozumowania.
Jacob zmarszczył czoło. Dopiero teraz dotarło do niego, że jest środek nocy i mogę mieć kłopoty z koncentracją.
– Czekaj, niech pomyślę, jaką dać ci podpórkę… – Zaciskając zęby zerknął na sufit.
– Podpórkę?
Przydałaby się. Moje powieki same się zamykały.
– No wiesz, wskazówkę. Jak w teleturnieju.
Ujął moją twarz w swoje niezwykle ciepłe dłonie i przyciągnąwszy ją do siebie, tak że dzieliło nas tylko kilka centym zajrzał mi głęboko w oczy, jakby to, co się w nich kryło, było równie ważne jak to, co miał mi do powiedzenia.
– Pamiętasz, jak spotkaliśmy się po raz pierwszy? Na plaży w La Push?
– Jasne, że pamiętam.
Opisz mi wszystko ze szczegółami.
Spróbowałam się skupić.
– Spytałeś, jak się spisuje furgonetka…
– I…
– Rozmawialiśmy też o twoim volkswagenie…
– A później? Co było później?
– Poszliśmy się przejść…
Krew napłynęła mi do policzków, ale pocieszyłam się, że Jacob, ze swoją dziwną gorączką, nie jest w stanie wyczuć różnicy, Tam na plaży usiłowałam z nim nieudolnie flirtować, żeby wydobyć od niego cenne informacje.
Pokiwał głową, zachęcając mnie, żebym mówiła dalej.
– Opowiadałeś mrożące krew w żyłach historie… – Ledwie było mnie słychać. – Legendy twojego plemienia.
Zamknął oczy i zaraz potem je otworzył.
– Właśnie. – O to mu chodziło. Miał minę archeologa, który, odkrywszy skarb, zabierał się do ostrożnego oczyszczania go z pyłu. – Pamiętasz, o czym były te legendy?
Jak mogłabym zapomnieć? Nadal odczuwałam wstyd, że tak go wówczas niecnie wykorzystałam. Nieświadomy moich manipulacji, przekonany, że opowiada bajki, Jacob wyjawił mi sekret Cullenów – sekret Edwarda. To od niego dowiedziałam się, Edward jest wampirem.
– Skup się.
Teraz, kucając przy moim łóżku, był już we wszystko wtajemniczony.
– Coś tam pamiętam… – zaczęłam kluczyć.
– Pamiętasz tę o… – Zamilkł raptownie, jakby coś utknęło mu w gardle.
Nieznana siła nie pozwalała dokończyć mu tego pytania.
– Hm… dla mnie ważna była tylko jedna legenda. Czy myśleliśmy o tej samej? Czy w ogóle były jakieś inne? O czymś tam na plaży napomknął, ale zlekceważyłam to, potraktowałam jak nic nieznaczący wstęp. Wątpiłam, żeby o tej porze miało mi się udać przypomnieć tamte historie. Nie z galaretą w miejscu mózgu.
Jacob jęknął z rozpaczą i odskoczył od łóżka.
– Wiesz to, wiesz to, wiesz… – powtarzał, kręcąc głową.
– Jake, uspokój się, proszę. Jestem wykończona. Nic z tego nie będzie. – Ale może rano…
Spojrzał na mnie.
– Może rano – przyznał. – Jak będziesz w lepszej formie.
Przysiadł na skraju łóżka.
– Nic dziwnego, że pamiętasz tylko jedno podanie – dodał sarkastycznym tonem. – Od dawna intryguje mnie pewna rzecz. Czy masz coś przeciwko, żebym zadał ci związane z nim pytanie? – Sarkazm nie znikał.
– Związane, z czym? – Resztkami sił grałam głupią.
– Związane z podaniem o wampirach, które ci opowiedziałem.
Przyglądałam mu się bacznie, niezdolna do udzielenia przyzwolenia.
Nie miał zamiaru czekać. Udzielił go sobie sam.
– Czy naprawdę wcześniej nic nie wiedziałaś? – wypalił. – Czy to ode mnie dowiedziałaś się, kim był? Czym był?