Achaja – Tom III
Achaja – Tom III читать книгу онлайн
Cesarstwo Luan atakowane przez kr?lestwo Troy i przez armi? niewielkiego Arkach. Wydawa?oby si?, ?e z oddzia?ami tego ostatniego rozprawi si? bardzo szybko.
Nikt w Luan nie s?dzi, ?e cokolwiek mo?e zachwia? pot?g? Tradycji i Zakonu. Nikt opr?cz tych, kt?rzy ju? przeszli na stron? Biafry i Zaana? Achaja s?dzi, ?e odnalaz?a swoje miejsce. Ale Biafra ma wobec niej inne plany: jej r?ka, r?ka ksi??niczki Arkach i Troy, stanie si? kart? przetargow? w politycznej grze z Zakonem, cesarstwem i ksi?ciem Orionem. Stary ?wiat leg? w gruzach. Jaki b?dzie nowy?
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– Ona… – wskazała ręką za siebie. – Ona… pracowała przy budowie drogi. Wiesz gdzie?
Czarownik zaprzeczył ruchem głowy.
– Kto ją tak skrzywdził?
Meredith ze zdziwieniem zauważył ślady łez na twarzy nałożnicy. I niby co miał powiedzieć? Że Luan? Że Troy?
– Mistrz Anai – wybrał najbardziej bezpieczną odpowiedź.
– Pieprzysz – Annamea potrząsnęła głową, by pozbyć się łez, które mogły rozmyć jej stopień namalowany na twarzy. – Kurde. Byłam sierotą, porwali mnie, jak miałam kilka lat, potem harem… nie miałam nikogo. Nigdy w życiu. Nikogo. I teraz… Bogowie… spotkałam swoją rodzoną siostrę – pociągnęła nosem. – Może… może mogłabym się z nią zaprzyjaźnić? W innych czasach, w innym miejscu. Bogowie… Moja rodzona siostra! Tak bardzo bym chciała mieć kogoś takiego.
– Ty też jesteś z Troy? – dał się złapać Meredith.
– Nie.
Annamea zdołała się już otrząsnąć.
– Oddział w tył zwrot i marsz do pałacu! – zakomenderowała.
– Ależ pani… – natychmiast doskoczył dowódca gwardii. – To wbrew rozkazom! Ja muszę zaprotestować.
Najbliżej stojący Dahmeryjczyk podniósł lekko swój dragher.
– Tylko spróbuj tknąć mojego oficera, gnojku – szepnął. – Tylko spróbuj choć źle na nią spojrzeć.
Czarne ostrze draghera zalśniło lekko na krawędzi odbijając zagubiony promień światła. Reszta oddziału również patrzyła w tę stronę. Jedno, jedyne oficerskie życie mogło ulecieć ku niebiosom w czasie krótszym niż mrugnięcie okiem.
