Tajemnica Gadaj?cej Czaszki

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Tajemnica Gadaj?cej Czaszki, Hitchcock Alfred-- . Жанр: Детские остросюжетные. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Tajemnica Gadaj?cej Czaszki
Название: Tajemnica Gadaj?cej Czaszki
Автор: Hitchcock Alfred
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 381
Читать онлайн

Tajemnica Gadaj?cej Czaszki читать книгу онлайн

Tajemnica Gadaj?cej Czaszki - читать бесплатно онлайн , автор Hitchcock Alfred

"Tajemnica gadaj?cej czaszki" jest kolejn? cz??ci? wspania?ej serii Alfreda Hitchcocka "Przygody trzech detektyw?w". Wed?ug wielu os?b w?a?nie ta cz??? jest najznakomitsza z ca?ej serii. Ksi??ka ta jest wci?gaj?ca ju? od pierwszej strony, zawiera wiele ciekawych w?tk?w oraz zwrot?w akcji. Opowiada ona o kolejnej sprawie rozwi?zywanej przez Trzech Detektyw?w: Jupitera Jonesa, Pete'a Crenshawa i Boba Andrewsa. Pr?buj? wyja?ni?, jak czaszka mo?e sama wypowiada? ciche s?owa. Ksi??ka jest jedn? z pierwszych cz??ci serii. Naprawd? godna polecenia!

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 26 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– To nasz symbol – wyjaśnił Jupiter. – Oznaczają nierozwiązane sprawy, zagadki bez odpowiedzi, wszelkiego rodzaju tajemnice. Dlatego stanowią nasz znak firmowy. Badamy wszystko.

– A teraz badacie stary kufer teatralny – powiedział z uśmiechem młody człowiek i schował wizytówkę do kieszeni. Bardzo wam dziękuję. Może zobaczycie swoje zdjęcie w wieczornym wydaniu. Jeśli, oczywiście, ta historia spodoba się redaktorowi.

Uniósł rękę w pożegnalnym geście i odwrócił się. Jupiter ponownie dźwignął kufer.

– No dalej, Pete, musimy wynieść go na zewnątrz. Nie możemy kazać Hansowi tyle na nas czekać.

Bob torował drogę, a Jupiter z Pete'em taszczyli kufer w stronę wyjścia. Pete nadal był niezadowolony.

– Po co podałeś temu facetowi nasze nazwiska? – zapytał.

– Reklama – odparł Jupiter. – Każdy interes wymaga reklamy. ostatnio niewiele mieliśmy ciekawych zgłoszeń o tajemnicach z prawdziwego zdarzenia. Trzeba się trochę rozejrzeć za robotą, bo inaczej zaśniedziejemy.

Wyszli na zewnątrz przez wielkie drzwi i skręcili w boczną uliczkę, gdzie stał zaparkowany pikap. Załadowali kufer do tyłu, a sami usiedli w szoferce obok Hansa.

– Wracamy do domu, Hans – powiedział Jupiter. – Dokonaliśmy zakupu i teraz musimy go dokładnie obejrzeć.

– Tak jest, Jupe – przytaknął Hans, włączając motor. – Mówisz że kupiliście coś?

– Stary kufer – odparł Pete. – Ciekawe tylko, jak go otworzymy, Pierwszy Detektywie?

– W składzie pełno jest kluczy – odrzekł Jupiter. – Przy odrobinie szczęścia może dopasujemy któryś z nich.

– A może będziemy musieli wyłamać zamek – stwierdził Bob.

– Nie – Jupiter potrząsnął głową. – Moglibyśmy uszkodzić kuferek.

Reszta drogi upłynęła w milczeniu. Kiedy dotarli do składu złomu Jonesów w Rocky Beach. Pete i Jupiter podali kufer Hansowi, a ten postawił go na boku, koło przyczepy, z której wyszła pani Jones.

– Na litość boską, co wyście kupili? – zapytała. – Ależ ten kufer jest tak stary, jakby przybył tu na “Mayfiower”.

– Niezupełnie, ciociu Matyldo – odrzekł Jupiter. – Ale rzeczywiście jest stary. Daliśmy za niego dolara.

– No, przynajmniej nie zmarnowaliście dużo pieniędzy – stwierdziła ciotka. – Przypuszczam, że teraz potrzebne są wam klucze, żeby go otworzyć. Cały pęk wisi na gwoździu nad biurkiem.

Bob pobiegł po klucze. Jupe zaczął dopasowywać te, które zdawały się mieć odpowiedni rozmiar. Po półgodzinie dał za wygraną. Żaden z kluczy nie pasował.

– I co teraz? – spytał Pete.

– Wyważamy? – zaproponował Bob.

– Jeszcze nie – odparł Jupiter. – Zdaje się, że wuj Tytus ma jeszcze schowane jakieś klucze. Musimy poczekać, aż wróci, i wtedy go o nie poprosimy.

Ciotka Jupitera znów pojawiła się w drzwiach przyczepy, która służyła jej za biuro.

– No, chłopcy – zawołała wesoło – nie można tak marnować czasu. Pora wziąć się do pracy. Zjecie coś i do roboty. Stary kufer może poczekać.

Chłopcy, ociągając się, poszli na obiad do ładnego piętrowego domu obok składnicy złomu. Mieszkał w nim Jupiter wraz z ciotką Matyldą i wujem Tytusem. Po jedzeniu zajęli się naprawianiem zepsutych urządzeń zwożonych do składnicy. Tytus Jones sprzedawał je później i część zysku przeznaczał na kieszonkowe dla chłopców. Pracowali pilnie aż do późnego popołudnia, kiedy Tytus Jones, Konrad i jeszcze jeden pomocnik przywieźli ciężarówką kolejny transport złomu.

Tytus Jones, niski mężczyzna o potężnym nosie i wielkich, czarnych wąsach, zeskoczył na ziemię lekko jak młodzieniaszek i objął żonę na przywitanie. Następnie pomachał gazetą.

– Chłopcy, chodźcie tutaj! – zawołał. – Jesteście w gazecie.

Wszyscy trzej podeszli zaciekawieni do wuja Tytusa i ciotki Matyldy. Tytus Jones otworzył pismo na pierwszej stronie dodatku. Rzeczywiście było tam ich zdjęcie. Jupiter i Pete trzymali kufer, a Bob stał za nim. Było to zupełnie dobre zdjęcie. Nawet napis “Guliwer Wielki” wyszedł wyraźnie. Artykuł zatytułowany był “MŁODZI DETEKTYWI ROZWIĄZUJĄ TAJEMNICĘ KUFRA”. Autor w żartobliwym tonie opowiadał, jak Jupiter kupił kufer i odmówił sprzedania go z zyskiem. Sugerował, że chłopcy spodziewali się znaleźć w nim coś tajemniczego i drogocennego. To ostatnie dodał już od siebie, aby ubarwić opowieść.

Reporter podał ich nazwiska i napisał, że bazą operacyjną trójki jest skład złomu Jonesów w Rocky Beach.

– To się nazywa reklama – stwierdził Pete. – Ale to stwierdzenie, że spodziewamy się znaleźć w kufrze coś drogocennego, brzmi trochę niepoważnie.

– To dlatego, że licytator wspominał o klejnotach rosyjskich carów – powiedział Jupiter. – Musimy wyciąć ten artykuł i wkleić do naszego zeszytu z wycinkami.

– Zrobisz to później – powiedziała stanowczo pani Jones. – Teraz pora na kolację. Ustaw gdzieś kufer i umyj ręce. Bob, Pete, zjecie dziś z nami?

Bob i Pete jadali u Jonesów równie często, jak u siebie. Tym razem uznali jednak, że powinni wrócić do domu i odjechali na rowerach. Jupiter przysunął stary kufer do przyczepy-biura tak, by nikomu nie zawadzał, i poszedł na kolację. Pan Jones zamknął na klucz wielkie żelazne wrota składu złomu. Były piękne, bogato zdobione, uratowane z pożaru jakiejś posiadłości.

Przez resztę wieczoru nie wydarzyło się nic szczególnego. Kiedy Jupiter miał właśnie iść spać do swojego pokoju, rozległo się ciche pukanie do drzwi. Byli to Hans i Konrad, mieszkający w domku na zapleczu.

– Chcieliśmy tylko powiedzieć, panie Jones – odezwał się cicho Hans – że zauważyliśmy Jakieś światła w składzie złomu i zajrzeliśmy przez płot. Ktoś tam chyba myszkuje. Może byśmy poszli razem to sprawdzić?

– Rany boskie, złodzieje! – jęknęła pani Jones.

– Zobaczymy co się dzieje, droga Matyldo – powiedział pan Jones.

Z Hansem i Konradem damy radę wszystkim włamywaczom. Podejdziemy cicho i zaskoczymy ich.

Pan Jones razem ze swoimi krzepkimi pomocnikami ruszył cicho w kierunku bramy złomowiska. Jupiter podążył za nimi. Nikt mu tego nie proponował, ale też nikt nie zabronił.

Przez szpary między sztachetami dojrzeli migotanie światła latarki. Poruszali się bezszelestnie. Nagle… katastrofa! Hans potknął się i z hałasem zwalił na ziemię, wydając okrzyk zdziwienia.

Nocni goście usłyszeli go. Rozległ się tupot i dwie ciemne postaci wybiegły frontową bramą, wskoczyły do zaparkowanego nie opodal samochodu i z rykiem silnika odjechały.

Pan Jones, Konrad i Jupiter puścili się biegiem. Brama wejściowa stała i dworem. Zamek wyłamano. Po złodziejach ani śladu. Nagle Jupiter, tknięty złym przeczuciem, pobiegł tam, gdzie zostawił kufer.

Tajemniczy kufer zniknął!

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 26 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название