Martwy Az Do Zmroku
Martwy Az Do Zmroku читать книгу онлайн
Czytaj?c Martwego a? do zmroku zaczynasz wyobra?a? sobie autork? powie?ci, Charlaine Harris, jako ukochane dziecko Laurell K. Hamilton i Joego R. Lansdale'a – mo?e z Tany? Huff i P. N. Elrodem jako rodzicami chrzestnymi. A jednak "humorystyczny wampirzy krymina? z elementem romantycznym" Harris jest nie tylko kolejn? mroczn? igraszk? z naszym ulubionym motywem nieumar?ych. Otrzymujemy r?wnie? opowie?? o parze odmie?c?w pr?buj?cych znale?? sobie miejsce w ?wiecie, i o ich zwi?zku, kt?ry nie jest ?atwy ani dla niej, ani dla niego.
W ?wiecie Harris wampiry stanowi? mniejszo?? spo?eczn?, kt?ra niedawno otrzyma?a prawa obywatelskie. Ich nierozcie?czona krew sta?a si? niezwykle poszukiwanym lekarstwem. Na czarnym rynku fiolka wampirzego p?ynu ?yciowego – kt?ry podobno "tymczasowo ?agodzi symptomy pewnych chor?b i zwi?ksza potencj? seksualn?, b?d?c czym? w rodzaju skrzy?owania prednizonu z viagr?" – kosztuje dwie?cie dolar?w. Odk?d prawnie uznano nieumar?ych, kelnerka Sookie Stackhouse wyra?nie mia?a nadziej?, ?e kto? taki zjawi si? w ma?ym p??nocnoluizja?skim miasteczku Bon Temps. Jest wi?c po prostu zachwycona, kiedy wysoki, ciemnow?osy, przystojny, blady wampir siada przy jednym z jej stolik?w. Jednak dziewczyny nie poci?ga wcale nie?miertelno?? wampira ani nawet jego zmys?owa atrakcyjno??. Wydaje si? za to urzeczona faktem, ?e nie potrafi czyta? mu w my?lach. Sookie bowiem, wyobra?cie sobie, jest telepatk?. Dar, kt?ry sama nazywa upo?ledzeniem, utrudnia jej ?ycie, a zw?aszcza spotkania z m??czyznami (mimo i? jest atrakcyjn? dwudziestopi?cioletni? blondynk?). W?a?ciwie wszyscy w mie?cie nazywaj? j? stukni?t?. Czasami, atakowana przez setki natr?tnych, cudzych my?li, sama si? uwa?a wariatk?.
Sookie jest bohaterk? zupe?nie niepodobn? do Buffy, wi?c ratuje ?wie?o poznanego wampira – wampira Billa, tak, naprawd?! – przed par? ludzi chc?cych osuszy? go z cennej krwi. W?a?nie wtedy odkrywa, ?e nie "s?yszy" ani jednej my?li Billa. Fakt ten wystarczy, by Sookie poczu?a do wampira sympati?. C??, niekt?rym zwi?zkom trzeba by?o na pocz?tek nawet mniej.
Okazuje si?, ?e korzenie Billa si?gaj? Bon Temps, ?e wr?ci? tu i zamierza si? osiedli? w rodzinnej posiad?o?ci, kt?r? w?a?nie odziedziczy?. W dodatku, walczy? w wojnie domowej, a wampirem zosta? w roku 1870. Fakty te zachwycaj? babci? Sookie, oddan? cz?onkini? lokalnego klubu Potomk?w Wybitnych Poleg?ych. Bill mo?e dostarczy? klubowi szczeg???w, dzi?ki kt?rym babcia i inni cz?onkowie znajd? si? w "genealogicznym si?dmym niebie".
Jednak szcz??cie nie tak prosto osi?gn??. Gdy zamordowano dwie m?ode kobiety, a na ich udach koroner znajduje ?lady k??w, podejrzenie pada na wampiry, czyli tak?e (a mo?e przede wszystkim) na Billa. Morderc? m?g?by te? by? Jason, seksowny brat Sookie, kt?ry uwielbia kobiety, cho? lubi tak?e lekk? perwersj?. Bill i Sookie (z niejak? pomoc? pewnego wampira imieniem Bubba) musz? si? zmieni? w detektyw?w, rozwi?za? zbrodnie i znale?? prawdziwego przest?pc?. Tak si? to zaczyna…
"Pierwszorz?dny krymina?… Przekonuj?cy i zadziwiaj?cy". "The Washington Post Book World"
"Dobrze napisany i niezwykle interesuj?cy… Wielka rzecz". "The Boston Glob"
"Atmosfera ksi??ek Harris nawi?zuje do czarnego krymina?u oraz powie?ci detektywistycznej… Fabu?? stanowi ?wietnie skonstruowana historia, kt?ra si?ga pod powierzchni? ma?omiasteczkowego ?ycia". "Fort Lauderdale Sun-Sentinel"
"Frapuj?ca". "Minneapolis Star Tribune"
"Opowie?ci Harris na przemian czaruj? i mro?? czytelnikowi krew w ?y?ach. Z t? trudn? kombinacj? autorka radzi sobie bez problem?w, wr?cz doskonale". Carolyn G. Hart
"Styl Harris ma urok i lekko??, kt?re przypominaj? styl powie?ci Anne Tyler… Jest oryginalny i zadziwiaj?cy. Niezwyk?ego smaku tej ksi??ce dodaj? nawi?zania do powie?ci gotyckiej". "The Christian Science Monitor"
"Nadzwyczajna". "Library Journal"
"Styl Harris jest gaw?dziarski, zawsze przymilny, "tylko mi?dzy nami dziewczynami". "Kirkus Reviews"
"Charlaine Harris to imi? i nazwisko, kt?re trzeba zapami?ta?". "Macon Telegraph and News"
"Doskona?e powie?ci… Harris inaczej opowiada o morderstwach". "Mystery News"
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
„Andy pozwolił ci je przejrzeć?” – nabazgrałam.
– Cóż, wiedział, że tam jestem – odparł niedbale Bill.
Próbowałam sobie wyobrazić tę nocną wizytę i myśl o niej przyprawiła mnie o gęsią skórkę.
Posłałam mojemu wampirowi dezaprobujące spojrzenie.
„Mów, co się zdarzyło w Nowym Orleanie” – napisałam.
Znów ogarniała mnie senność.
– Musiałbym ci opowiedzieć co nieco o nas – odparł z wahaniem.
– No, no, no, tajemne, wampirze sprawki! – wykrakałam.
Tym razem Bill posłał mi ostrzegawcze spojrzenie.
– Jesteśmy całkiem dobrze zorganizowani – wyjaśnił. – Starałem się wymyślić coś, co zapewniłoby nam absolutne bezpieczeństwo i zniwelowało do zera zagrożenie ze strony Erica. – Odruchowo zerknęłam na wiązankę z dziwnym czerwonym kwiatem. – Wiem, że gdybym był osobą urzędową… tak jak Eric… trudniej byłoby mu ingerować w moje prywatne życie. – Popatrzyłam na niego zachęcająco. W każdym razie próbowałam tak spojrzeć. – Z tego też względu wziąłem udział w regionalnym zebraniu i chociaż nigdy szczególnie nie zajmowała mnie nasza polityka, kandydowałem na pewien urząd. W dodatku… dzięki wsparciu potężnego lobby… wygrałem!
Nie mógł mnie chyba bardziej zaskoczyć. Mój Bill został działaczem związkowym? Zastanowiłam się również nad określeniem „wsparcie potężnego lobby”. Czy to znaczyło, że pozabijał wszystkich rywali? A może kupił wyborcom po butelce krwi A Rh minus?
„Na czym będzie polegać twoja praca?” – napisałam powoli, wyobrażając sobie mojego wampira siedzącego na zebraniu. Spróbowałam spojrzeć na niego z dumą, gdyż najwyraźniej tego oczekiwał.
– Jestem oficerem śledczym Piątej Strefy – odparł. – Wyjaśnię ci, co to oznacza, gdy wrócisz do domu. Nie chcę cię teraz męczyć.
Kiwnęłam głową, posyłając mu promienny uśmiech. Miałam szczerą nadzieję, że nie przyjdzie mu do głowy pytać mnie, od kogo są te wszystkie kwiaty. Zastanowiłam się, czy powinnam wysłać Ericowi notkę z podziękowaniem. Zadałam też sobie pytanie, dlaczego myślę teraz o takich sprawach. Pewnie rozpraszało mnie lekarstwo przeciwbólowe.
Dałam znak Billowi, by przysunął się bliżej i po chwili jego twarz znalazła się na łóżku, tuż obok mojej.
– Nie zabijaj Rene – szepnęłam. – Patrzył na mnie zimno, zimniej, coraz zimniej. – Może już wykonałam całą robotę – ciągnęłam. – Facet leży na oddziale intensywnej terapii. Ale nawet jeśli przeżyje… cóż, dość tych morderstw. Rene odpowie za nie przed sądem. Nie ściągaj już na siebie żadnych podejrzeń. Pragnę spokoju… dla nas obojga. – Coraz trudniej było mi mówić. Wzięłam rękę Billa w obie swoje i znowu przyłożyłam ją sobie do mniej stłuczonego policzka. Nagle strasznie zatęskniłam za ciałem mojego wampira – tak bardzo, że poczułam dwa tęsknotę w postaci litej bryły tkwiącej w mojej piersi – i wyciągnęłam do niego ręce. Bill usiadł na krawędzi łóżka, pochylił się ku mnie i ostrożnie, bardzo ostrożnie objął mnie. Ciągnął mnie ku sobie powoli, centymetr po centymetrze, prawdopodobnie dając mi szansę powiedzenia mu, jeśli poczuję ból.
– Nie zabiję go – szepnął mi w końcu w samo ucho.
– Kochanie, tęskniłam za tobą – odparłam bardzo cicho, znając jego wyczulony słuch.
Usłyszałam dzikie westchnienie. Na moment zacisnął ręce na moich plecach, potem zaczął je delikatnie gładzić.
– Ciekaw jestem – powiedział – jak szybko zdołasz wrócić do zdrowia bez mojej pomocy.
– Och, postaram się jak najszybciej – szepnęłam. – założę się, że zaskoczę moją lekarkę.
Korytarzem nadbiegł owczarek szkocki, zajrzał w otwarte drzwi do mojej sali, szczeknął, po czym pokłusował dalej. Zdumiony Bill obrócił się i wyjrzał na korytarz. No tak, mieliśmy dziś pełnię księżyca, widziałam to przez okno. Dostrzegłam tam coś jeszcze. Czyjaś blada twarz wyłoniła się z mroku i przesunęła za szybą, przesłaniając mi na chwilę księżyc. Ładna twarz, okolona długimi złotymi włosami. Lecąc, wampir Eric uśmiechał się do mnie i stopniowo znikał mi z pola widzenia.
– Wkrótce wrócimy do normalności – powiedział Bill. Pomógł mi się położyć i poszedł wyłączyć światło w pokoju. Jarzył się w ciemnościach.
– Właśnie – odparłam szeptem. – Tak, wróćmy do normalności.