-->

Najczarniejszy strach

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Najczarniejszy strach, Coben Harlan-- . Жанр: Триллеры. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Najczarniejszy strach
Название: Najczarniejszy strach
Автор: Coben Harlan
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 175
Читать онлайн

Najczarniejszy strach читать книгу онлайн

Najczarniejszy strach - читать бесплатно онлайн , автор Coben Harlan

Coben to wsp??czesny mistrz thrillera, kt?rego przyr?wnuje si? zarowno do Agaty Christie, jak Roberta Ludluma. Precyzyjnie skonstruowana intryga, mistrzowsko stopniowane napi?cie, fa?szywe tropy prowadz?ce donik?d, pozornie niemo?liwe do wyja?nienia zagadki pojawiaj?ce si? niemal na ka?dej stronie, zaskakuj?ce zako?czenie, kt?rego nie domy?li si? nawet najbardziej przenikliwy czytelnik, to podstawowe cechy jego pisarskiego stylu. A? w o?miu powie?ciach pojawia si? ulubiony literacki bohater Cobena, Myron Bolitar, by?y pracownik FBI, agent sportowy i detektyw-amator w jednej osobie, kt?ry nieustannie wpl?tuje si? w kryminalne k?opoty. Na Myrona jak grom spada wiadomo??, ?e ma nie?lubnego syna, kt?rego istnienia nawet nie podejrzewa?. Co wi?cej, Jeremy choruje na rzadk? odmian? bia?aczki – by go uratowa?, konieczny jest przeszczep szpiku kostnego. Niestety, jedyny zarejestrowany dawca, niejaki Taylor, przepad? bez ?ladu. Myron ustala jego prawdziwe nazwisko – Lex. Ale Lex jest nieuchwytny, a podaj?cy si? za niego cz?owiek przez telefon ka?e mu po?egna? si? z ch?opcem. Powtarza przy tym maniakalnie "siej ziarno". Siej Ziarno to przydomek seryjnego porywacza i mordercy opisanego w serii artyku??w przez Stana Gobbsa – dziennikarza, kt?rego media i FBI oskar?y?y o fabrykowanie informacji. S? na to niepodwa?alne dowody. Czy rzekomy zab?jca i dawca to jedna i ta sama osoba…

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

Перейти на страницу:

Myron odczekał chwilę i spojrzał Gibbsowi w oczy. W pewnym sensie zachowywał się jak agent sportowy. Negocjował, ale były to najważniejsze negocjacje w jego życiu. Osaczył przeciwnika. Teraz musiał pokazać mu wyjście z sytuacji. Nie pomóc, na to było za wcześnie. Po prostu uchylić furtkę.

– Pan nie jest potworem – ciągnął. – Po prostu nie przewidział pan komplikacji, tego, że okaże się pan dawcą potrzebnego szpiku kostnego. Życzy pan Jeremy’emu jak najlepiej. Dlatego tak żarliwie poparł pan apel o szpik dla niego. Jeśli znajdzie się inny dawca, pański problem zniknie. Za bardzo ugrzązł pan w kłamstwie. Nie może pan wyjawić prawdy, że pański szpik się nadaje, bo to by pana zniszczyło. Rozumiem to.

Oczy Gibbsa były wilgotne i rozszerzone, ale słuchał.

– Powiedziałem, że mam dowód. Sprawdziliśmy rejestr dawców szpiku kostnego. I wie pan, co odkryliśmy?

Gibbs milczał.

– Że pana w nim nie ma. Zachęca pan wszystkich do zarejestrowania się w banku szpiku, ale sam nie figuruje w ich komputerze. My trzej wiemy dlaczego. Dlatego, że ma pan właściwy szpik. Gdyby to wyszło na jaw, zrodziłyby się pytania.

– To nie dowód – odparował po raz ostatni Gibbs.

– Jak w takim razie wyjaśni pan, że się nie zarejestrował?

– Niczego nie muszę wyjaśniać.

– Badanie krwi potwierdzi to niezbicie. W banku wciąż przechowują krew Davisa Taylora pobraną podczas tamtej zbiórki. Test DNA na pewno wykaże, czy jest tożsama z pańską.

– A jeżeli się na nie nie zgodzę?

– Och, na pewno odda pan krew – odparł z leciutkim uśmiechem Win. – W ten czy inny sposób.

W Gibbsie coś pękło. Opuścił głowę. Zrezygnował. Zagoniono go w kozi róg, z którego nie było ucieczki. Musiał poszukać sojusznika. W negocjacjach zawsze tak było. Gdy przegrałeś, szukałeś wyjścia. Myron już raz uchylił mu furtkę. Nadszedł czas zrobić to ponownie.

– Nie rozumiecie – rzekł Gibbs.

– Zdziwi się pan, ale rozumiem. – Myron przysunął się bliżej i ściszył głos, zachowując nieustępliwy ton. Ton nieznoszący sprzeciwu. – Oto, co zrobimy, Stan. Zawrzemy umowę.

Gibbs podniósł wzrok, zmieszany, ale i pełen nadziei.

– Jaką?

– Odda pan szpik i uratuje Jeremy’emu życie. Zrobi pan to anonimowo. Ja i Win tego dopilnujemy. Nikt się nie dowie, kim był dawca. Zrobi pan to, ocali chłopca, a ja zapomnę o reszcie.

– Jakże mam panu wierzyć?

– Z dwóch powodów. Po pierwsze, zależy mi na ocaleniu życia Jeremy’ego, a nie na zniszczeniu pańskiego. Po drugie – Myron rozłożył wzniesione ręce – nie jestem lepszy. Też naginam zasady. Godzę się, żeby cel uświęcał środki. Pobiłem mężczyznę. Porwałem kobietę.

Win potrząsnął głową.

– To co innego – powiedział. – Pan działał z pobudek egoistycznych. Ty starałeś się uratować życie chłopcu.

– Sam przecież powiedziałeś, że motywy się nie liczą. I że czyn to czyn.

– Oczywiście. Ale miałem na myśli pana, a nie ciebie.

Myron uśmiechnął się i ponownie zwrócił się do Gibbsa.

– Moralnie nie stoję wyżej od pana – rzekł. – Obaj postąpiliśmy źle. Obu nam pewnie przyjdzie z tym żyć. Ale jeśli dopuści pan do śmierci chłopca, to posunie się pan za daleko. I nie wróci już pan do domu.

Gibbs zamknął oczy.

– Coś wymyślę – powiedział. – Jeszcze jedną fałszywą tożsamość, oddam krew pod przybranym nazwiskiem. Miałem tylko nadzieję…

– Wiem. Wiem wszystko – odparł Myron.

Zadzwonił do doktor Karen Singh.

– Znalazłem dawcę – powiedział.

– Słucham?

– Nie mogę tego wyjaśnić. Ale musi pozostać anonimowy.

– Anonimowi pozostają wszyscy dawcy szpiku.

– Rzecz w tym, że bank szpiku też nie może się o tym dowiedzieć. Musimy znaleźć miejsce, gdzie pobierze się od niego szpik całkiem anonimowo.

– To niemożliwe.

– Możliwe.

– Żaden lekarz nie zgodzi się…

– Skończmy te przepychanki, Karen. Mam dawcę. Nikt nie wie, kim jest. Niech pani to załatwi.

Słyszał w słuchawce jej oddech.

– Trzeba będzie ponownie zbadać krew.

– Żaden problem.

– I przeprowadzić badanie ogólne.

– Zrobione.

– W porządku. No, to do dzieła.

Na wieść o znalezieniu dawcy, Emily z wyczekiwaniem wpatrzyła się w Myrona. Niczego nie wyjaśnił. Więcej go o to nie spytała.

W przeddzień operacji przeszczepu Myron wpadł do szpitala. Wsunął głowę przez drzwi i zobaczył, że chłopiec śpi. Po chemoterapii Jeremy był całkiem łysy. Skóra połyskiwała mu widmowo, jak u rośliny zmarniałej z braku słońca. Myron przyjrzał się śpiącemu synowi, zawrócił i pojechał do domu. Była to jego ostatnia wizyta w szpitalu.

Powrócił do zajęć w agencji RepSport MB i żył dalej. Odwiedzał rodziców. Spędzał czas z Winem i Esperanzą. Pozyskał kilku nowych klientów i na nowo rozkręcał interes. Wielka Cyndi wycofała się z walk na ringu i zasiadła przy biurku w recepcji. Jego świat chwiejnie i powoli znów zaczął się kręcić wokół swojej osi.

Osiemdziesiąt cztery dni później – wiedział, bo liczył – zadzwoniła do niego Karen Singh i zaprosiła do swojego gabinetu. Gdy przyjechał, nie traciła czasu.

– Udało się – oznajmiła. – Dziś Jeremy wrócił do domu.

Rozpłakał się. Karen Singh wyszła zza biurka, usiadła na poręczy fotela i pogładziła go po plecach.

Myron zapukał do uchylonych drzwi.

– Wejdź – powiedział Greg Downing.

Siedział w fotelu. Podczas długiego pobytu w szpitalu zapuścił brodę. Uśmiechnął się do Myrona.

– Miło cię widzieć.

– Nawzajem. Do twarzy ci z brodą.

– Przypominam drwala Paula Bunyana, co?

– Dla mnie bardziej Sebastiana Cabota w roli pana Frencha.

Greg zaśmiał się.

– W piątek wracam do domu.

– To wspaniale.

Zamilkli.

– Nieczęsto mnie odwiedzałeś – odezwał się Greg.

– Chciałem ci dać czas na wyzdrowienie. I zapuszczenie brody.

Greg bardziej zakrztusił się, niż roześmiał.

– Niestety, koniec z grą w kosza – powiedział.

– Jakoś to przeżyjesz.

– To takie łatwe?

– A kto mówi, że łatwe.

– No, tak.

– W życiu są rzeczy ważniejsze od koszykówki. Choć czasem o tym zapominam.

Greg znów skinął głową i opuścił ją.

– Słyszałem, że znalazłeś dawcę – powiedział. – Nie wiem, jak ci się udało.

– Nieważne.

Greg podniósł wzrok.

– Dziękuję.

Myron, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć, milczał. I wtedy Greg zaszokował go pytaniem:

– Wiesz o wszystkim, prawda?

Myronowi zamarło serce.

– Dlatego pomogłeś – dodał Greg bezbarwnym głosem. – Emily powiedziała ci prawdę.

Myron poczuł, jak ściska go w gardle. W głowie mu szumiało.

– Zbadałeś krew? – spytał Greg.

Myron zdołał skinąć głową. Greg zamknął oczy. Myron przełknął ślinę.

– Od dawna…? – zaczął.

– Nie jestem pewien. Ale chyba od razu – odparł Greg.

On wie! Słowa te spadły na Myrona jak krople deszczu i spłynęły po nim, nie przenikając do wnętrza. Zawsze wiedział…

– Przez jakiś czas oszukiwałem się, wmawiałem sobie, że to nieprawda – ciągnął Greg. – Zadziwiające, do czego zdolny jest umysł. Ale kiedy Jeremy miał sześć lat, wycięto mu wyrostek. Zobaczyłem wtedy na jego karcie grupę krwi. I potwierdziło się to, o czym wiedziałem od początku.

Myron nie umiał nic na to powiedzieć. Prawda zwaliła się na niego i zmiotła długie miesiące blokowania uczuć niczym stos dziecięcych zabawek. Istotnie zadziwiające, do czego zdolny był umysł. Spojrzał na Grega i po raz pierwszy zobaczył go we właściwym świetle. To wszystko zmieniało. Jeszcze raz pomyślał o ojcach. O prawdziwym poświęceniu. O bohaterach.

– Jeremy to dobry dzieciak – dodał Greg.

– Wiem.

– Pamiętasz mojego ojca? Gdy krzyczał przy liniach jak wariat?

– Tak.

– W końcu stałem się taki jak on. Kropla w kroplę podobny do mojego starego. Miałem go we krwi. Nie znałem bardziej okrutnego drania – rzekł Greg. – Pokrewieństwo nigdy dla mnie wiele nie znaczyło – dorzucił.

Pokój wypełnił się dziwnym echem. Odgłosy w tle ścichły. Zostali sami i patrzyli na siebie z dwóch brzegów osobliwej przepaści.

Greg ruszył do łóżka.

– Zmęczyłem się, Myron – powiedział.

– Powinniśmy o tym pomówić.

– Tak. – Greg położył się i trochę za mocno zacisnął powieki. – Może później. W tej chwili naprawdę jestem zmęczony.

Pod koniec dnia Esperanza weszła do gabinetu Myrona i powiedziała:

– Nie za bardzo znam się na wartościach rodzinnych ani na tym, od czego zależy szczęście rodzinne. Nie wiem, jak należy wychować dziecko, jak zapewnić, żeby było szczęśliwe i „dobrze przystosowane”, cokolwiek to znaczy, do życia społecznego. Nie wiem, czy lepiej być jedynakiem, czy mieć mnóstwo rodzeństwa, być wychowanym przez oboje rodziców czy przez jednego, a może przez parę gejów, lesbijek albo otyłego albinosa. Ale wiem jedno.

Myron wpatrzył się w nią i czekał.

– W życiu nie skrzywdziłbyś dziecka.

Wstała i pojechała do domu.

Kiedy Myron i Win zatrzymali się na podjeździe, Stan Gibbs bawił się właśnie na podwórku z synkami. Jego żona – Myron domyślał się, że to żona – przyglądała im się z leżaka. Jeden chłopczyk dosiadał ojca jak konia, drugi pokładał się ze śmiechu na trawie.

Win zmarszczył brwi.

– Sielanka jak z obrazka Rockwella – powiedział.

Wysiedli z samochodu. Koń Stan podniósł wzrok. Na ich widok jego uśmiech zwiądł co nieco na brzegach. Gibbs zdjął synka z pleców i powiedział do niego coś, czego Myron nie dosłyszał. „Oooch, tato” – westchnął chłopczyk. Gibbs zerwał się na nogi i zmierzwił mu czuprynę. Win znowu zmarszczył brwi. Stan podbiegł do nich, a jego uśmiech zanikł jak koniec piosenki.

– Co panowie tu robią? – spytał.

– Wróciliśmy do żony? – spytał Win.

– Próbujemy.

– Wzruszające.

– O co chodzi?

– Niech pan powie dzieciom, żeby weszły do domu – odparł Myron.

Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название