Mizczyzni, Ktorzy Nienawidza Kobiet
Mizczyzni, Ktorzy Nienawidza Kobiet читать книгу онлайн
Pewnego wrze?niowego dnia w 1966 roku szesnastoletnia Harriet Vanger znika bez ?ladu. Prawie czterdzie?ci lat p??niej Mikael Blomkvist – dziennikarz i wydawca magazynu "Millennium" otrzymuje nietypowe zlecenie od Henrika Vangera – magnata przemys?owego, stoj?cego na czele wielkiego koncernu. Ten prosi znajduj?cego si? na zakr?cie ?yciowym dziennikarza o napisanie kroniki rodzinnej Vanger?w. Okazuje si?, ?e spisywanie dziej?w to tylko pretekst do pr?by rozwi?zania skomplikowanej zagadki. Mikael Blomkvist, skazany za znies?awienie, rezygnuje z obowi?zk?w zawodowych i podejmuje si? niezwyk?ego zlecenia. Po pewnym czasie do??cza do niego Lisbeth Salander – m?oda, intryguj?ca outsiderka i genialna researcherka. Wsp?lnie szybko wpadaj? na trop mrocznej i krwawej historii rodzinnej.
"M??czy?ni, kt?rzy nienawidz? kobiet" to doskona?y, pe?en pasji thriller, w kt?rym tajemnica trzyma czytelnika w napi?ciu a? do samego ko?ca. Po ksi??ki Larssona na ca?ym ?wiecie si?gn??o ju? prawie 9 mln czytelnik?w! T? ksi??k? mo?na czyta? na wielu p?aszczyznach: jako krymina? pe?en mrocznych tajemnic, jako znakomit?, wielow?tkow? powie?? wsp??czesn?, pe?n? prawdziwych zdarze? i os?b, jako thriller psychologiczny z doskonale skrojonymi sylwetkami bohater?w. Autor ma fantastyczn? zdolno?? jednoczesnego prowadzenia wielu skomplikowanych w?tk?w, kt?re b?yskotliwie wi??e ze sob?. To pierwsza z trzech ksi??ek o Mikaelu Blomkvi?cie i Lisbeth Salander zebranych w serii "Millennium" Mimo 640 stron – trudno si? od niej oderwa?!
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Lisbeth, przysunąwszy się bliżej Bjurmana, oparła o łóżko obute w martensy stopy. Siedziała na wiklinowym krześle i paliła papierosa. Próbując coś powiedzieć, mężczyzna uświadomił sobie, że ma usta zaklejone taśmą izolacyjną. Odwrócił głowę. Lisbeth wyciągnęła wszystkie szuflady komódki i wysypała ich zawartość na podłogę.
– Znalazłam twoje zabawki – powiedziała.
Wzięła do ręki pejcz i zaczęła grzebać nim w mrowiu sztucznych penisów, uzd i gumowych masek.
– Do czego ci potrzebne to ustrojstwo?
Pokazała mu toporną zatyczkę do odbytu.
– Nie, nie próbuj mówić. I tak cię nie słyszę. Czy tego właśnie używałeś w ubiegłym tygodniu? Wystarczy, że skiniesz głową.
Pochyliła się nad nim wyczekująco.
Nagle poczuł, jak zimny strach chwyta go za piersi. Tracąc panowanie nad sobą, Bjurman zaczął szarpać się w uwięzi. Przejęła kontrolę. Niemożliwe! Był wobec niej zupełnie bezbronny.
– A więc jesteś sadystą – stwierdziła. – Lubisz ludziom wsadzać różne rzeczy, no nie?
Utkwiła w nim wzrok. Jej twarz była maską bez wyrazu.
– Bez wazeliny, prawda?
Wrzeszczał bezgłośnie pod taśmą, gdy Lisbeth brutalnie rozwarła jego pośladki i umieściła czop w przeznaczonym dla niego miejscu.
– Przestań marudzić – odezwała się, naśladując głos adwokata. – Jak się zaczniesz stawiać, to będę cię musiała ukarać.
Obeszła łóżko. Bezbronnie podążał za nią spojrzeniem… co, do jasnej cholery? Podeszła do przetransportowanego z salonu trzydziestodwucalowego telewizora. Na podłodze leżał, też stamtąd przyniesiony, odtwarzacz DVD. Lisbeth nie spuszczała wzroku z Bjurmana. W ręce cały czas trzymała pejcz.
– Masz uszy i oczy otwarte? – zapytała. – Nie próbuj mówić, wystarczą gesty. Słyszysz, co mówię?
Skinął potakująco.
– Dobrze.
Pochyliła się i podniosła z podłogi plecak.
– Poznajesz?
Znów kiwnął głową.
– Miałam go ze sobą, gdy byłam tu w zeszłym tygodniu. Praktyczna rzecz. Pożyczyłam z Milton Security.
Otworzyła zamek błyskawiczny w dolnej części plecaka.
– Cyfrowa kamera wideo. Oglądasz może program „Insider" w TV3? To jest właśnie taka torba, jakiej bezwzględni reporterzy używają, gdy chcą sfilmować coś z ukrycia.
Zasunęła zamek.
– Zastanawiasz się nad obiektywem? Na tym polega cały dowcip. Obiektyw szerokokątny i światłowód włóknisty. Oko wielkości guzika ukryte w sprzączce rzemienia. Może pamiętasz, że postawiłam plecak właśnie na tym stoliku, zanim się do mnie dobrałeś. Dopilnowałam, żeby skierować obiektyw na łóżko.
Wsunęła do odtwarzacza wyjętą z plecaka płytę DVD. Przesunęła krzesło tak, żeby siedząc na nim, mogła widzieć ekran telewizora. Zapaliła kolejnego papierosa i nacisnęła guzik pilota. Adwokat Bjurman ujrzał siebie samego, jak otwiera drzwi swojej podopiecznej.
– Nie znasz się na zegarku? – przywitał ją opryskliwie.
Pokazała mu cały dziewięćdziesięciominutowy film, który urywał się nagle w trakcie następującej sceny: nagi Bjurman siedzi oparty o zagłówek i popijając wino, przygląda się Lisbeth, która leży skulona z rękami spętanymi na plecach.
Wyłączyła telewizor i przez kolejne dziesięć minut, nie patrząc na leżącego mężczyznę, siedziała w milczeniu. Bjurman nie miał odwagi się poruszyć. Bez słowa wstała i wyszła z sypialni. Kiedy wróciła z łazienki, ponownie usiadła na wiklinowym krześle. Jej głos był jak papier ścierny.
– W ubiegłym tygodniu zrobiłam błąd – powiedziała. – Myślałam, że znów mnie zmusisz, żebym ci zrobiła loda, co akurat w twoim przypadku jest czymś ohydnym, ale nie na tyle, żebym sobie z tym nie poradziła. Myślałam, że z łatwością uzyskam wystarczające dowody na to, że jesteś obleśnym starym prykiem. Ale źle cię oceniłam. Nie zrozumiałam, jak bardzo jesteś chory.
– Będę mówiła wyraźnie – podkreśliła. – Ten film pokazuje, jak gwałcisz upośledzoną umysłowo dwudziestoczteroletnią dziewczynę, która decyzją sądu znalazła się pod twoją opieką. Nie masz pojęcia, jak bardzo mogę być upośledzona, gdy zajdzie potrzeba. Ktokolwiek to zobaczy, nie będzie miał najmniejszych wątpliwości, że jesteś nie tylko podłym dupkiem, ale również szalonym sadystą. Obejrzałam ten film po raz drugi i – mam nadzieję – po raz ostatni. Jest dość instruktażowy, nie sądzisz? Zgaduję, że to nie ja, ale ty wylądujesz w jakimś zakładzie zamkniętym. Zgadzasz się ze mną?
Czekała. Nie reagował, ale widać było, że drży na całym ciele. Lisbeth złapała pejcz i zdzieliła nim Bjurmana prosto w przyrodzenie.
– Zgadzasz się ze mną? – powtórzyła znacznie głośniej.
Skinął głową.
– Świetnie. To znaczy, że pewne rzeczy mamy już wyjaśnione.
Przesunęła krzesło tak, żeby mieć kontakt wzrokowy z Bjurmanem.
– No więc, jak uważasz, co powinniśmy z tym zrobić?
Nie potrafił odpowiedzieć.
– Masz jakiś dobry pomysł?
Ponieważ ciągle nie reagował, chwyciła go za jądro i ciągnęła tak długo, aż twarz adwokata wykrzywiła się w bólu.
– Masz jakiś dobry pomysł? – zapytała ponownie.
Pokręcił głową.
– To dobrze. Bo bardzo się na ciebie zezłoszczę, jeżeli kiedyś wpadniesz na jakiś pomysł.
Odchyliła się do tyłu i zapaliła jeszcze jednego papierosa.
– A tak potoczą się wypadki w najbliższym czasie: w przyszłym tygodniu, jak tylko zdołasz wydostać z dupy ten wzbogacony w nawóz gumowy czopek, poinformujesz bank, że od tej chwili tylko ja mam dostęp do mojego konta. Rozumiesz, co powiedziałam?
Adwokat skinął potakująco.
– Dzielny chłopak. Już nigdy więcej się ze mną nie skontaktujesz. W przyszłości spotkamy się tylko wtedy, gdybym przypadkiem sobie tego zażyczyła. Otrzymujesz więc zakaz odwiedzania mnie.
Skinął kilkakrotnie i odetchnął z ulgą. Nie zamierza mnie zabić.
– Jeżeli kiedykolwiek spróbujesz się ze mną skontaktować, kopie tej płyty znajdą się w redakcji każdej sztokholmskiej gazety. Rozumiesz?
Potakiwał jeszcze wielokrotnie. Muszę zdobyć ten film.
– Raz na rok przekażesz Komisji ds. Nadzoru Zarządzania raport na temat mojego samopoczucia. Napiszesz, że prowadzę normalne życie, mam stałą pracę, dobrze się prowadzę i że w ogóle nie widzisz w moim zachowaniu nic nienormalnego. Okej?
Znów skinął potakująco.
– Co miesiąc sporządzisz pisemne, ale sfingowane sprawozdanie z naszych spotkań. Podkreślisz moje zalety i to, jak dobrze mi idzie. Zawsze też wyślesz mi kopię. Rozumiesz?
Kolejne skinięcie. Lisbeth zauważyła, trochę rozkojarzona, zbierające się na jego czole krople potu.
– Za kilka lat, powiedzmy za dwa, złożysz w sądzie rejonowym wniosek o wszczęcie postępowania w sprawie uchylenia mojego ubezwłasnowolnienia. Jako podstawy użyjesz tych sfingowanych comiesięcznych raportów. Znajdziesz jakiegoś lekarza od zwojów mózgowych, który zaświadczy, że jestem zupełnie normalna. Musisz się wysilić. Musisz zrobić wszystko, co w twojej mocy, żebym uzyskała pełną zdolność do czynności prawnych.
Skinienie.
– Wiesz, dlaczego zrobisz wszystko, co tylko będziesz mógł? Dlatego, że masz cholernie dobry powód. Jeżeli ci się nie uda, podam informację o tym filmie do publicznej wiadomości.
Słuchał każdej wypowiadanej przez Lisbeth sylaby. Jego oczy nagle zapłonęły nienawiścią. Pomyślał, że zrobiła błąd, darując mu życie. Jeszcze będziesz musiała to wszystko zeżreć, cholerna cipo. Prędzej czy później. Zniszczę cię. Ale nie ustawał w entuzjastycznym potakiwaniu po każdym pytaniu.
– Zrobię to samo, jeżeli się ze mną skontaktujesz.
Przeciągnęła dłonią przez szyję.
– Adios mieszkanie, adios twój piękny tytuł i twoje miliony na zagranicznym koncie.
Na dźwięk ostatnich słów otworzył szeroko oczy. Skąd, do kurwy, wie o…
Uśmiechnęła się, zaciągnęła głęboko i zgasiła papierosa, rzucając go na dywan i przygniatając obcasem.
– Chcę mieć zapasowe klucze zarówno do twojego mieszkania, jak i do kancelarii.
Bjurman zmarszczył brwi. Salander pochyliła się nad nim z błogim uśmiechem.
