Wielki Zly Wilk
Wielki Zly Wilk читать книгу онлайн
Wilk to przyw?dca rosyjskiej "czerwonej mafii", najgro?niejszej organizacji przest?pczej dzia?aj?cej w Ameryce – by?y agent KGB, bezlitosny zab?jca bez twarzy i imienia. W?asnor?cznie wykonuje ka?d? "mokr? robot?", nie boi si? ?adnego ryzyka. Nikt nie wie, kim jest, gdzie mieszka, jak si? nazywa. Tropi go Alex Cross, policjant z wydzia?y zab?jstw, odbywaj?cy sta? w FBI. Wyrwany ze szkolenia w Quantico, musi zaj?c si? spraw? tajemniczych zagini?? bia?ych kobiet, porywanych przez mafi? w charakterze "seksualnych niewolnic" na zam?wienie bogatych zbocze?c?w. Prze?om w strawie nast?puje, gdy odnajduje si? jedna z porwanych kobiet, a czternastoletnian hackerka w?amuje si? na doskonale zabezpieczon? stron? w internecie s?u??c? do sk?adania zam?wie? na "?ywy towar". Najwi?ksz? trudno?? sprawia Crossowi pojmanie samego Wilka – kolejne podejrzane osoby okazuj? si? tylko marionetkami…
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
EPILOG. WILKI
Pasza Sorokin miał stawić się w poniedziałek o dziewiątej rano w sądzie w Miami. Van, którym transportowano go z więzienia federalnego, miał eskortę sześciu wozów; kierowcy do ostatniej chwili nie znali trasy.
Atak nastąpił na światłach, zanim auta zdążyły skręcić we Florida Turnpike. Użyto broni samopowtarzalnej i granatników, które w niecałą minutę zniszczyły samochody eskorty. Wszędzie leżały trupy i dymiące płaty blachy.
Czarny van, którym przewożono Paszę Sorokina, został natychmiast otoczony przez sześciu niezamaskowanych ludzi w ciemnych ubraniach. Wyważono drzwi i zastrzelono strażników.
Wysoki, potężnie zbudowany mężczyzna podszedł zamaszystym krokiem do otwartych drzwi i zajrzał do wnętrza. Uśmiechnął się z rozbawieniem, jakby w więziennym aucie siedziało małe dziecko.
– Pasza, rozumiem, że zamierzałeś mnie wydać – powiedział Wilk. – Tak mówią moi informatorzy, moi bardzo dobrzy informatorzy, moi niewiarygodnie drogo opłacani informatorzy. Pogadaj o tym ze mną.
– To nieprawda – odparł Pasza, kuląc się w vanie. Miał na sobie pomarańczowy kombinezon i kajdanki na rękach i nogach. Utracił już opaleniznę z Florydy.
– Może tak, może nie – wycedził Wilk.
A potem strzelił z granatnika, celując w Paszę. Nie spudłował.
– Zamoczit – zawołał i ryknął śmiechem. – W dzisiejszych czasach trzeba dmuchać na zimne.