-->

Zawod: Wiedzma. Cziic II

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Zawod: Wiedzma. Cziic II, Gromyko Olga-- . Жанр: Триллеры. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Zawod: Wiedzma. Cziic II
Название: Zawod: Wiedzma. Cziic II
Автор: Gromyko Olga
Дата добавления: 15 январь 2020
Количество просмотров: 230
Читать онлайн

Zawod: Wiedzma. Cziic II читать книгу онлайн

Zawod: Wiedzma. Cziic II - читать бесплатно онлайн , автор Gromyko Olga

Jak m?wi stare przys?owie, gdzie mag nie mo?e, tam… magiczk? po?le. Zasada ta obowi?zuje tak?e w drugim tomie opowie?ci o W.Rednej – nie takiej znowu wrednej – adeptce VIII roku Starmi?skiej Wy?szej Szko?y Magii, Wr??biarstwa i Zielarstwa… Jej `wied?mowato??` ma niezwyk?y talent do magii, nieprzeci?tn? intuicj? i w?ciek?? inteligencj?. Zawsze czyta cudz? korespondencj?. Wiedzy tajemnej u?ywa z wielkim hukiem. Widywana jest wy??cznie w z?ym i podejrzanym towarzystwie. Ostatnio: trolla-najemnika, w bagnie z zombie, u oszala?ego nekromanty, w?r?d szumowin-wa?dak?w. Typowa kobieta, ze s?abo?ci? do czarusia typu `blond Bond`. Idzie za nim na koniec ?wiata, cho? wie, ?e to…wampir.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

LIST OD KURIERA

Szanowny Ksanie!

Spieszę zawiadomić Pana, że anomalia zauważona w okolicach wsi Kosuty Dolne samoistnie zniknęła, nie zostawiając śladów. Podjąłem próby wyjaśnienia przyczyn tego niezrozumiałego fenomenu, ale na razie bezskuteczne. Wszystkie oznaki wskazują na to, że w podziemiach wałdaków nastąpił wybuch gazu kopalnianego, czyli metanu, tworząc gigantyczny krater o głębokości co najmniej 100 łokci i średnicy 500-600 łokci. Rzucany tam czar rozwiał się tak samo nieoczekiwanie jak się pojawił. Ocalali wałdacy niewielkimi grupami porzucają miejsce katastrofy, unikając kontaktów z miejscowymi.

Zanotowałem ważny szczegół – tuż przed zawałem zauważyłem gigantyczny wyrzut energii magicznej, wydanej, sądząc ze śladów, na teleportację przestrzenną. Nie chciałbym poznać bliżej maga, zdolnego do czegoś takiego.

Proszę przekazać swojej uczennicy, pannie Rednej, że jej „prezent” wrócił do mnie po dwóch tygodniach nieobecności i na dobre zadomowił się w obejściu. Zachowuje się dobrze, służy porządnie, nabrał tylko zwyczaju ganiania kur, ale niech mu będzie. I tak się dobrze nie niosły.

Na marginesie – chodzę słuchy, że na Kozich Skoczuszkach pojawił się duch. Ma postać białej kobyłki, która jakoby skacze po grzęzawisku jako po suchym gruncie, z oczu strzela płomieniami, a z jej nozdrzy leci dym (akurat to w tak zimną pogodę nieszczególnie mnie dziwi), i próbuje ugryźć albo kopnąć napotkanych podróżników. Przesądni wieśniacy składają jej ofiary z chleba i ziarna, które przyjmuje chętnie – duch duchem, ale z darmowego wiktu nie rezygnuje. Kuźma cięgle grozi, że ją złapie, ale zawsze ma ważniejsze rzeczy do roboty – albo ślęczy nad książkami, albo dach chałupy przecieka i trzeba naprawić, albo deszcz pada. Zdolny chłopak, ale jednak zbytnio ostrożny.

PS. Na Pańską propozycję objęcia kierownictwa Katedry Zielarstwa i Znachorstwa kolejny już raz odpowiadam kategoryczną odmową. To nie na moje zdrowie – na graby się wspinać.

Po raz pierwszy od siedemdziesięciu czterech lat krąg był zamknięty.

Arr'akktur tor Ordwist Szeonell westchnął głęboko, otworzył oczy i podniósł się z kamiennego łoża. Z braku przyzwyczajenia czuł dreszcze. Starszy z szacunkiem podał mu płaszcz. Arr'akktur podziękował krótko i narzucił go na nagie ramiona. Dotknął lewej piersi i w zamyśleniu roztarł między palcami grudkę skrzepłej krwi.

Od niedawnych wydarzeń ołtarz wywoływał we władcy lekki wstręt. Zostawił resztę uczestników ceremonii w jaskini i możliwie szybko wyszedł z powrotem na światło słoneczne.

Zielarka czekała na swojego władcę, siedząc na obrośniętym bluszczem kamieniu.

– Udało się?

– Tak.

– Dzięki bogom!

– A nie chcesz przypadkiem uhonorować bohatera, który odzyskał kamień? – zażartował Arr'akktur, siadając obok. Kella żartobliwie rozczochrała jego włosy – poufałość, dostępna tylko dla niej.

– Nie, nie chcę. I tak już zbyt wysoko zadzierasz nos, chłopcze. Opowiedz mi lepiej o swoich przygodach.

– A co tam opowiadać? – Arr'akktur machinalnie przeciągnął ręką po piersi, z której dawno już zmyły się czarne runy. – Miałem szczęście i tyle. Trafił mi się nekromanta nawet nie głupi… a kompletny idiota!

***
Zawód: Wiedźma. Część II - pic_2.jpg
1 ... 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название