Zabawa w Boga
Zabawa w Boga читать книгу онлайн
Cassandra Kingsley ma wszystko: rozpocz??a sta? na psychiatrii, mieszka we wspania?ym domu, a jej m??em jest najlepszy kardiochirurg bosto?skiego Memorial Hospital. Tymczasem dziewczyna, wbrew rozs?dkowi, bada wraz z patologiem Seibertem seri? nag?ych zgon?w pooperacyjnych, do kt?rych dochodzi w szpitalu. W obliczu powa?nych problem?w zdrowotnych i ma??e?skich rzuca ?ledztwo, ale wraca do niego po tajemniczej ?mierci Seiberta. Teraz musi ju? walczy? nie tylko o sw?j wzrok i rodzin?, ale tak?e o ?ycie. A kr?g podejrzanych zaw??a si? stopniowo do najbli?szych jej ludzi…
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Otępiała z bólu wolnym krokiem wróciła do rezydencji. Chciała się ukryć w jakimś pokoju na górze, zanim przyjedzie taksówka. Gdy znalazła się w hallu, odetchnęła, widząc, że goście bawią się i rozmawiają, jakby nic się nie zdarzyło. Tylko George i Ballantine czekali na nią przy wejściu.
– Przepraszam za wszystko – powiedziała z zażenowaniem.
– Nie masz za co – stwierdził Ballantine. – Wiem, że George rozmawiał z tobą. Martwimy się o Thomasa – sądzimy, że jest przepracowany. Mamy plany odciążenia go w pracy, ale ostatnio jest tak rozdrażniony, że do tej pory nie udało się nam o nich porozmawiać.
Ballantine i George wymienili spojrzenia.
– Tak jest – potwierdził George. – Moim zdaniem, ten niefortunny epizod najlepiej świadczy, że mamy rację.
Cassi była zbyt roztrzęsiona, żeby cokolwiek powiedzieć.
– George wspominał również – rzekł Ballantine – że dał ci numer mojego prywatnego telefonu w szpitalu. Będę rad, jeżeli zechcesz mnie odwiedzić, Cassi. A propos: czy nie mogłabyś przyjść jutro rano? A teraz może wrócisz do gości lub może wolisz, żebym cię odwiózł do domu?
– Wolałabym wrócić do domu – odrzekła Cassi, wycierając oczy wierzchem dłoni.
– W porządku. Poczekaj chwilkę, proszę. – To mówiąc zaczął wchodzić po schodach prowadzących na drugie piętro.
– Bardzo cię przepraszam za wszystko – Cassi zwróciła się do George'a, gdy zostali sami. – Nie mam pojęcia, co wstąpiło w Thomasa.
George potrząsnął głową. – Gdyby on wiedział, Cassi, co ja czuję do ciebie, miałby wszelkie podstawy do zazdrości. A teraz uśmiechnij się. Po prostu chciałem ci powiedzieć coś miłego. Patrzył na nią z czułością, dopóki syn Ballantine'a nie zajechał po Cassi samochodem.
Kiedy Cassi przekręcała klucz w drzwiach domu, nie miała pojęcia, co ją może czekać za drzwiami. Była zaskoczona, gdy spostrzegła, że w salonie pali się światło. Jeśli Thomas nie pojechał do szpitala i był w domu, mogła się spodziewać, że zamknie się w swoim gabinecie. Nerwowo przemierzała korytarz poprawiając włosy, żeby wyglądać jak najlepiej.
Nie Thomas czekał na nią w salonie, ale teściowa. Patrycja siedziała w fotelu w skąpym świetle lampy. Z góry dochodził szum wody w łazience.
Przez chwilę obie kobiety patrzyły na siebie w milczeniu. Potem Patrycja sztywno uniosła się z fotela, ze zwieszonymi, jakby pod wielkim ciężarem, ramionami. Wychudłą twarz podkreślały głębokie bruzdy w okolicy ust. Podeszła do Cassi i spojrzała jej w oczy.
Cassi nie spuściła wzroku.
– Jestem wstrząśnięta – odezwała się w końcu Patrycja. – Jak mogłaś to zrobić? Gdyby Thomas nie był moim jedynym dzieckiem, może nie zabolałoby mnie to tak bardzo.
– O czym pani mówi, na Boga? – zapytała Cassi.
– Romansować z człowiekiem – ciągnęła Patrycja, nie zwracając uwagi na pytanie Cassi – który ciągle stara się podkopać jego pozycję? Jeśli chciałaś go zdradzić, czemu nie poszukałaś sobie kogoś spoza środowiska?
– Nie mam żadnego romansu – z rozpaczą protestowała Cassi. – Przecież to jeden wielki absurd. O Boże, to Thomas nie jest obecnie sobą!
Bezskutecznie szukała na twarzy teściowej choćby śladu zrozumienia, ale wzrok Patrycji wyrażał jedynie smutek i gniew.
Cassi wyciągnęła do niej ramiona. – Błagam, Thomas jest w niebezpieczeństwie. Dlaczego mi pani nie pomoże?
Patrycja była niewzruszona.
Z ramionami opuszczonymi w geście bezradności Cassi patrzyła, jak Patrycja powoli wlecze się ku drzwiom. Robiła wrażenie, jakby nagle się postarzała o co najmniej dziesięć lat. Gdyby tylko chciała ją wysłuchać! Ale Cassi nareszcie rozumiała, że Patrycja gotowa jest raczej uwierzyć w każde kłamstwo, niż dopuścić do siebie straszną prawdę, że Thomas jest narkomanem i że dzieje się z nim coś niedobrego.
Po jej wyjściu Cassi długo jeszcze siedziała nieruchomo w półmroku. Przez ostatnie dwie doby wypłakała więcej łez niż w ciągu całego życia. Jak Thomas mógł wymyślić jej romans z George'em? Sama myśl o tym wydała jej się niedorzeczna.
Wolno i ociężale wchodziła po schodach: postanowiła dzisiaj odbyć rozmowę z Thomasem, inaczej nie mogłaby zasnąć. Musi spróbować wszystko wyjaśnić. Przez chwilę wahała się pod drzwiami jego gabinetu, po czym delikatnie zapukała.
W gabinecie panowała cisza.
Zapukała ponownie, tym razem głośniej. Kiedy znów nie usłyszała odpowiedzi, nacisnęła klamkę. Drzwi okazały się zamknięte. Zdecydowana odbyć z nim rozmowę, weszła do pokoju gościnnego, a stamtąd przez łazienkę do jego gabinetu.
Siedział nieruchomo w fotelu, patrząc przed siebie otępiałym wzrokiem. Nie drgnął nawet, gdy weszła. Tylko lekki uśmiech wygiął kąciki jego ust. Nie poruszył się także, gdy Cassi uklękła i przycisnęła jego rękę do swojego policzka.
– Thomas – odezwała się cicho. Nareszcie na nią spojrzał.
– Thomas, uwierz mi: ja nigdy nie miałam romansu z George'em. Od chwili naszego pierwszego spotkania nigdy nie spojrzałam na żadnego mężczyznę. Kocham cię. Błagam cię, pozwól mi sobie pomóc.
– Nie wierzę ci – odparł Thomas, z trudem wymawiając poszczególne słowa. I w tej chwili zasnął, pozostawiając swoją rękę w dłoniach Cassi. Próbowała przeprowadzić go na sofę, ale nie pozwolił. Siedziała obok niego jeszcze chwilę, potem wróciła do swojego pokoju. Chciała się położyć i spróbować zasnąć.