Obiecaj mi

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Obiecaj mi, Coben Harlan-- . Жанр: Триллеры. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Obiecaj mi
Название: Obiecaj mi
Автор: Coben Harlan
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 301
Читать онлайн

Obiecaj mi читать книгу онлайн

Obiecaj mi - читать бесплатно онлайн , автор Coben Harlan

Min??o sze?? lat od czasu, kiedy Myron po raz ostatni bawi? si? w detektywa. U boku nowej dziewczyny – Ali Wilder – prowadzi spokojne i uporz?dkowane ?ycie, za? jego psychopatyczny przyjaciel Win, nie musi, jak dawniej, nieustannie ratowa? mu ?ycia. Ale to, co dobre, dobiega w?a?nie ko?ca… Jaki? czasu temu Myron wym?g? na dw?ch nastoletnich dziewczynach, Aimee i Erin, wi???c? obietnic? – w razie jakichkolwiek k?opot?w, zwr?c? si? do niego o pomoc. Kilka dni p??niej telefon dzwoni – o drugiej w nocy! Spe?niaj?c swoje przyrzeczenie, Myron zabiera nastolatk? z Manhattanu i odwozi do domu jej przyjaci??ki w New Jersey. Nast?pnego dnia rodzice Aimee odkrywaj ? znikni?cie c?rki. Morderstwo, czy ucieczka z domu? Myron by? ostatni? osob?, kt?ra j? widzia?a? automatycznie staje si? g??wnym podejrzanym…

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 23 24 25 26 27 28 29 30 31 ... 92 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

– Lance – powiedziała. – Kojarzy mi się z czymś, czym kiedyś przekłułam sobie wrzód. W porządku, Lance, coś ci poradzę. Ten krok naprzód to był fajny ruch, bardzo władczy, ale musisz bardziej wypiąć pierś. Ponadto zniżyć głos i groźnie zmarszczyć brwi. O tak: „Hej, mała, właśnie powiedział, że nie jesteś jego adwokatem”. Spróbuj.

Myron wiedział, że Hester nie da się tak łatwo odprawić. Wiedział też, że raczej nie powinien pozwolić jej odejść. Oczywiście, chciał współpracować z policją i jak najszybciej stąd wyjść, ale pragnął także wiedzieć, co stało się Aimee.

– Ona jest moim adwokatem – powiedział. – Proszę, zostawcie nas na chwilę samych.

Hester posłała im pełen satysfakcji uśmiech, który z pewnością chętnie starliby pięściami z jej twarzy. Ruszyli do drzwi. Hester pomachała im na pożegnanie. Kiedy znaleźli się za drzwiami, zamknęła je i popatrzyła na kamerę.

– Wyłączcie ją.

– Pewnie jest wyłączona – zauważył Myron.

– Tak, na pewno. Gliniarze nigdy nie robią takich numerów.

Wyjęła telefon komórkowy.

– Do kogo dzwonisz? – zapytał.

– Czy wiesz, dlaczego cię tu ściągnęli?

– To ma coś wspólnego z dziewczyną, która nazywa się Aimee Biel – powiedział Myron.

– Tyle już wiem. Jednak nie masz pojęcia, co się z nią stało?

– Nie.

– Właśnie to próbuję ustalić. Zleciłam to miejscowej agencji detektywistycznej, z którą zwykle współpracuję. Jest świetna, zna wszystkich w prokuraturze. – Hester przyłożyła aparat do ucha. – Tak, tu Hester. Co masz? Uhm. Yhm. – Hester słuchała, nie robiąc notatek. Po chwili powiedziała: – Dzięki, Cingle. Szukaj dalej. Zobaczymy, co wygrzebiesz.

Hester rozłączyła się. Myron zachęcająco wzruszył ramionami.

– Ta dziewczyna… nazywa się Biel.

– Aimee Biel – rzekł Myron. – Co z nią?

– Zaginęła.

Myron poczuł ściskanie w piersi.

– Wygląda na to, że w tamtą sobotnią noc nie wróciła do domu. Miała nocować u koleżanki. Nigdy tam nie dotarła. Nikt nie wie, co się z nią stało. Najwyraźniej rejestry rozmów telefonicznych łączą cię z tą dziewczyną. Inne poszlaki również. Moi ludzie próbują ustalić jakie.

Hester usiadła za stołem. Spojrzała na niego.

– No dobrze, mały, opowiedz wszystko cioci Hester.

– Nie – rzekł Myron.

– Co?

– Posłuchaj, masz dwie możliwości. Możesz zostać tu i słuchać, co im mówię, albo cię zwolnię.

– Najpierw powinieneś porozmawiać ze mną.

– Nie możemy tracić czasu. Muszę powiedzieć im wszystko.

– Ponieważ jesteś niewinny?

– Oczywiście, że jestem niewinny.

– A policja nigdy nie aresztowała niewłaściwego człowieka.

– Zaryzykuję. Jeśli Aimee ma kłopoty, nie chcę, żeby marnowali na mnie czas.

– Nie zgadzam się.

– Zatem cię zwalniam.

– Nie tak szybko. Ja tylko ci radzę. Klient ma zawsze rację. Wstała, otworzyła drzwi i zawołała ich. Loren Muse ominęła ją i usiadła. Lance zajął swoje miejsce w kącie. Muse była czerwona, zapewne wściekła na siebie za to, że nie przesłuchała Myrona w samochodzie, przed przybyciem Hester.

Loren Muse już chciała coś powiedzieć, ale Myron powstrzymał ją, unosząc dłoń.

– Przejdźmy do sedna sprawy – powiedział. – Aimee Biel zaginęła. Przed chwilą się dowiedziałem. Zapewne macie wykazy rozmów telefonicznych, więc wiecie, że dzwoniła do mnie około drugiej w nocy. Nie wiem, co jeszcze zdołaliście ustalić, więc pozwólcie, że wam pomogę. Poprosiła, żebym ją podwiózł. Zabrałem ją.

– Skąd? – spytała Muse.

– Z centrum Manhattanu. Zdaje się, że z rogu Pięćdziesiątej Drugiej i Piątej Alei. Potem przejechałem przez most Waszyngtona. Wiecie, że zapłaciłem kartą kredytową na stacji benzynowej?

– Tak.

– Zatem wiecie, że zatrzymaliśmy się tam. Potem pojechaliśmy Route 4 do Route 17, a później do Ridgewood. – Myron zauważył zmianę ich nastawienia. Pewnie coś pominął, ale mówił dalej. – Podrzuciłem ją pod jakiś dom na końcu zaułka. Potem pojechałem do siebie.

– I nie pamięta pan dokładnego adresu, zgadza się?

– Zgadza.

– Chce pan jeszcze coś powiedzieć?

– Na przykład?

– Na przykład dlaczego Aimee Biel w ogóle do pana dzwoniła?

– Jestem przyjacielem rodziny.

– Chyba bardzo bliskim.

– Owszem.

– Tylko dlaczego pan? Najpierw zadzwoniła do pańskiego domu w Livingston. Potem na komórkę. Dlaczego zadzwoniła do pana, a nie do rodziców, ciotki, wujka lub choćby koleżanki ze szkoły? – Loren rozłożyła ręce. – Dlaczego do pana?

– Obiecałem jej – powiedział cicho Myron.

– Obiecał pan?

– Tak.

Wyjaśnił im, co się zdarzyło w jego suterenie, że podsłuchał, jak dziewczęta rozmawiały o jeździe z pijanym kolegą. Powiedział, co im obiecał. Gdy to mówił, widział zmianę wyrazu ich twarzy, nawet Hester. Słowa i wyjaśnienia brzmiały nieprzekonująco nawet w jego własnych uszach, a jednak nie potrafił zrozumieć dlaczego. Mówił trochę za długo. Słyszał w swoim głosie obronny ton.

Kiedy skończył, Loren zapytała:

– Czy złożył już pan kiedyś taką obietnicę?

– Nie.

– Nigdy?

– Nigdy.

– Nie proponował pan bezradnym czy odurzonym dziewczętom, że je pan podwiezie?

– Hej! – Hester nie zamierzała tego tolerować. – To całkowicie opaczna interpretacja słów mojego klienta. Ponadto już zadała pani to pytanie i otrzymała na nie odpowiedź. Proszę dalej.

Loren wierciła się na krześle.

– A co z chłopcami? Kazał pan kiedyś obiecać jakiemuś chłopcu, że po pana zadzwoni?

– Nie.

– Zatem tylko dziewczęta?

– Tylko te dwie dziewczyny – rzekł z naciskiem Myron. – I nie było to z mojej strony zaplanowane.

– Rozumiem. – Loren potarła brodę. – A co z Katie Rochester?

– Kto to taki? – zapytała Hester.

Myron zignorował ją.

– Co z nią?

– Czy wymógł pan kiedyś na Katie Rochester obietnicę, że zadzwoni do pana, kiedy będzie pijana?

– To znów błędna interpretacja tego, co powiedział – wpadła jej w słowo Hester. – Usiłował nie dopuścić, żeby prowadziły po pijanemu

– Tak, pewnie, to bohater – mruknęła Loren. – Mówił pan coś takiego Katie Rochester?

– Nawet nie znam Katie Rochester – odparł Myron.

– Jednak słyszał pan to nazwisko.

– Tak.

– W jakich okolicznościach?

– W telewizji. O co chodzi, Muse? Jestem podejrzanym we wszystkich sprawach zaginięć?

Loren uśmiechnęła się.

– Nie we wszystkich.

Hester nachyliła się do Myrona i szepnęła mu do ucha:

– Nie podoba mi się to, Myronie.

Jemu też się to nie podobało.

Loren pytała dalej.

– Zatem nigdy pan nie spotkał Katie Rochester?

Nie zdołał powstrzymać typowo prawniczej odpowiedzi:

– O ile mi wiadomo, to nie.

– O ile panu wiadomo. Czy mógł ją pan poznać nieświadomie?

– Sprzeciw.

– Pani wie, co chcę przez to powiedzieć – dorzucił Myron.

– A jej ojca, Dominicka Rochestera, pan zna?

– Nie.

– Albo matkę, Joan? Zna ją pan?

– Nie.

– Nie – powtórzyła Loren – czy o ile panu wiadomo, to nie?

– Spotykam mnóstwo ludzi. Nie pamiętam wszystkich. Jednak nie przypominam sobie tych osób.

Loren Muse spojrzała w notatnik.

– Powiedział pan, że wysadził pan Aimee w Ridgewood?

– Tak. Pod domem jej przyjaciółki, Stacy.

– Jej przyjaciółki? – zainteresowała się Loren. – Nie wspominał pan o tym wcześniej.

– Wspominam teraz.

– Jak nazywa się ta Stacy?

– Aimee mi nie powiedziała.

– Rozumiem. Poznał pan tę Stacy?

– Nie.

– Czy odprowadził pan Aimee do drzwi frontowych?

– Nie. Zostałem w samochodzie.

Loren Muse udała zdziwienie.

– Obietnica ochrony nie obejmowała eskortowania od samochodu do drzwi frontowych?

– Aimee prosiła, żebym został w wozie.

– Kto otworzył drzwi domu?

– Nikt.

– Aimee sama weszła?

– Powiedziała, że Stacy pewnie śpi i że zawsze wchodzi drzwiami od tyłu.

– Rozumiem. – Loren wstała. – No to jedźmy.

– Dokąd go zabieracie? – zapytała Hester.

– Do Ridgewood. Zobaczymy, czy uda nam się znaleźć ten zaułek.

Myron też wstał.

– Nie możecie po prostu zapytać rodziców Aimee o adres Stacy?

– Znamy już adres Stacy – powiedziała Loren. – Sęk w tym, że Stacy nie mieszka w Ridgewood. Mieszka w Livingston.

1 ... 23 24 25 26 27 28 29 30 31 ... 92 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название