-->

Diabelska Alternatywa

На нашем литературном портале можно бесплатно читать книгу Diabelska Alternatywa, Forsyth Frederick-- . Жанр: Триллеры. Онлайн библиотека дает возможность прочитать весь текст и даже без регистрации и СМС подтверждения на нашем литературном портале bazaknig.info.
Diabelska Alternatywa
Название: Diabelska Alternatywa
Автор: Forsyth Frederick
Дата добавления: 16 январь 2020
Количество просмотров: 192
Читать онлайн

Diabelska Alternatywa читать книгу онлайн

Diabelska Alternatywa - читать бесплатно онлайн , автор Forsyth Frederick

Rok 1982. W obliczu kl?ski g?odu Rosjanie licz? na pomoc Amerykan?w i dostawy zbo?a z USA. Po obu stronach Atlantyku s? jednak tacy, kt?rzy chc? wykorzysta? t? sytuacj? do spowodowania ?wiatowego konfliktu nuklearnego. Tylko para kochank?w, obywateli obu supermocarstw, mo?e uratowa? ?wiat przed zag?ad?.

Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала

1 ... 18 19 20 21 22 23 24 25 26 ... 108 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:

Tak, Munro znał już ten rosyjski patriotyzm, ten dziki płomień, który pozwala Rosjanom znosić wszelkie wyrzeczenia, godzić się na wszelkie ofiary i który zręcznie podsycany każe im słuchać kremlowskich władców ze ślepym posłuszeństwem.

– Więc dlaczego…? – powtórzył cicho.

– Bo zdradzili. Zdradzają go na każdym kroku: mój ideał, mój naród, mój kraj.

– Oni? – spytał.

Załamywała palce tak silnie, że aż zaczął bać się o ich całość.

– Przywódcy partii – rzekła z goryczą. – Naczalstwo, jeśli wolisz – powtórzyła żargonowym określeniem rosyjskim.

Munro nie był specjalnie zdziwiony; już parę razy był świadkiem takiej konwersji. Kiedy szczery wyznawca traci nagle wiarę, jego odwrócony fanatyzm może przybrać niezwykłe rozmiary.

– Ja ich czciłam, Adamie. Szanowałam ich, wielbiłam. Teraz od lat mogę obserwować ich wszystkich z bliska. Żyję w ich cieniu, przyjmuję od nich prezenty, korzystam obficie z ich przywilejów. Widzę ich w sytuacjach prywatnych i słyszę to, co mówią między sobą – o społeczeństwie, którym gardzą. Są zepsuci, bezgranicznie źli i okrutni. Wszystko, czego dotkną, zmieniają w popiół.

Munro przesunął się na kamiennej ławie grobowca w stronę Walentyny. Teraz znowu mógł ją wziąć w ramiona. Zapłakała cichutko w jego rękaw.

– Nie mogę już, Adamie, nie mogę dłużej.

– Kochanie… jeśli tylko chcesz, zrobię wszystko, żeby cię stąd wyrwać.

Dobrze wiedział, że będzie go to kosztowało karierę – ale wiedział też, że nie pozwoli jej odejść po raz drugi. Dla niej warto poświęcić wszystko.

Odsunęła się znowu, ze smugami łez na twarzy.

– Ja… nie mogę wyjechać. Muszę przecież myśleć o Saszy. Przytrzymał ją łagodnie w ramionach.

– Skąd wiedziałaś, że jestem w Moskwie? – spytał ostrożnie. Nie wydawała się ani trochę zaskoczona tym pytaniem.

– W zeszłym miesiącu – powiedziała pociągając nosem – koleżanka z biura zabrała mnie na balet. Byłyśmy w loży. Przy zgaszonych światłach na widowni myślałam, że się mylę. Ale kiedy zapaliły się na przerwę, byłam już pewna, że to ty. Nie mogłam wytrzymać. Wymówiłam się bólem głowy i uciekłam z teatru.

Otarła oczy, już nie płakała.

– A ty – spytała po chwili – ożeniłeś się?

– Tak, wiele lat po Berlinie. Ale nic z tego nie wyszło. Rozeszliśmy się już dawno.

Uśmiechnęła się z trudem.

– Śmieszne – powiedziała – ale cieszę się, że nie ma żadnej innej. To niezbyt logiczne, prawda?

W rewanżu i on się uśmiechnął.

– No, niezbyt – przyznał. – Ale miło to słyszeć. Czy… będziemy się spotykać?

Jej uśmiech zgasł, a w oczach pojawił się lęk. Gwałtownie potrząsnęła głową.

– Nie, Adamie, w każdym razie nieczęsto. Należę do kręgu zaufanych, uprzywilejowanych, i gdyby odwiedzał mnie jakiś cudzoziemiec, oni szybko by się o tym dowiedzieli. To samo dotyczy twojego mieszkania, wiesz przecież, że dyplomaci są śledzeni. Hotele też są pod obserwacją, i nie wynajmiesz tu żadnego mieszkania bez formalności. To niemożliwe, Adamie, po prostu niemożliwe.

– A jednak to ty zorganizowałaś to spotkanie, zrobiłaś pierwszy krok. Czy tylko po to, żeby pomówić o dawnych czasach? Mówisz, że nie lubisz swojego życia tutaj, nie cierpisz ludzi, dla których pracujesz… Jeśli jednak ze względu na Saszę nie chcesz i nie możesz wyjechać, to czego właściwie oczekujesz ode mnie?

Przez chwilę zbierała myśli. Kiedy wreszcie się odezwała, jej głos był już całkiem spokojny.

– Chcę spróbować ich powstrzymać. Chcę jakoś przeciwdziałać temu, co robią. Myślę o tym od ładnych paru lat, ale dopiero ostatnio, odkąd zobaczyłam cię w teatrze i przypomniałam sobie Berlin, przypomniałam sobie też, jak smakuje wolność… i te myśli zaczęły mnie coraz bardziej pochłaniać. Teraz wiem już, co robić. Powiedz mi… jeśli możesz: czy jest w twojej ambasadzie oficer wywiadu?

Munro był wstrząśnięty. W swojej karierze już dwa razy miał do czynienia ze szpiegami ochotnikami. Jeden pracował w ambasadzie sowieckiej w Mexico City, drugi w Wiedniu. Pierwszy działał z przekonania: jego uprzednie uwielbienie dla reżimu przemieniło się w śmiertelną nienawiść, tak właśnie jak w przypadku Walentyny. Drugi był po prostu rozczarowany brakiem awansu; pracowało się z nim równie łatwo jak z pierwszym.

– Myślę, że tak – odparł bez pośpiechu. – Sądzę, że musi być. Walentyna zaczęła szperać w torbie leżącej na igliwiu u jej stóp.

Podjęła decyzję – i teraz już bez wahania brnęła w zdradę. Wyjęła z torby grubo wypchaną kopertę.

– Chcę ci to dać. Ale przyrzeknij, że nigdy mu nie powiesz, od kogo to dostałeś. Zrozum, Adam, robię rzecz straszną. I nie mogę zaufać nikomu, naprawdę nikomu prócz ciebie.

– Przyrzekam… ale i ty musisz mi coś obiecać. Musimy się znowu spotkać. Ja po prostu nie mogę już sobie pozwolić na drugie rozstanie, takie jak wtedy, w Berlinie… na zawsze, bez żadnej nadziei, na drugą stronę Muru.

– Ja też tego nie chcę. Ale nie próbuj nawet odwiedzać mnie w domu. Mieszkam w bloku dla wysokich funkcjonariuszy. Dom jest ogrodzony, bramy pilnuje milicja. I nie dzwoń. Wszystkie telefony są na podsłuchu. I pamiętaj: nigdy nie zgodzę się na spotkanie z kimkolwiek innym z ambasady, nawet z samym szefem wywiadu.

– Rozumiem – powiedział Munro z niejaką ulgą. – Więc kiedy spotkamy się znowu?

Namyślała się przez chwilę.

– Niełatwo mi się wyrwać. Większość wolnego czasu poświęcam Saszy. Ale mam własny samochód i nikt mnie nie śledzi. Jutro muszę wyjechać na kilkanaście dni, ale możemy spotkać się za cztery tygodnie tutaj. – Spojrzała na zegarek. – Muszę już iść, jestem tu dzisiaj w większym towarzystwie, na daczy, parę kilometrów stąd.

Pocałował ją na pożegnanie w usta, jak niegdyś. I doznał tej samej co zawsze rozkoszy. Wstała i poszła szybko przez polanę. Kiedy była już na skraju lasu, zawołał:

– Walentyno, co to właściwie jest? – podniósł w górę pakiet. Zatrzymała się, potem wróciła do niego.

– Moja praca – rzekła – to sporządzanie protokołów z posiedzeń Politbiura: kompletny tekst dla członków, streszczenie dla zastępców. Robię to na podstawie taśmy magnetofonowej. Tutaj jest taśma z dziesiątego czerwca.

Odeszła i zniknęła między drzewami. Munro usiadł na płycie grobowca i spojrzał jeszcze raz na kopertę, którą trzymał w ręku.

– Niech to diabli! – mruknął.

1 ... 18 19 20 21 22 23 24 25 26 ... 108 ВПЕРЕД
Перейти на страницу:
Комментариев (0)
название