Pami?tnik Pisany Mi?o?ci?
Pami?tnik Pisany Mi?o?ci? читать книгу онлайн
Nie?atwo jest kobiecie spotka? idealnego m??czyzn?. Kate Wilkinson si? uda?o, ale c?? z tego skoro pewnego dnia ukochany Matt odchodzi bez wyja?nienia, zostawiaj?c jej tylko pami?tnik… Okazuje si?, ?e ten dziennik pisa?a m?oda matka, Suzanne Bedford, z my?l? o swoim male?kim synku. Kobieta we wzruszaj?cy spos?b opowiada o w?asnym ?yciu, o pocz?tkach znajomo?ci z ojcem dziecka i rado?ciach zwi?zanych z macierzy?stwem. Podczas czytania tych chwytaj?cych za serce wyzna? Katie nagle u?wiadamia sobie, ?e utracony przez ni? ukochany to m?? i ojciec z pami?tnika. Podczas dalszej lektury, przera?ona i pe?na nadziei, pr?buje zrozumie?, co w?a?ciwie zasz?o. Zastanawia si? r?wnie?, czy jej mi?o?? na szanse na przetrwanie…
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Katie
Mogła strawić tylko po kilka stron dziennika naraz. Matt uprzedził ją w liście: Pewne fragmenty może Ci będzie trudno czytać”. Trudno czytać? Chwilami czuła, że ta lektura po prostu ją obezwładnia.
Coraz częściej dziennik szarpał jej nerwy. I wciąż nie wiedziała, co począć z własnym życiem. Nie skończyła z Mattem, podobnie jak nie skończyła z Suzanne i Nickolasem.
Zastanawiała się nad czymś, co przeczytała na tych kartach wcześniej: nad lekcją o pięciu piłkach – praca, rodzina, zdrowie, przyjaciele, uczciwość.
Praca jest gumową piłką, prawda?
Suzanne sama do tego doszła i wtedy w jej życiu nagle zapanowały spokój i harmonia. Uciekła od pracy, stresu, naporu, terminów, tłumów, nerwów w korkach, uszarpania codziennością. Zanurzenie się w cudzym życiu pozwoliło Katie przewartościować rzeczy, które sama robiła mechanicznie przez ostatnie dziewięć lat. Dostała pracę jako dwudziestodwulatka, przedtem dyplom z wyróżnieniem na Uniwersytecie Północnej Karoliny w Chapel Hill. Dwa lata z rzędu odbywała wakacyjną praktykę w wydawnictwie Algonquin Press w Chapel Hill, co otworzyło przed nią prestiżowe drzwi na Manhattanie. Zamieszkała więc w Nowym Jorku pełna jak najlepszych chęci, choć czuła, że to nie do końca jej miejsce.
Teraz zrozumiała dlaczego. Od dłuższego czasu w jej życiu brakowało równowagi. Zarywała noce, ślęcząc nad maszynopisami, które usiłowała doprowadzić do perfekcji. Dobrze wynagradzana i satysfakcjonująca praca, w porządku, ale praca jest przecież gumową piłką, prawda?
Natomiast rodzina, zdrowie, przyjaciele i prawość to bezcenne szklane kule.
No i dziecko rosnące w jej łonie też było taką szklaną kulą.
NAZAJUTRZ rano siedziała w żółtej taksówce z dwiema przyjaciółkami, Susan Kingsolver i Laurie Raleigh. Jechała do swojego ginekologa, doktora Alberta K. Sassoona.
Susan i Laurie towarzyszyły jej dla moralnego wsparcia. Wiedziały o ciąży Katie i uparły się by z nią pojechać. Teraz trzymały ją za ręce.
– Dobrze się czujesz, kochanie? – zapytała Susan.
Była nauczycielką w szkole podstawowej na Dolnym Wschodnim Manhattanie. Pewnego lata poznały się na terenach rekreacyjnych Hamptons i bardzo zaprzyjaźniły.
– Doskonale. Po prostu nie mogę w to wszystko uwierzyć. I nie mogę uwierzyć, że zaraz znajdę się przed Sassoonem.
Kiedy wysiadła, zdała sobie sprawę, iż gapi się tępo na dobrze znane witryny sklepów. Co ona powie doktorowi Sassoonowi? Kiedy była u Alberta na początku roku, tak się cieszył, że kogoś znalazła… A teraz taki numer?
Wszystko docierało do niej jak z oddali, chociaż Susan i Laurie trajkotały serdecznie, żeby podtrzymać ją na duchu. Naprawdę bardzo jej pomagały.
– Cokolwiek postanowisz – szepnęła Laurie, kiedy wezwano Katie do gabinetu – wyjdzie na dobre. Bo ty jesteś dobra.
Cokolwiek postanowi?
Nie wierzyła, że to się dzieje naprawdę.
Albert Sassoon przyjął ją z uśmiechem. Katie od razu pomyślała o serdeczności Suzanne Harrison wobec jej pacjentów.
– A zatem… – powiedział lekarz, kiedy Katie wkładała nogi w strzemiona.
– A zatem, taka byłam zakochana, że zapomniałam o zabezpieczeniu. I wpadłam – rzekła z trudem i roześmiała się niepewnie.
Ale po chwili śmiech przeszedł w płacz. Albert delikatnie przytulił jej głowę do piersi.
– Już dobrze, Katie, już dobrze. Już dobrze.
– Chyba wiem, co zrobię – mówiła Katie ze szlochem. – Chyba… chyba… zatrzymam… dziecko.
– Gratuluję decyzji – powiedział doktor Sassoon i poklepał ją delikatnie po plecach. – Będziesz wspaniałą matką.