Krucjata Bournea
Krucjata Bournea читать книгу онлайн
Jest to drugi tom powesci o agencie Jasonie Bournie. "Miedzynarodowy spisek oplata siecia intrygi caly swiat. Jej macki siegaja z Hongkongu do Waszyngtonu i Pekinu. Wplatany wbrew swojej woli w zagadkowa i bezwzgledna gre superagent Jason Bourne znow musi walczyc i zabijac. W miare jak zrywa kolejne zaslony falszu, przekonuje sie, ze stawka jest zycie ukochanej kobiety i utrzymanie niepewnej rownowagi miedzy mocarstwami…"
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– Marie! – krzyknął z rozpaczą. – Co z nią zrobiliście? Otrzymałem gwarancje! Po dostarczeniu towaru miałem odzyskać moją żonę! Miałem usłyszeć jej głos przez telefon, ale telefon nie działał! Zamiast tego wyśledzono, skąd dzwonię i nagle zjawiliście się wy, a nie moja żona! Gdzie ona jest?!
– Gdybyśmy wiedzieli, byłaby tu razem z nami.
– Kłamca! – krzyknął Bourne.
– Ja nie kłamię i nie powinien mnie pan zabijać za to, że nie kłamię. Uciekła ze szpitala…
– Szpitala?
– Była chora. Lekarz nalegał. Byłem tam, przed jej pokojem i pilnowałem jej! Była osłabiona, ale uciekła…
– O, Chryste! Chora! Słaba? Sama w Hongkongu? Mój Boże, zabiliście ją.
– Nie, sir! Mieliśmy rozkaz zadbać o jej wygodę…
– Taki mieliście rozkaz – rzekł Jason Bourne zimnym, twardym głosem. – Ale nie był to rozkaz waszego taipana. On słuchał innych rozkazów, rozkazów, które wydano wcześniej w Zurychu, Paryżu i na Siedemdziesiątej Pierwszej ulicy w Nowym Jorku. Byłem tam – byliśmy tam. A teraz zabiliście ją. Wykorzystaliście mnie, tak jak wykorzystywaliście mnie poprzednio i kiedy uznaliście, że wszystko się skończyło, zabraliście mi ją. Czymże jest,,śmierć jeszcze jednej córki”? Najważniejsze jest milczenie. – Jason gwałtownie chwycił twarz mężczyzny lewą ręką, unosząc nóż w prawej. – Kim jest ten tęgi mężczyzna? Powiedz mi albo dostaniesz nożem! Kim jest taipan?
– On wcale nie jest taipanem! To oficer, który uczył się i szkolił w Wielkiej Brytanii, człowiek, którego wszyscy tu szanują. Współpracuje z pańskimi rodakami, z Amerykanami. Pracuje w wywiadzie.
– Jestem tego pewien… Od samego początku wszystko wyglądało tak samo. Tylko że tym razem nie był to Szakal, ale ja. Przesuwano mnie po szachownicy do chwili, kiedy nie miałem innego wyboru, jak zacząć polować na samego siebie – na przedłużenie samego siebie, człowieka, który nazywa się Bourne. „A kiedy go sprowadzi, zabijcie go. Zabijcie ją. Za dużo wiedzą”.
– Nie! – zawołał Chińczyk. Twarz miał mokrą od potu i szeroko rozwartymi oczami wpatrywał się w ostrze wbijające się w jego ciało. – Powiedziano nam niewiele, ale nie słyszałem nic takiego, o czym pan mówi!
– Wobec tego, co tu robicie? – spytał ostro Jason.
– Mieliśmy tylko obserwować, przysięgam! I nic więcej!
– Dopóki nie zjawią się likwidatorzy? – stwierdził lodowatym tonem Bourne. – Żeby twój trzyczęściowy garniturek pozostał czysty, żeby nie było plam krwi na twojej koszuli ani żadnych śladów prowadzących do tych ludzi bez twarzy i nazwisk, dla których pracujesz.
– Myli się pan! Nie jesteśmy tacy, nasi zwierzchnicy też nie są tacy!
– Mówiłem ci, że już przez to przeszedłem. Jesteś taki sam, wierz mi… A teraz coś mi powiesz. Cokolwiek to jest, jest to paskudne, brudne i całkowicie bezpieczne. Nikt nie prowadzi operacji takiej jak ta bez zakonspirowanej bazy. Gdzie to jest?
– Nie rozumiem pana.
– Dowództwo albo Baza Numer Jeden, albo zakonspirowany dom, albo tajny Ośrodek Dowodzenia… nie obchodzi mnie, jak to, u diabła, nazwiesz. Gdzie to jest?
– Proszę, nie mogę…
– Możesz. I powiesz. Jeśli tego nie zrobisz, będziesz ślepy, bo ci wydłubię oczy. Już!
– Mam żonę i dzieci!
– Ja też. Remis. Tracę cierpliwość. – Jason przerwał, minimalnie zmniejszając nacisk na ostrze. – Poza tym jeżeli jesteś tak pewny, że masz rację… że twoi przełożeni nie są tacy, za jakich ich uważam, to w czym problem? Może zdołamy dojść do porozumienia.
– Tak! – krzyknął przerażony mężczyzna. – Porozumienie! To dobrzy ludzie. Nie zrobią panu krzywdy!
– Nie będą mieli szansy – szepnął Bourne.
– Słucham, sir?
– Nic. Gdzie to jest? Gdzież jest ten ustronny ośrodek dowodzenia? Już!
– Victoria Peak! – powiedział zmartwiały z przerażenia pracownik wywiadu. – Dwunasty dom po prawej stronie, otoczony wysokim murem…
Bourne wysłuchał opisu zakonspirowanego domu, spokojnej, strzeżonej posiadłości, położonej między innymi posesjami w zamożnej dzielnicy. Usłyszał to, co chciał usłyszeć, i nie potrzebował już nic więcej. Rąbnął mężczyznę w głowę ciężką, rogową rękojeścią, umieścił ponownie knebel w jego ustach i wstał. Spojrzał w górę na drabinkę przeciwpożarową i słabo widoczny zarys ciała sobowtóra.
Chcieli mieć Jasona Bourne'a i byli gotowi posunąć się do zabójstwa, żeby go zdobyć. Dostaną dwóch Jasonów Bourne'ów i zginą za swoje kłamstwa.
