I wstali z martwych
I wstali z martwych читать книгу онлайн
Czy buk mo?e wyrosn?? w ci?gu jednej nocy? Owszem. W ogrodzie ?piewaczki Zofii Simeonidis w Pary?u. Tyle ?e odt?d kobieta nie mo?e zmru?y? oka, po nocach my?l?c o tym drzewie. A potem znika, co wcale nie dziwi jej m??a. Mateusz, Marek i ?ukasz, trzej s?siedzi Zofii, wspomagani przez by?ego policjanta – inspektora Vandooslera, pr?buj? rozwik?a? zagadk? pojawienia si? drzewa w ogrodzie i znikni?cia swojej s?siadki. Odkrywaj? prawdziwe korzenie drzewa, kt?re liczy pi?tna?cie lat oraz ocieka nienawi?ci? i zazdro?ci?.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
– Łowca-zbieracz jest w dodatku mędrcem – skonstatował Łukasz. – Co więcej, odkąd zaczął pracę w „beczce”, coraz lepiej gotuje. A ponieważ ja nie jestem ani nieskazitelny, ani obojętny jak mędrzec, proponuję, żebyśmy wreszcie coś zjedli.
– Żarcie, tylko to cię interesuje, jeśli nie liczyć twojej Wielkiej Wojny – mruknął Marek.
– Więc jedzmy! – położył kres rozmowie Vandoosler.
Przechodząc za plecami Marka, przelotnie uścisnął jego ramię. Ten gest, zawsze taki sam, niezmiennie szybki, towarzyszył każdemu sporowi siostrzeńca z wujem już od czasów dzieciństwa Marka. W ten sposób Armand mówił: „Nie martw się, młody Vandooslerze, to, co robię, nie jest zwrócone przeciwko tobie, jesteś za nerwowy, wyluzuj się”. Marek poczuł, że fala gniewu odpływa. Aleksandra nie została jeszcze oskarżona i nad tym czuwał od czterech dni stary Vandoosler. Marek zerknął na niego. Armand Vandoosler jakby nigdy nic sadowił się przy stole. Przeklęty wujaszek, piekielna mieszanka łajna i cudów! Trudno się w tym połapać. Ale przecież to jego wuj – Marek, chociaż głośno krzyczał, ufał mu. Przynajmniej w pewnych sprawach.
