Wytropic Milion
Wytropic Milion читать книгу онлайн
Stephanie Plum, ?owczyni nagr?d, i Joe Morelli, zast?pca szeryfa policji w Trenton, ??cz? si?y w poszukiwaniu psychicznie chorego mordercy, kt?ry zastrzeli?, a nast?pnie podpali? syna Alexandra Ramosa – mi?dzynarodowego handlarza broni?.
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
Joe chwycił mnie za zdrową rękę.
– Nigdzie nie pójdziesz.
Bella popatrzyła na mnie spod oka, aż się wzdrygnęłam. Czułam, że Joe za chwilę wybuchnie.
– Stephanie zostaje u mnie na noc – zakomunikował. – Musicie się z tym pogodzić.
Bella i pani Morelli nadęły się i zacisnęły usta.
Pani Morelli zadarła głowę do góry i wbiła w Joego swój przeszywający wzrok.
– Czy masz zamiar ożenić się z tą kobietą?
– Tak, żebyście wiedziały, że się z nią ożenię – oświadczył Joe. – Im szybciej, tym lepiej.
– Ożeni się! – wykrzyknęła babcia, składając modlitewnie ręce. – Mój Joseph się żeni. – Ucałowała nas oboje.
– Chwileczkę – powiedziałam do Morellego. – Nigdy nie prosiłeś mnie o rękę. Przecież ty nie chcesz się żenić.
– Zmieniłem zdanie – odparł. – Chcę się ożenić. Do diaska, chcę się ożenić dziś wieczór.
– Chcesz po prostu uprawiać seks – uściśliłam.
– Chyba żartujesz! Nawet nie pamiętam, o co w tym chodzi. Nie wiem, czy jeszcze potrafię to robić. Zadzwonił jego pager.
– Niech to szlag! – wściekł się Morelli. Oderwał pager od paska i wyrzucił go na ulicę.
Babcia Bella spojrzała na moją dłoń.
– A gdzie pierścionek?
Wszyscy popatrzyliśmy na moją dłoń. Pierścionka nie było.
– Nie trzeba mieć pierścionka, żeby wziąć ślub – rzekł twardo Morelli.
Babcia Bella pokiwała głową ze smutkiem.
– On nic nie rozumie – powiedziała.
– Zaczekajcie chwilę. Nie mam zamiaru dać się wrobić w małżeństwo – oświadczyłam. Babcia Bella stanęła jak wryta.
– Nie chcesz wyjść za mąż za mojego Josepha? Mama Joego przeżegnała się i przewróciła oczyma.
– Do licha – zwrócił się Joe do swojej matki i babci -popatrzcie, która godzina. Nie chciałbym, żebyście przegapiły tę pępkówkę.
– Wiem, do czego zmierzasz – oznajmiła Bella. -Chcesz się nas pozbyć.
– Istotnie – przytaknął Joe. – Musimy obgadać ze Stephanie parę spraw.Babcia spojrzała gdzieś w przestrzeń.
– Mam wizję – powiedziała. – Widzę wnuki. Trzech chłopców i dwie dziewczynki…
– Nie daj się zastraszyć – szepnął Joe. – Na piętrze przy łóżku mam całe pudełko najlepszych zabezpieczeń, jakie można kupić.
Przygryzłam dolną wargę. Czułabym się znacznie lepiej, gdyby babcia Bella powiedziała, że widzi chomika.
– No dobrze, to my już sobie pójdziemy – odezwała się Bella. – Wizje zawsze mnie męczą. Będę musiała zdrzemnąć się w samochodzie w drodze na tę pępkówkę.
Kiedy odeszły, Joe zatrzasnął drzwi i zamknął je na zamek. Wziął ode mnie garnek i postawił go na stole w jadalni, poza zasięgiem Boba. Ostrożnie zdjął mi kurtkę i rzucił ją na podłogę, rozpiął moje dżinsy, chwycił mnie za pasek i przyciągnął do siebie.
– A co do tej propozycji, kochanie…