Krowa Niebia?ska
Krowa Niebia?ska читать книгу онлайн
Elunia zdo?a?a prze?kn?? odrobin? o?ywczego napoju, ostro?nie odstawi?a kieliszek, po czym chwyci?a go ponownie i chlupn??a sobie wi?cej. Bie?an ze zrozumieniem kiwn?? g?ow? i ci?gn?? dalej: – Tak to og?lnie wygl?da. A przy tym nikt niczego nie fa?szuje, ofiary s? zwyczajnie terroryzowane i same podpisuj? czeki…
Kolejna powie??, kt?rej akcja dzieje si? w kasynie i na obrze?ach ?wiata mafijnego. Bohaterka do?? mimowolnie staje si? du?ym k?opotem dla szef?w organizacji przest?pczych, nie s? oni jednak w stanie usun?? tego zagro?enia, kierowanego r?k? losu…
Внимание! Книга может содержать контент только для совершеннолетних. Для несовершеннолетних чтение данного контента СТРОГО ЗАПРЕЩЕНО! Если в книге присутствует наличие пропаганды ЛГБТ и другого, запрещенного контента - просьба написать на почту [email protected] для удаления материала
„Krowa – pomyślała o sobie ze wstrętem – istna krowa, zwyczajna, wcale nie niebiańska…”
Kazio nie ośmielił się jej dobrze zrozumieć. Odczekał długą chwilę, nic się nie działo, Elunia trwała w bezruchu, niewątpliwie wyrażającym naganę i potępienie. Z kamienną twarzą wstał wreszcie i sięgnął po jej dłoń w celu złożenia na niej pożegnalnego pocałunku. Elunia wykorzystała okazję, uczepiła się tej wyciągniętej ku niej ręki, poderwała z fotela, zrealizowała swoje pragnienie. Kazio, zdumiony, zaskoczony i niebotycznie szczęśliwy, najpierw zdrętwiał, a potem zareagował nad wyraz energicznie.
– Wyjdziesz za mnie? – spytał zdyszanym głosem w jakiś czas później. – Będziemy mieli dzieci? Ja lubię dzieci.
– Ja też – odparła Elunia stanowczo i wyraźnie. – I dzieci możemy mieć, oczywiście. Ale muszę ci się przyznać do czegoś. Nawet gdybym miała tych dzieci dwa tuziny…
– No…?
– Otóż do kasyna będę chodziła! I żaden przestępca mi w tym nie przeszkodzi!
Kazio patrzył na nią wzrokiem pełnym tkliwości i rozczulenia. Jak dla niego mogła chodzić, gdzie jej się żywnie podobało. Było w niej coś takiego, co sprawiało, że marzył o spędzeniu reszty życia przy jej boku, bez względu na to, co chciałaby robić. Namiętność rozumiał doskonale, sam był hazardzistą.
– Jeśli nie masz nic przeciwko temu, to ja też…
– Co ty też?
– Też sobie czasem skoczę do kasyna. Lubię te klocki. I wcale ci się nie dziwię…
Eluni na serce spłynęła nagle błogość. Ten Kazio… Normalny, kochający, wyzuty ze skłonności do wynaturzeń seksualnych, a za to pełen zrozumienia, tolerancyjny i pobłażliwy… W jednym błysku ujrzała swoją przyszłość przy nim, swobodę i poczucie bezpieczeństwa, pełną aprobatę i nawet współdziałanie, idealną zgodność upodobań i całkowity brak wymagań, życie rodzinne i dzieci. Sielanka, jakiej nie ma na świecie!
I, oczywiście, ze wzruszenia znieruchomiała na kamień.